Rozdział 10

136 8 0
                                    

Pomimo że było po jedenastej w nocy, ja nadal siedziałem, patrząc się ślepo w jeden punkt przed sobą. Cały czas przeżywałem dzisiejsze wydarzenia. Byłem pewien, że nie będą chciały z nami rozmawiać, ale nie sądziłem, że będą udawać, że się nie znamy. Ani razu nie spojrzały na nas z własnej woli. Patrzyły, gdy musiały a jak już to pustym spojrzeniem pełnym chłodu. Zachowywały się bowiem, jakbyśmy się nigdy nie spotkali. Nie tylko one, ale też Chloe czy Usui. Jakie było moje zaskoczenie, jak zobaczyłem, że jest w ciąży i nosi obrączkę. Najbardziej jednak zaskoczyło mnie, że taki sam stosunek miały do moich rodziców. Wiem, że to ja zawiniłem, ale nie sądziłem, że tak potraktuje ich. Nigdy od czterech lat nie pytałem rodziców, jak wygląda ich relacja z dziewczynami. Nie mam pojęcia, co się stało, że się to wszystko tak potoczyło. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Nie patrząc, kto dzwoni, odebrałem.

-Halo?-powiedziałem do telefonu.

-Adrien mam nadzieje, że cię nie obudziłam — powiedziała nie pewnie.

-Nie, nie mamo jeszcze nie spałem. Coś się stało?

-Nie spokojnie. Wiem, że jest późno, ale przyjdź jutro z Nino do nas. Musimy poważnie porozmawiać. - powiedziała zmęczonym głosem mama.

-Oczywiście. Coś się stało mamo? I nie próbuj mi wmówić, że nic słyszę po twoim głosie, że coś jest nie tak.

-To nie rozmowa na telefon. Porozmawiamy jutro. Nie będę już przeszkadzać. Odezwę się jutro. Dobranoc kochanie.- powiedziała.

-Dobranoc mamo. Pozdrów tatę.

-Oczywiście. Jeszcze raz dobranoc — powiedziała, po czym się rozłączyła.

Nie wiem, co mam już myśleć to wszystko jest ponad moje siły. Mam wszystko naprawić, ale nie wiem, od czego zacząć.

Przetarłem twarz dłońmi po czym, podniosłem się z fotela, na którym siedziałem i podążyłem w stronę łazienki, by wziąć prysznic, który zmyje wspomnienia dzisiejszego dnia.

...

20 maja 8:37

Blondyn zapiął ostatni guzik czarnej marynarki po czym, przeczesał dłonią swoje włosy i udał się do wyjście z pokoju gdzie później, skierował się do salony. Będąc w nim, usiadł wygodnie na sofie i wyją telefon by zająć czas, w którym będzie czekał na przyjaciela.

-Nino! Długo jeszcze?!- wrzasną Adrien.

-Cholera no. Idę!- krzykną nerwowo, wchodzą do salonu ubrany w granatowy garnitur.

-Sie nie śpieszyłeś — mrukną zielonooki w tej samej chwili, chowając telefon do kieszeni i podnosząc się z miejsca.

-Nie mam powodów, by się śpieszyć. A tak w ogóle to, o której mamy być w firmie?

Blondyn spojrzał na niego z politowaniem i pokręcił głową, załamany kierując się do wyjścia.

-Na dziesiąta, ale chce jeszcze przedtem pojechać do warsztatu dowiedzieć się, czy opłaca się naprawiać auto, czy od razu oddać je na złom.- powiedział, chwytając za klamkę od drzwi i otwierając je- A ty jedziesz ze mną. Ja czekam w aucie, a ty zamykasz dom. Na razie!- krzykną szybko, zamykając za sobą drzwi, by uchylić się przed lecącym w jego stronę wazonem, który roztrzaskał się na drzwiach.

-Oni dwaj się zachowują jak jakieś pieprzone małżeństwo ze stażem- jękną Plagg do Wayzza, patrząc na to wszystko z boku on, na co on tylko załamany przejechał łapka po twarzy.

...

-Jedenaście tysięcy euro za naprawę. Nie no ja to sprzedam i kupie nowe. Przecież to się nie opłaca- jękną Adrien, podjeżdżając na parking pod firmą, którą przyszło im współpracować.

"Pozwól mi" MiraculumWhere stories live. Discover now