XIII

4.6K 396 459
                                    

~*Zhongli*~


Biegłem najszybciej jak mogłem w stronę Złotego Domu. Ciemne chmury zebrały się nad miastem a z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu, mocząc mój płaszcz i włosy. Tętno skoczyło mi niebezpiecznie, kiedy zobaczyłem wyważone drzwi i stojącego w progu Aethera, z trudem utrzymującego się na nogach.

Przepraszam... Nie dałem rady go zatrzymać.

Nie szkodzi. Odpocznij, Paimon zaprowadź go do portu, Adepti mu pomogą.

A czy oni i Qixing...?

Połączyli siły. Są zgodni w jednym temacie, muszą bronić Liyue. Będą potrzebować waszej pomocy, ja zajmę się Childe. Może jeszcze nie jest za późno.

Kompletnie nie chciał mnie słuchać...

To nie twoja wina Aether. Jedynym kogo możemy obwiniać w tej sytuacji jestem ja i tylko ja.



Z trudem przekonałem jego i Paimon aby pozwolili mi iść samemu. Moje ubrania były przemoczone a ciało zmarznięte. W oddali, za miastem widziałem siedmiogłowego potwora stworzonego z czystej, wodnej energii i grupkę śmiałków, którzy postanowili się z nim zmierzyć. Z pewnością mnie znienawidzą po tym wszystkim, lecz nie to było teraz najważniejsze. Chciałem jedynie by Liyue znów było bezpieczne.

Childe, tak bardzo cię przepraszam. Wyszeptałem bardziej do siebie, widząc Ajaxa stojącego na szczycie wzgórza. Ostry wiatr mierzwił jego mokre włosy, wokół niego wirowały krople deszczu a ciało wyglądało jakby zaraz miało rozpaść się od nadmiaru energii jaką w sobie zebrało. Ajax! Krzyknąłem chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, objąłem się ramionami czując jak wiatr zwiewa ze mnie płaszcz.

Nie powinno cię tu być. Rzucił w moją stronę krótkie spojrzenie, jednak zaraz wrócił do obserwowania bitwy, jaka toczyła się przed nim. Krzyki moich przyjaciół odbijały się echem od skał, tłumił je szum morskich fal i deszczu.

Ajax, proszę przestań. Nigdy tego nie chciałeś.

Chcę dostać Gnosis w swoje ręce. Chcę z dumą stanąć przed Tsaritsą. Nie masz pojęcia jakie to uczucie, kiedy wszyscy na ciebie liczą, wszyscy patrzą na ciebie z nadzieją w oczach a ty nie możesz nic zrobić, bo jesteś tylko zwykłym człowiekiem, choć oni traktują cię jak jakiegoś boga. Miałem wrażenie, że krople deszczu mieszały się ze łzami na jego twarzy. Wyciągnąłem dłoń w jego stronę, ale wodna tarcza odepchnęła mnie od niego. Wiem, że Morax nadal żyje, Exuvia w Złotym Domu była jedynie atrapą. Tak bardzo nienawidzę tego podstępnego, kłamliwego pseudo-bóstwa, nawet teraz nie ma na tyle odwagi by pokazać swój tchórzliwy tyłek. Hej, Liyue! Gdzie ten wasz bóg gdy go potrzebujecie?

Stoi tuż obok ciebie.Głos mi się złamał, jednak wypowiedziałem te słowa na tyle głośno, by Childe mógł je usłyszeć. Nie tak wyobrażałem sobie chwilę w której wyjawię mu prawdę. I dobrze wiem, jak to jest gdy wszyscy na ciebie liczą, a ty jesteś zbyt słaby by sprostać ich oczekiwaniom. Masz rację, smocze ciało było atrapą, ale Gnosis którego szukasz jest teraz na wyciągnięcie twojej ręki.

Odwrócił głowę w moją stronę, patrzył na mnie jednocześnie przerażony i zdziwiony. Wiatr wokół nas momentalnie ustał, a morski potwór zwrócił jedną ze swoich paszczy w naszą stronę. Następny podmuch wiatru był zdecydowanie silniejszy niż poprzednie, oboje niemal wylądowaliśmy na mokrej trawie. Childe wyglądał na wykończonego, nie dziwię się, przywołanie Osiala kosztowało jego ciało mnóstwo energii. Dodatkowo teraz stracił nad nim panowanie i zdawać by się mogło, że potwór obrał naszą dwójkę za swój następny cel. Nie byłem pewien czy bardziej chodziło mu o mnie czy o niego, jedno było dla mnie jasne, musiałem obronić Ajaxa. Mimo wszystko nadal go kochałem.

Morska fala mknęła na nas, popychana silnym wiatrem. Wszystko trwało jedynie sekundy. Objąłem mocno Childe a moje ciało znów zapłonęło. Jednak tym razem był to prędzej przypływ siły niż bólu, kamienna ściana otoczyła nasze ciała, odbijając falę. Wciąż miałem w sobie odrobinę mocy, na tyle by go uratować. Gdy woda opadła, ciemne kamienie zamieniły się w pył, który wiatr zabrał w stronę miasta. W oddali widziałem Jadeitowy pałac, który po chwili runął w dół, prosto na wodnego potwora. Krzyk umierającej bestii na długo pozostanie w mojej głowie.

Deszcz ustał, a huragan ustąpił miejsca zwykłemu, wieczornemu wietrzykowi. Zdjąłem swój płaszcz i zarzuciłem go na ramiona rudowłosego chłopaka. Na moich rękach pojawiły się błyszczące symbole, takie same nosiłem także na smoczym ciele. Mieniły się w promieniach zachodzącego słońca, które zaczęło przedzierać się przez ciemne chmury.

Ajax.Odchrząknąłem, jednak wciąż nie miałem na tyle odwagi, by spojrzeć mu w oczy. Jedynie trzymałem go blisko siebie, pozwalając by jego głowa spoczęła na moim ramieniu.

Więc to prawda? Jedynie przełknąłem nerwowo ślinę w odpowiedzi. Przepraszam cię za wszystko. Chłopak odsunął się ode mnie gwałtownie. Padł przede mną na kolana i spuścił głowę, a wciąż wilgotne włosy zakryły jego twarz. Przepraszam, za to co o tobie powiedziałem, nie miałem pojęcia że jesteś człowiekiem, że jesteś tym, który był tak blisko mnie. Przepraszam za te wszystkie razy kiedy nazwałem cię głupkiem, za to kiedy wyśmiewałem się z twojej niewiedzy o ludzkim życiu i w końcu przepraszam za całe to zamieszanie które wywołałem. Nie zasługiwałeś na to. I przepraszam, że wciąż mówię na "ty", powinienem wybrać bardziej oficjalną formę, hah...

Oh, Childe.Uklęknąłem przy nim i uniosłem jego twarz. Patrzył na mnie z przerażeniem, jakby bał się, że zaraz pozbawię go życia. Może i mówią na mnie Rex Lapis, ale z pewnością nie jestem tym idealnym bogiem za którego mnie mają, tak jak każdy popełniam błędy. Teraz bliżej mi do zwykłego śmiertelnika niż jakiegoś tam smoka. Posłałem mu delikatny uśmiech, a jego policzki znów nabrały tego uroczego, różowego koloru.

Czyli nie chcesz mnie zabić?

Byłbym głupcem, gdybym to zrobił. Ajax, to ty nauczyłeś mnie być człowiekiem i to w tobie moje ludzkie serce się zakochało.

Patrzył na mnie z niedowierzaniem. Zdaje się, że jego "płytki" umysł, jakim określiła go Signora, wciąż przetwarzał niedawno zdobyte informacje. Czy powiedziałem za dużo?

Ja... Childe odchrząknął i wyprostował się, nabierając nieco odwagi. Morax. Czy mogę cię pocałować?

Jak to szło? Ah tak, byłbym głupcem gdybym ci odmówił.

Znów obdarzył mnie tym swoim szerokim uśmiechem. Złapał za kołnierz mojej koszuli i złączył nasze usta.



*  *  *



Czyli twierdzisz, że nie chciałeś mi niczego mówić, bo bałeś się że wyrzucę cię z domu? A Signorze już powiedziałeś?!

Wracaliśmy główną ulicą, wieczorne promienie słońca grzały nasze plecy. Trzymałem jego dłoń, jakby nic się nie zmieniło.

Na początku miał nikt o tym nie wiedzieć. Według planu ty i Signora mieliście znaleźć Gnosis i przekazać je Tsaritsie, tym samym uwalniając moją duszę od kontraktu jaki zawarłem z mieszkańcami Liyue kilka tysięcy lat temu.

Cholera, myślałem kiedyś żeby mieć starszego partnera, ale nie spodziewałem się że różnica wieku będzie tak ogromna. Ej, wiesz co właśnie do mnie dotarło?

Chyba boję się pytać.

Fakt, że mogę teraz śmiało powiedzieć, że przeleciałem Rex Lapisa.

Trąciłem go łokciem w bok, kręcąc głową i uśmiechając się. Ajax wciąż pozostawał Ajaxem, a ja wciąż byłem tylko jego Zhonglim.




~~~~~~~~

Fanart by: @/hatsu_mag on Twitter

Song of Freedom - Childe x Zhongli || Genshin Impact ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz