◦8◦²

495 42 2
                                    

Kiedy szkolny dzwonek dźwięcznie ogłosił koniec zajęć, Soobin natychmiastowo poderwał się ze swojego miejsca. Ostatnimi czasy przerwa oznaczała dla niego moment ukrywania się i próbę przetrwania. W pośpiechu spakował swoje rzeczy do torby i błyskawicznie opuścił klasę, kierując się schodami na górę, wprost na szkolny dach. O tej porze, kiedy pogoda zaczynała miewać swoje humorki, wraz z porannymi przymrozkami, coraz mniej uczniów przebywało poza murami budynku, pozostając w ciepłej strefie komfortu. Dzięki czemu, dla chłopaka powstała bezpieczna ostoja, w której mógł jeszcze skryć swoją obecność przed niepożądanym wzrokiem, jednocześnie nie oddalając się znacznie od swojej klasy. Ciężkie, metalowe drzwi uchyliły się pod naporem jego ciała, a rześkie powietrze rozeszło się po jego płucach. Z chwilą przekroczenia progu, tym samym znajdując się na dachu budynku, przystanął, przeciwieństwie do jego serca, które nie dość, że już wyjątkowo szybko biło przez przebieżkę, to teraz rozszalało się na dobre.

W miejscu, w którym zwykł siedzieć, znajdowała się sylwetka innej postaci, której nie można było pomylić z nikim innym, przez jej ekstrawaganckie pastelowe włosy. Yeonjun. Osoba, której unikał, właśnie go odnalazła, choć to nie było do końca poprawne stwierdzenie, tamten chłopiec znalazł się tu pierwszy. Miał już w chęciach się wycofać, póki jeszcze jego obecność nie została przyuważona. Jednak gdzieś z tyłu głowy pozostała myśl, że powinien jednak do niego podejść, starszy z chłopców wydawał się nieco nieobecny, taki odległy wraz ze swoim umysłem.

Z każdym krokiem jego sylwetka stawała się coraz bardziej wyraźna, z kolanami podciągniętymi do klatki piersiowej i z twarzą skierowaną ku niebu. Wydawał się taki spokojny, a z jego ust beznamiętnie sączył się dym papierosowy.
— Możesz się buntować przeciwko innym, ale nie rób tego kosztem swojego ciała. Praktycznie lepiej zniszczyć komuś drogocenne rzeczy, czy zdenerwować, niż wyżywać się na sobie. Inaczej adresatem buntu zostaniesz tylko i wyłącznie Ty. — Odparł się, niepewnie siadając obok Yeonjuna.
Ten drugi momentalnie z nieco zdziwionym wyrazem twarzy skierował na niego swój wzrok, co dla młodszego było idealną okazją, aby zabrać używkę z ust Yeonjuna. Ta po chwili odnalazła swoje miejsce w wargach niebieskowłosego, zaciągając się przy tym nieco nieporadnie, dając roznieść się nikotynie w płucach.

Dla niego to była rutynowa czynność, zawsze tak postępował, każde zło wolał przyjąć na siebie, aniżeli mieli doświadczyć tego jego bliscy, nawet jeśli tym wrogiem okazywała się zwykła nikotyna.
— To jest ohydne, jak to możesz palić, Hyung. — Odparł, wyrzucając niedopałek gdzieś poza barierki zabezpieczające. Starszy jedynie odpowiedział mu niemrawym uśmiechem.

— S-sobiennie, co Ty tu robisz? — Yeonjun przerwał ciszę z lekko łamiącym się głosem. Dalsze słowa, jakie mogłyby paść z ust niższego, zostały przerwane jednym gestem, gdy Soobin przyłożył mu palec do ust, z wykreowanym na twarzy uśmiechem.
— Shhh, Hyung, ja Ciebie o nic nie zapytam i Ty również tego nie rób. Czemu książę szkoły otoczony zawsze wianuszkiem dziewczyn, siedzi tutaj sam? Dlaczego ten Hyung nie ma humoru? Co mogę dla niego zrobić, by poczuł się lepiej? Czy nie jest mu tu zimno? — Zaczął wyliczać na palcach, a gdy starszy rozchylił usta z chęcią udzielenia odpowiedzi na któreś z pytań, Soobin jedynie pokręcił głową i oparł ją o ramię starszego.
—Mhmm, to tylko pytania retoryczne. Mógłbym Cię zapytać o milion rzeczy, ale czy na wszystko mi odpowiesz? Czy każda odpowiedź będzie szczera, a może postanowisz mnie odprawić? Bez sensu. Cisza tutaj może być jedyną poprawną opcją. Milczenie jest szczere. Wiem, że się nie zamykam, ale po prostu chce Ci powiedzieć, że każdy ma gorsze momenty. Ty również jej możesz posiadać i to żaden powód do wstydu, nie musisz się z tym kryć... i.... i no tak. — Oblizał nerwowo usta, zaciskając je w linie, by choć na moment doświadczyć tej ciszy, o której wcześniej wspominał.

Z ust Yeonjuna nie wydobyło się dzisiaj już żadne słowo w obecności młodszego. Wolał zdobyć się na drobny gest w podzięce, składając motyli pocałunek na czuprynie tego drugiego. Ten akt był niewykle delikatny, przez co młodszy nawet tego nie spostrzegł.

Trwali w tym cichym stanie jeszcze kilka minut, aż ich utopię przerwał nieznośny dzwonek.
— Hyung, nie wiem, czy jeszcze tu zostajesz, ale ja naprawdę muszę uciekać. — Odparł łagodnie, zrywając się na równe nogi. Spojrzał jeszcze na Yeonjuna, który jedynie skinął głową. Niebieskowłosy nie chciał go tak zostawiać, jednak powinności uczniowskie wzywały. Ściągnął z siebie marynarkę i narzucił niższemu na głowę.
— Jak chcesz, to teraz jest idealny moment, jeśli jest Ci bardzo źle to po prostu płacz, nikt Cię nie oceni, nikt tego nie zobaczy. Narzuciłem na Ciebie pelerynę niewitkę, wykorzystaj to. I nie zmarznij Hyung. — Nie zaczekał na żadną odpowiedź, opuścił tamto miejsce w pośpiechu, nie wiedząc, czy kierowało nim zażenowanie wypowiedzianymi słowami, czy niechęć usłyszenia prawdopodobnego płaczu starszego. Po prostu oddalił się, zostawiając za sobą osobę z drżącym sercem.

Flower Breath || Yeonbin & SoogyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz