VIII

7K 497 2.5K
                                    

~*Childe*~


Siedziałem w kuchni i obserwowałem ich z okna, właściwie odkąd tylko Aether pojawił się na mojej posesji. Byłem zwyczajnie ciekawy co tak na prawdę robią i czemu Zhongli wybrał do pomocy akurat jego. Nie żebym był zazdrosny czy coś. Długo rozmawiali i śmiali się do siebie, zdążyłem w tym czasie wysprzątać dokładnie całą kuchnię, umyć wszystkie naczynia a nawet wytrzeć kurze. Bolało mnie trochę że spędzał z nim coraz więcej czasu, rano gdy wychodziłem do pracy, on wychodził do niego. Nawet teraz gdy miałem wolne, on wolał siedzieć na zewnątrz z nim. Ciekawe czy z nim też był tak blisko, może nawet łączyło ich coś więcej? Znaczy nie żebym był zazdrosny...

Zhongli długo patrzył jak Aether plecie wianek z kwiatków zebranych, hah, z mojego trawnika. Chyba mu się spodobał, bo zanim ten blondynek sobie poszedł, włożył rzeczony wianek na głowę Zhongliego, wywołując tym jakże miłym gestem szeroki uśmiech na jego twarzy. Nie żebym był zazdrosny, ale może też zrobię mu taki wianek?


Aether to taki cudowny chłopak. Brunet stanął obok mnie opierając się o kuchenny blat. Zerknąłem kątem oka na jego włosy przyozdobione białymi kwiatkami i otworzyłem szafkę, z zamiarem włożenia do niej wcześniej umytego talerza. Jest taki energiczny, do tego zdolny i mądry. Aż ciężko uwierzyć, że oskarżasz kogoś takiego o morderstwo.

No i upuściłem talerz. Nie wiem czy przypadkiem, czy może jednak specjalnie, ale aż sam się przestraszyłem.

Nic takiego nie powiedziałem.Schyliłem się i zacząłem zbierać kawałki porcelany. Zhongli przykucnął obok mnie, oferując pomoc. Słuchaj, nie mieszam się w tą sprawę, jak dla mnie Morax mógł zostać zamordowany przez złotą rybkę, nie obchodzi mnie to. Zależy mi tylko na Gnosis.

A co jeśli jednak Morax żyje i przez to nie dostaniesz swojego "durnego Gnosis"?

Tak jak już mówiłem, on mnie nie obchodzi. Chociaż może wtedy rzeczywiście zacznę planować morderstwo.

Jesteś w stanie wiele zrobić, aby osiągnąć cel, prawda?

Zrobię wszystko.

Podniosłem się i wyrzuciłem resztki roztrzaskanego talerza.

A gdybyś musiał zabić mnie?

Prawie wszystko... Przyzwyczaiłem się do ciebie, więc nawet nie mów takich rzeczy.

Mam nadzieję, że zdobędziesz Gnosis.


Też miałem taką nadzieję. Wciąż jednak pozostawała jedna kwestia, w pewnym sensie rywalizowaliśmy o nie z Signorą a ona miała nade mną przewagę. Zerknąłem w stronę Zhongliego który znów zabrał się za przeglądanie mojej małej biblioteczki. Signora musiała mieć jakiś powód, dla którego spoufaliła się z Zhonglim, wręcz wpuściła go między szeregi Fatui. Wciąż miałem wrażenie, że posiada niezbędną wiedzę potrzebną do zdobycia tego cholernego Gnosis, a najgorsze było to, że wciąż nie rozumiałem dlaczego nie chciał się nią ze mną podzielić. Chociaż nie, gorszył był jednak fakt, że nawet Signora wiedziała, tylko nie ja. Wmawiałem sobie, że w końcu wszystko się wyjaśni, on zresztą też to powtarzał, potrzebowałem tylko czasu. Czasem myślałem o tym, co będzie dalej. W końcu Zhongli zajmie się jakąś pracą, wyprowadzi się i zostaniemy rozdzieleni. Znając moje szczęście, będzie się nawet cieszył kiedy przestanie być do mnie uwiązany. Mnie natomiast chwilami nachodziły myśli, że nie obraziłbym się nawet, gdyby został ze mną już na zawsze. Jego osoba wprowadzała jakieś dziwne ciepło do mojego domu, wraz z jego wprowadzeniem się przestało być pusto i cicho, miałem z kim wychodzić na spacery, gotować, śmiać się a nawet przytulać jeśli miałem gorszy dzień. Z tą myślą obserwowałem jak przekłada kolejne książki, niektóre otwierał by na szybko przewertować ich zawartość.

Song of Freedom - Childe x Zhongli || Genshin Impact ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz