5

673 46 13
                                    


- Ej, mieliśmy iść na obiad! - krzyknął Klaus, doganiając mnie.

- Potem zjesz. Teraz musimy znaleźć te papiery, które wyrzuciłeś ze szkatułki ojca.

- Wyluzuj, przecież nic się z nimi nie stanie! Poleżą trochę w śmietniku...

- Po tym, co Pięć powiedział o apokalipsie, wolę nie ryzykować, że dostaną się w niepowołane ręce - stwierdziłam. - Teraz wszystko może być iskrą zapalną.

- Czyżby nasza mała Rem się bała?

- Po pierwsze jesteśmy w tym samym wieku, a po drugie nie każdy ma wszystko gdzieś jak ty. Byłoby mi smutno, gdybyś umarł - dodałam cicho.

Nasze spojrzenia się spotkały.

- Urocza jesteś - poczochrał mi włosy.

- A ty? Nie płakałbyś za mną? - spytałam rozczarowana jego reakcją.

- Nie. Raz, że potrafię gadać ze zmarłymi, dwa, że nie pozwolę, żeby ci się coś stało - uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic.

- Naprawdę? To nurkuj w śmieciach, żeby profilaktycznie zapobiec końcowi świata - wskazałam na kontener.

- Okrutna - złapał się teatralnie za serce i wgramolił się do środka.

Oparłam się o ścianę i zapaliłam papierosa.

- Cholera, gdzie rzeczy ojca?! - krzyknął Klaus, wyrzucając kolejny worek na śmieci. - Zamknij się, Ben! Próbuję znaleźć jakieś bezcenne gówno z bezcennej szkatułki, żeby Pogo i Rem dali mi spokój!

- Spytałbym, co knujecie, ale dotarło do mnie, że mi to wisi - odezwał się Pięć, który właśnie schodził po drabinie.

- Są łatwiejsze sposoby na wyjście z domu - zauważyłam.

- Ale w ten sposób nie muszę dużo gadać - odparł, stając na ziemi. - Przynajmniej tak myślałem.

Klaus wychylił się z kontenera.

- Dziś też mam ci pomóc? Mogę znowu wcielić się w rolę ojca...

- Żeby zabrała go opieka społeczna? - zaśmiałam się.

- Obejdę się bez - powiedział do szatyna Pięć, odwracając się.

- Trzymaj się, Pięć - rzuciłam. - A ty szukaj dalej.

- Jesteśmy tu już od godziny, możemy wracać do domu? - spytał Klaus, wyskakując ze śmietnika.

- Chyba nic innego nam nie pozostało - westchnęłam. - Ale śmierdzisz - odwróciłam głowę, kiedy stanął obok mnie.

- Jak ktoś, kto spędził pół dnia grzebiąc w śmieciach - odparł i specjalnie podniósł rękę, żeby dotarł do mnie zapach spod jego pachy.

- Jesteś obrzydliwy - stwierdziłam i szybkim krokiem wróciłam do domu.

- Co robicie? - zapytałam, wchodząc do salonu.

- Mamy małą naradę rodzinną - powiedziała Vanya.

- Być może mama zabiła tatę - wyjaśnił Luther.

- Jak to...

Diego włączył nagranie i zobaczyliśmy, jak kobieta siada obok mężczyzny, rozmawia z nim, a potem zabiera jego monokl.

- To, że go wzięła, nie znaczy, że od razu zamordowała ojca - powiedział Diego.

- To czemu go nie oddała?

-  Dlatego, że ja go potem wziąłem.

- Czemu nic nie mówiłeś?!

- Bo wiedziałem, że zaczniesz świrować, tak jak teraz! - krzyknął w stronę Luthera.

- Przestańcie! - rozkazała Allison.

- Mama nie zabiłaby ojca. Została zaprogramowana tak, żeby nas chronić - przypomniała Vanya.

- Skoro jej obwody się starzeją, to może pora ją wyłączyć...

- Nie ma opcji! - wydarł się Diego.

- Diego, patrzyła jak ojciec umiera i nic nie zrobiła. Jestem za pomysłem Luthera - powiedziała Allison.

Vanya zgodziła się z brunetem.

- Mamy dwa na dwa. A ty, narkusie? - Luther zapytał Klausa, który obżerał się chipsami.

- Więc teraz jestem potrzebny? Jestem za Diegiem, bo jebać cię - wzruszył ramionami. - Zresztą jestem pewien, że Ben też by się ze mną zgodził.

Chyba duch pokręcił głową, bo Klaus spojrzał na pusty fotel i prychnął niezadowolony.

- A ty, Rem?

- Nie chcę wyłączać mamy... To, że jest cyborgiem, nie znaczy, że nie ma uczuć - odparłam.

- Czyli wygrywa moja opcja - odparł Diego.

- Chwila, Pięć też powinien móc zagłosować. Poczekajmy na niego - uparł się Luther.

- I co to da? Albo i tak wygramy, albo remis, zależy, czy liczymy Bena - rzucił.

- Każdy musi głosować. Poczekajmy. A ty idź się umyć - powiedział do Klausa.




___________________________________________

Witam wszystkich ❤️
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Jak zwykle zachęcam do zostawienia po sobie gwiazdki albo komentarza.

Do następnego,
frenchtimothee

Get High / Klaus Hargreeves (Zawieszone)Where stories live. Discover now