Rozdział 9

140 7 3
                                    

-Po tym wszystkim ciągle wydaje mi się, że jedyne wyjście to proste i szybkie wyjście — ale wybieram labirynt. Labirynt jest do bani, ale i tak go wybieram.

Siedzę oparta głową o okno samochodu i słucham piosenki lecącej z radia. Jest po godzinie szesnastej, co powoduje duży ruch na ulicach. Wsłuchuje się w słowa piosenki R.E.M. - Everybody Hurts a samotna zła spływa po moim policzku na wspomnienie dzisiejszych wydarzeń. Mieli się w moim życiu już nigdy więcej nie pojawić. Ani Adrien, ani Nino. Kiedy na nich w końcu spojrzałam, dziś wszystko wróciło. Ten ból tak kryty tyle lat.

Nie mam siły, by walczyć.

Boje się, że pojawienie się ich z powrotem w moim życiu wszystko zniszczy.

'Cause everybody hurts
Take comfort in your friends
Everybody hurtsDon't throw your hand, oh no
Don't throw your hand
If you feel like you're alone
No, no, no, you are not alone

Słowa tej piosenki chwyciły mnie za serce. Obudziły we mnie wspomnienia jak Felix wy cytował mi je. Niby takie proste słowa, ale obudziły we mnie chęć walki. Bo przecież mam o co walczyć. O moje szczęści, mojej rodziny.

...


Stałam na balkonie ubrana w gruby czarny płaszcz. Cóż...zima nie rozpieszcza. Mamy 31 grudnia. Sylwester. Dzień, w którym kończy się stary rok, a zaczyna nowy, który powinien być lepszy. A ja płaczę, bo moje serce krwawi po tak bolesnym doświadczeniu, jakie przyniosło mi w ostatnim czasie życie. Doświadczyłam odrzucenia. Żeby tylko. Straciłam wszystko, bo myślałam, że mnie kocha. Lecz to była tylko gra. Gra która się skończyła niszcząc mnie doszczętnie.

-Nie płacz. Nie warto. Choć wiem, jak boli. Potrzebujesz czasu.- powiedział spokojnie męski głos, który należał do pewnego blondwłosego mężczyzny.

Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że płacze, dopóki mi nie powiedział.

Obecnie mojego najbliższego mężczyzny, który jako jeden z nielicznych wiedział wszystko, co mnie, spotkało, choć znam go od niedawna, ufam mu bezgranicznie, ponieważ można mu zaufać. Właśnie taki był Felix.

Przetarłam dłonią policzki, ścierając z nich łzy właśnie w tym samym czasie, poczułam jak, przytula mnie od tylu.

-Wiem, że boli.- zaczął spokojnie- Wiem, że myślisz, że straciłaś wszystko. To tak po części jest. -Słuchałam go w ciszy, bo jego głos przynosił i ukojenie i jako jedyny zwykłymi słowami podnosił mnie na duchu- Ale i zyskałaś. Wiem niezrozumiałe. Przekonałaś się, jacy oni są na prawdę przez to oni, stracili cię, nie wiedząc jakie wielkie szczęście opuścili. A zwłaszcza on. I nie bój się powiedzieć otwarcie, jak go za to nienawidzisz. Powiedz głośno i zamknij rozdział o nich. O nim. Nie od razu powoli. Zacznij od początku małymi kokami. A zobaczysz, że za miesiąc dwa a może rok. Twoje życie będzie wyglądać inaczej. Lepiej. Bo masz nas. Przyjaciół rodzinę. I zyskałaś, znaczy, zyskasz dwie najwspanialsze istotki na świecie, które pojawią się za kilka miesięcy na tym, świecie.

-Ale one...-nie dał mi skończyć.

-Tak wiem, będą ci o ni przypominać. Ale spójrz na to inaczej. On jest jedynie dawcą nasienia. Za to TY jesteś i będziesz ich matką. I osoba, która was całą trójkę pokocha, będzie najszczęśliwszy na świecie. Pewnie w to nie wierzysz, ale jeszcze się zakochasz. Zobaczysz.

"Pozwól mi" MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz