XIV

4.4K 397 143
                                    

~*Childe*~


Wolałem o tym nie myśleć. No bo w końcu nie codziennie dowiadujesz się, że ktoś kogo kochasz najbardziej na świecie i ktoś kogo pragniesz zabić, to tak na prawdę jedna i ta sama osoba. Czułem kompletne zażenowanie moją osobą idąc przez miasto za Moraxem. Miałem wrażenie, że wszystkie oczy mieszkańców skierowane są w moją stronę, ludzie wciąż coś między sobą szeptali a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Gdyby nie jego obecność, pewnie już dawno wylądowałbym w grobie. Jednak dobrze jest mieć swojego boga-ochroniarza.

Nie mogliśmy w pełni uczestniczyć w Rytuale Pożegnania. Po pierwsze, wolałem nie pchać się w tłum ludzi, po drugie, nie wiedzieliśmy jak zareaguje ciało Zhongliego. Stanęliśmy z tyłu, przy samym wejściu na plac. Przed nami na kamiennym podwyższeniu stała Ningguang i Aether. Że też to właśnie on zebrał wszystkie oklaski... Został okrzyknięty bohaterem, jemu przypisano zasługi za zorganizowanie rytuału i poprowadzenie bitwy. Hah, gdyby tylko udało mu się mnie pokonać.



Zebraliśmy się tu dziś, aby godnie pożegnać naszego jedynego, ukochanego boga. Donośny głos Ningguang rozniósł się po placu. Nie skupiałem się na jej wypowiedzi, zerkałem jedynie co chwilę w stronę bruneta stojącego przy mnie. Złapałem jego dłoń, kiedy kobieta wymówiła słowa "Rex Lapis odszedł". Widziałem uśmiech na jego twarzy, choć w jego oczach malował się smutek.

W porządku? Zapytałem, kiedy oparł się o kamienny murek za nami i przymknął oczy.

Tak, tylko... Słabo się czuję. Jego głos był ledwo słyszalny, złapałem go pod ramię i wyprowadziłem za bramę. Nawet nie protestował, ledwo trzymał się na nogach.

Powinieneś się położyć.


Spał dobre trzy godziny. Przez cały czas siedziałem przy nim, trzymając jego dłoń. Tatuaże na jego ramionach emitowały złote światło, rozświetlając mrok panujący w pokoju. Pamiętam jedynie rozbłysk światła, następnie wylądowałem na podłodze obok łóżka, a gdy otworzyłem oczy, on patrzył na mnie trzymając w ręce mały, kamienny przedmiot.

Jestem wolny Childe.

Więc to jest to całe Gnosis? Podniosłem się i usiadłem obok. Zhongli wręczył mi Gnosis, obróciłem je kilka razy w dłoni i wzruszyłem ramionami. Tyle zachodu o jakiś kawałek skały.

Jest twoje. Możesz teraz z dumą stanąć przed Tsaritsą.

Wiesz... To jest teraz dla mnie mało ważne. Jak się czujesz?

Jak nowo narodzony.

W takim razie chciałbym ci coś pokazać.


Wyszliśmy przed dom, Zhongli wybiegł na ulicę, unosząc głowę do góry. Całe niebo rozświetlone było setkami lampionów wypuszczonych przez mieszkańców Liyue. Wiatr znosił je w stronę morza, część nich zaczęła znikać już za horyzontem.

Wszystkie są dla ciebie. Podszedłem bliżej, obejmując go od tyłu i opierając głowę na jego ramieniu.

Odlatują, a razem z nimi opuszcza mnie też moja przeszłość. Są przepiękne...

Miałem nadzieję, że ci się spodoba.

To ty to zorganizowałeś?

Jedynie podrzuciłem pomysł Aetherowi. Wzruszyłem ramionami, uśmiechając się.Wiem, że je uwielbiasz.

Zhongli odwrócił się w moją stronę, chwytając moje dłonie. Złączył nasze usta a ja znów poczułem ogrom przytłaczającego mnie szczęścia, na które nie zasługiwałem.



* * *



Signora patrzyła z niedowierzaniem, kiedy wyciągnąłem Gnosis z podręcznej torby. Właściwie żadne z nas nie było w stanie wytłumaczyć w jaki sposób opuściło ciało Zhongliego, ale nikt też się nad tym zbytnio nie zastanawiał. Głupio było mi podchodzić do Aethera po tym wszystkim, ale oboje doszliśmy do wniosku że nie warto rozdrapywać przeszłości, podaliśmy sobie ręce i zgodnie stwierdziliśmy, że zostaniemy w zwyczajnie neutralnych stosunkach. Paimon wciąż patrzyła na mnie z pewnym dystansem, ale nie ma się co dziwić, w końcu prawie ich zabiłem.

Mam tylko jeszcze jedno pytanie, panie Morax. Signora stanęła obok nas, przyglądając się kamiennemu przedmiotowi jaki jej przekazałem.

Mów mi po prostu Zhongli. Słucham.

Jasne, Zhongli... Ningguang odwiedziła wczoraj Northland Bank, przyszła tutaj osobiście, w dodatku o zgrozo, zaczęła mi dziękować i kazała przekazać przeprosiny dla Childe. Możesz mi to jakoś wytłumaczyć?

Zhongli zaśmiał się, kręcąc głową. Ten człowiek był niemożliwy.

Aby załagodzić konflikt panujący między wami, przekazałem jej nieco fałszywych informacji. Tym samym przejąłem na siebie odpowiedzialność za czyny Tartaglii. Ningguang głęboko wierzy, że wszystko od początku do końca było zaplanowane a Fatui jedynie pomogli w realizacji mego planu.

Planu? Chyba nie rozumiem.

Według oficjalnej wersji, walka z Osialem była testem. Testem, czy Liyue poradzi sobie bez Rex Lapisa.

Od kiedy ty potrafisz tak kłamać?!Wtrąciłem się do rozmowy, marszcząc brwi. To zdecydowanie nie było do niego podobne.

Nie ma w tym głębszego, ukrytego znaczenia, zrobiłem to tylko dla ciebie. Popatrzył w moją stronę z tą swoją typową, poważną miną. Może ludzie przestaną patrzeć na twoją osobę jak na mordercę.

Hah, to było... Bardzo głupie, przyznaję. Zagryzłem mocno wargi, wciąż męczyły mnie wyrzuty sumienia.

W każdym razie Signora westchnęła, odkładając Gnosis na półkę w swoim biurze. Pakuj się Childe, wracamy do domu. Tsaritsa nas oczekuje.

Song of Freedom - Childe x Zhongli || Genshin Impact ||Where stories live. Discover now