◦18◦¹

368 27 8
                                    


Soobin w pośpiechu skierował się w stronę parku. Pomimo tego, że do spotkania pozostało jeszcze wiele czasu, to chciał mieć pewność, że się nie spóźni. Nie przyszło mu jednak do głowy, że Yeonjun mógł mieć podobne zamiary, co on.

Yeonjun spojrzał na ekran telefonu, uświadomił sobie, że dotarł na miejsce za wcześnie. Dopiero kiedy przystanął to nieprzyjemne uczucie zlokalizowane w okolicach żołądka dało o sobie znać i nie miało nic wspólnego z tym, że szedł za szybko. Stres. Owładnął nim stres z tak błahego powodu, jak spotkanie z kimś. Chociaż określenie Soobina jako zwykłego ktosia, było nieco umniejszające.
W końcu w oczach Yeonjuna, jego młodszy kolega był wyjątkowy.

Odchylił głowę i wpatrując się w niebo, starał się odprężyć. Dzisiejsza pogoda wydawała się naprawdę przyjemna, pomimo kłębiących się na nieboskłonie chmur. Brak widoku błękitu na górze przynajmniej nie przywoływał myśli o pewnym niebieskowłosym chłopcu. Pozwolił swoim myślom odpłynąć, co sprawiło mu chwilową ulgę, jednak upływający czas, nieuchronnie zwiastował pojawienie się Soobina... i to nie tylko w jego umyśle. Przez co ponownie poczuł jakby żołądek zaciskał mu się w supeł.

Westchnął ciężko i wyciągnął z kieszeni zapalniczkę, a wraz z nią, paczkę papierosów. Kiedy tylko zapalił, zaciągnął się głęboko, pozwalając nieznośnemu dymowi wypełnić płuca. Nikotyna definitywnie potrafiła ukoić jego zszargane nerwy.

— Yeonjun? — usłyszał za plecami. Wszystkie jego mięśnie spięły się na dźwięk znajomego głosu. Zakaszlał, wyrzucając, niedopalonego nawet do połowy, papierosa na ziemie, jednocześnie mając nadzieję, że Soobin tego nie zauważy.

— Oh, Soobin już jesteś, nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie — Odwrócił się do chłopca, uśmiechając się łagodnie.
— Tak jakoś wyszło — Odparł wpatrując się w ziemię.
— Jak na mnie trafiłeś? Umówiliśmy się po drugiej strony parku

— Hyung trudno byłoby nie przyuważyć Twojego płaszcza w panterkę i różowych włosów, powiedziałbym, że wybijasz się z tłumu — Uniósł wzrok, aby napotkać ten starszego. Choć jego żołądek zdążył zrobić już ze dwa fikołki podczas tego spotkania, to nie mógł wiecznie unikać spojrzenia Yeonjuna.

— Dziękuję Binnie
—To nie komplement, stać Cię na ekstrawagancki płaszcz, a nawet szalika nie założysz— Westchnął ciężko, ściągając swój szalik, by po chwili owinąć go wokół szyi starszego.

— Wow zaraz całą garderobę mi oddasz — Przygryzł dolną wargę, nie chcąc palnąć czegoś głupiego. Choć miał ochotę na otwarte rozkoszowanie się słodkim chłopcem. Jednak tym razem rozsądek wygrał.  

— Traktuję to jako wymianę
— Wymianę? Co chcesz w zamiar? Całusa?
Młodszy jedynie pokręcił głową przecząco, wsadzając dłonie do płaszcza starszego chłopaka. Ten drugi jedynie wpatrywał się z uwielbieniem w Soobina, całkowicie zapominając o tym, co wnętrze jego płaszcza skrywało. 

Widok Soobina z jego własnymi papierosami zadziałał na niego jak kubeł zimnej wody.
— M-mogę wytłumaczyć

— Ale nie ma co, Hyung. Wykonaliśmy wymianę — Odparł z zadowoleniem, chowając fajki do kieszeni własnej kurtki. 

✳✳✳

Spojrzał do góry, gdy tylko z nieba zaczęła się sączyć biała manna.
— Pierwszy śnieg. — Mruknął bardziej do siebie niż do Soobina.

Jednak po chwili Yeonjun momentalnie przystanął, co całkowicie odwróciło uwagę Soobina od wciąż wibrującego w kieszeni telefonu.

— Nie lubisz śniegu? Marzniesz? A może powinieneś nosić rękawiczki?— Soobin zasypał go gradem pytań, ujmując przy tym jego zziębnięte dłonie w ciasnym uścisku. Gwałtowna reakcja i nieoczekiwany dotyk przyprawiły Yeonjuna w pierwszym momencie o drżenie, które szybko zamieniło się we wcześniej mu nie znane, dziwne, a jednocześnie przyjemne uczucie ciepła rozchodzącego się po całym ciele. Spojrzał na Soobina, który obdarzył go serdecznym uśmiechem, a potem oblizał spierzchnięte usta.

Pierwszy śnieg, czy to nie jest najlepszy moment, aby wyznać uczucia? Moment, który zostanie w sercu zakochanych jeszcze przez długi czas. Choć Yeonjun dotąd nie uważał się za osobę przesadnię sentymentalną, czy romantyczną, to w tej właśnie chwili, gdy miał przed sobą tego uroczego chłopca, którego niebieskie włosy przyprószyły delikatne płatki pierwszego śniegu, postanowił, że czas to zmienić.

Szybko zrobił krok do przodu, zmniejszając przy tym odległość między nimi. Soobin nie cofnął się, wciąż się uśmiechając, patrzył mu prosto w oczy. Yeonjuna poczuł ulgę, a reakcja młodszego była dla niego cichym przyzwoleniem na dalszy krok. Oswobodził swoje ręce z uścisku chłopaka, by móc owinąć je wokół jego talii.

Pochylił się, zamykając przy tym powieki, by po chwili przystawić wargi do chłodnej skóry. Starał się być taktowny w swoim subtelnym pocałunku, jednak coś w podświadomości kazało mu się powstrzymać. Nieznacznie uchylił powieki, szukając akceptacji w oczach chłopca. Jednak wyraźnie zdegustowany wzrok Soobina, wraz z dłonią oddzielającą ich twarze, sprawiły, że poczuł się zażenowany. Zażenowany jak nigdy w życiu. A wcześniejsze, przyjemne uczucie ciepła, ustąpiło nagłemu atakowi gorąca.

— To jednak nie był odpowiedni moment, co?—Zaśmiał się, próbując ukryć swoje zakłopotanie i odchylił głowę, wpatrując się w wirujące płatki śniegu.

— Zdecydowanie, Hyung — Soobin uśmiechnął się na widok zaczerwienionych uszu Yeonjuna, które na pewno nie uzyskały takiego koloru od niskiej temperatury.

Złapał za rękaw płaszcza i pociągnął towarzysza w stronę, w którą wcześniej zmierzali. Niska temperatura coraz bardziej doskwierała Soobinowi i nie chciał marnować czasu, aż zawstydzenie Yeonjuna w końcu minie.

Zbliżyli się do ulicy i przystanęli przy przejściu dla pieszych, w oczekiwaniu na zielone światło.
—Daleko jeszcze do tej kawiarni? Chciałbym już zjeść coś słodkiego.
—Nie, już jesteśmy, o to tam po drugiej stronie — Starszy wskazał palcem lokal znajdujący się zaraz przy światłach. Szyld " 𝒮𝓌𝑒𝑒𝓉 𝓁𝒾𝑒 " mienił się w różnych kolorach, przyciągając tym samym uwagę przechodniów. Czego nie można było powiedzieć o innych lokalach znajdujących się na tej ulicy. Reszta restauracji, czy sklepów prezentowała się po prostu mdło.

Soobin spojrzał w tamtym kierunku, przyglądając się kawiarni. Jego uwagę nie przykuł kolorowy szyld, lecz czupryna znanej mu osoby, która siedziała tuż przy oknie w środku. Rozchylił usta, chcąc coś powiedzieć, jednak równie szybko zamknął je w wąską linię. Nawet nie zaważył momentu, kiedy światło zmieniło się w końcu na zielone, a ludzie znajdujący się koło niego, momentalnie ruszyli przed siebie.

— Soobin, pospiesz się, zielone! — Yeonjun spojrzał na chłopaka, a później, podążając za jego wzrokiem, na miejsce, któremu się tak przypatrywał. Zmarszczył brwi, rozpoznając osoby znajdujące się w środku kawiarni.

— Chodźmy stąd, nie przeszkadzajmy mu... Możemy pójść gdzie indziej — Złapał Soobina za rękę, ciągnąc go za sobą w przeciwnym kierunku.

Po chwili przechadzki w ciszy młodszy zatrzymał się nagle, wyprowadzając tym Yeonjuna z równowagi.
— Yaaa, co tak nagle?
—Hyung, późno już, wracajmy już do domu
— Co, dlaczego... Przecież chciałeś zjeść coś słodkiego
— Może innym razem, dziękuję Ci za dzisiaj — Uśmiechnął się słabo i przytulił starszego na pożegnanie. Ten ledwo co zdążył odwzajemnić gest, gdy Soobin w pośpiechu ruszył w swoją stronę.

Niebieskowłosy ponownie pozostawił za sobą osobę, której serce niebezpiecznie szybko biło z jego powodu. 
— Soobin, jesteś taki podły, co Ty ze mną robisz


___________
[ᵃ/ⁿ] ᵂʳᵃᶜᵃᵐ ᵈᵒ ʳᵉᵍᵘˡᵃʳⁿᵉᵍᵒ ʷˢᵗᵃʷⁱᵃⁿⁱᵃ ʳᵒᶻᵈᶻⁱᵃˡᵒʷ  🍭


Flower Breath || Yeonbin & SoogyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz