Rozdział 5

134 17 6
                                    

Weekend minął szybko. Ciel przez większość czasu próbował nauczyć się czegokolwiek. W końcu miał jakąś motywację i pomocną dłoń. Dzięki temu nie będzie musiał przystąpić do zajęć indywidualnych ze swoim wychowawcą.
Na samą myśl chłopaka wzięło na wymioty. Ten mężczyzna był po prostu obrzydliwy w każdym tego słowa znaczeniu. Jednak, gdy jego myśli powędrowały w tak czarne myśli Ciel przypomniał sobie o wydarzeniu sprzed tygodnia i od razu zadał sobie jedno, konkretne pytanie:

Tak właściwie co się stało z nauczycielem?

Jego dyrektorka wspominała już, że wychowawca zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Prawdopodobnie innym uczniom wciąż wciskano kit, że ich kochany podopieczny wyjechał w nieznany rejs lub po prostu zachorował na jakąś poważniejszą chorobę.

Tylko jedna osoba wiedziała co się z nim naprawdę stało. I Phantomhive zamierzał to wykorzystać.

Po przeczytaniu ostatnich linijek tekstu chłopak spakował się i od razu położył na łóżku. Momentalnie gdy to zrobił, jego telefon wydał dźwięk nadchodzącej wiadomości. Po przeczytaniu treści od Sebastiana, którzy życzył mu dobrej nocy, Ciel nadal badał ekran pustym wzrokiem próbując doszukać się czegoś więcej.

--------

- Młody Phantomhive! Czy wytłumaczysz mi, dlaczego nasze parówki zaczęły nagle znikać, gdy przed drzwiami każdego ranka przychodzi do nas jakiś bezdomny pies? - zapytała karcąco ciotka Angela.

- Zazwyczaj jem je na śniadanie - odpowiedział obojętnie fioletowowłosy, zabierając ze sobą i tym razem z dwie parówki oraz drugie śniadanie.

Kobieta chciała już podać inne logiczne i uzasadnione argumenty, ale chłopak zdążył już ją wyminąć. Szybko się pożegnał i czym prędzej wyszedł z domu.

Po kilku krokach zobaczył w oddali psa, biegnącego radośnie w jego kierunku. Mimo to dosyć spore stworzenie nie wskoczyło na niego tylko udało przed nim przyjaźnie merdając ogonem.

- Witaj Largo! Przyniosłem coś dla ciebie - Ciel powoli otrzymał pudełko i postawił je koło psiego przyjaciela.

Phantomhive od momentu wprowadzenia się do kuzynki marzył o posiadaniu kolejnego czworonoga. Niestety, po pożarze także i jego świętej pamięci pies pozostał również znaleziony martwy w budynku. Mimo to Ciel od zawsze patrzył przyjaźnie na każde sierściowate stworzenie. Largo był naprawdę fajny. Posiadał długą, brązową sierść i smukły pysk. Szkoda, że jego uroku również nie widziała ciotka.

Nastolatek spojrzał na zegarek. Jeśli chciał zdążyć porozmawiać z Sebastianem to musiał się pospieszyć.

-------

O dziwo jego przyjaciel uprzedził go pierwszy. Sebastian już od dobrych kilku minut czekał na niego przy klasie. Niestety i szkolne koleżanki również zauważyły jego przybycie, bo nie umiały odstąpić go choćby na krok, zagadując o różnych rzeczach, by się przypodobać.

Nie wiadomo dlaczego, ale Ciel poczuł się trochę... Zazdrosny? Oczywiście był tego świadomy, że jako największe pośmiewisko to i tak dużo, że Michael choćby potrafi z nim rozmawiać bez patrzenia z obrzydzeniem na jego osobę. Gdy tylko czarnowłosy zauważył zmieszanie nastolatka od razu wyrwał się z babskiego grona i przywitał się z młodszym obejmując jego małą rękę.

Ciel poczuł się jak w jakimś tanim romansie. Zrobił się tak czerwony na twarzy, że chciał po prostu uciec gdzieś na skraj jakiegoś szkolnego podwórka i się ukryć. Chłopak chciał jak najszybciej zabrać dłoń, ale widząc jak bardzo jego "koleżanki" próbują zabić go wzrokiem i niedowierzaniem, pozostał w tej pozycji co również ucieszyło jego znajomego.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 05, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

On Sunday Morning - Kuroshitsuji - Sebastian x Ciel [W TRAKCIE POPRAWY]Where stories live. Discover now