Jesteście żałośni!

411 41 20
                                    

Ostrzeżenie: homofobia (jednak bardzo mało, więc don't worry and enjoy)

-Tak, ja też się cieszę...- wyszeptał, ale Tobio już tego nie usłyszał.
Po chwili pod sklep podjechała duża ciężarówka. Tooru wstał i wszedł do sklepu, aby zawołać Kenichiego. Mężczyzna wyszedł na zewnątrz i podszedł do kierowcy ciężarówki. Widać było, że dobrze się znali. W czasie gdy ci dwaj wesoło rozmawiali, Oikawa i Kageyama wzięli się za wyciąganie pudeł z produktami. Było ich naprawdę sporo, co bardzo zdołowało Tooru, ale Kageyama zdawał się tym nie przejmować. Kiedy wypakowali mniej więcej połowę, Kenichi kazał im zanieść te kartony na zaplecze i wziąć się za rozpakowywanie. Chłopcy posłusznie zabrali pudła i udali się tam, gdzie kazał starszy mężczyzna.
-Ah! Jestem już taki zmęczony, a jesteśmy dopiero w połowie!- powiedział nagle Oikawa i zrezygnowany, oparł się o ścianę. Ziewnął głośno i przetarł zmęczone oczy.
-Pójdę po następne kartony, a ty sobie odpocznij- odpowiedział mu Tobio, na co Tooru jedynie skinął głową. Czarnowłosy wstał i wyszedł z zaplecza. Po cichu skierował się w stronę stojącej przed sklepem ciężarówki, ale zatrzymał się, kiedy usłyszał rozmowę mężczyzn. Schował się za ścianą, żeby go nie zauważyli i zaczął podsłuchiwać o czym rozmawiają.
-Oi Kenichi-san, a ten chłopak to kto? Nigdy go tu nie widziałem- powiedział mężczyzna z siwymi włosami, wychodząc z ciężarówki.
-Ah, weź nic mi o nim nie mów- odparł Kenichi i pokręcił głową.
-Coś z nim nie tak?
-Tsk, to „chłopak" mojego syna.
-Że kto? Chłopak?- powtórzył mężczyzna i zaśmiał się. Kageyamie zrobiło się przykro słysząc to. Jaki oni mieli z tym problem? Przecież nikomu przez to nie działa się krzywda, niekomu nie szkodzili. Więc dlaczego ci mężczyźni byli tak negatywnie nastawieni do ich związku?
-Szkoda gadać Shigeru-san- odpowiedział Kenichi i westchnął ciężko.
-Nie sądziłem, że twój synuś jest ped**kiem. Może powinieneś go wydziedziczyć.
-Szczerze powiem, że myślałem nad tym, ale postanowiłem dać mu trochę czasu. Wiesz, może by się ogarnął i nie musiałbym posuwać się do takich środków, ale zobacz co on zrobił. Przyjechał tu z tym swoim chłopaczkiem i se myśli, że wszystko będzie okej!- zdenerwował się mężczyzna i zmarszczył brwi.
-No coś podobnego, Kenichi-san- odparł i pokręcił głową z niedowierzania.
-Tch, a jeszcze jakby tego było mało, ten bachor zostaje u nas do nowego roku. Ja nie wiem jak ja to wytrzymam. Jak na niego patrzę to aż mi się rzygać chc-
-Hej!- przerwał im zdenerwowany Tooru. Kageyama odwrócił się zdziwiony i ujrzał, że za nim stał brązowowłosy. Jak długo tu był i czemu Kageyama go nie zauważył? Może dlatego, że tak bardzo był skupiony na tym, co wygadywali ci dwaj mężczyźni. Był tak zszokowany tymi okropieństwami, które mówili, że aż nie był w stanie się ruszyć. Tooru położył dłoń na jego ramieniu i uśmiechnął się do niego delikatnie, po czym znowu przeszedł do swojej wściekłej miny. Podszedł do mężczyzn i rzucił im spojrzenie pełne żądzy mordu.
-O mnie możecie mówić co chcecie, ale nie macie prawa obrażać Kageyamy!- wykrzyczał, ale ci nic mu nie odpowiedzieli. Kenichi wciąż próbował wyglądać na pewnego swego, ale Shigeru spuścił smutno głowę. Chyba dopadło go poczucie winy. Sam Tobio natomiast, stał w wejściu do sklepu i zdezorientowany, przyglądał się całemu zajściu. W jego głowie pojawiło się tylko jedno pytanie: Dlaczego Oikawa stanął w jego obronie? To było trudne pytanie, na które nawet sam Tooru nie znał odpowiedzi. On po prostu wiedział, że nie może pozwolić im dalej obrażać czarnowłosego. W tamtym momencie był wściekły. Wściekły na nich i na te wszystkie obrzydliwe słowa, które padały z ich ust.
-Jak możecie mówić takie rzeczy?! Czy wy siebie słyszycie?! Jesteście żałośni!- wykrzyczał i podszedł do Kageyamy, po czym złapał go za rękę- Wracamy do domu. Nie mam zamiaru dłużej patrzeć na tych śmieci- powiedział i razem z Tobio ruszył w stronę domu.
Kiedy byli już wystarczająco daleko od sklepu, Tooru zatrzymał się. Co dziwne pomimo, że nikt ich już nie widział, brązowowłosy wciąż trzymał dłoń Kageyamy, a nawet ścisnął ją jeszcze mocniej, jakby w obawie, że Tobio ją puści. Westchnął cicho i popatrzył smutno na młodszego chłopaka.
-Przepraszam...- wymamrotał.
-Huh? Za co?- zdziwił się Tobio.
-Za to, co o tobie mówili...- spuścił głowę. Kageyama zaśmiał się i delikatnie wziął w dłonie jego policzki, tym samym sprawiając, aby starszy na niego spojrzał. Uśmiechnął się nieśmiało i odparł:
-To nie twoja wina, Oikawa-san. Owszem, było to trochę przykre słyszeć takie rzeczy, ale bardziej bym się przejął gdybyś to ty powiedział coś takiego...
Oikawa popatrzył na niego zaskoczony, ale już po chwili uśmiechnął się ciepło.
-Masz rację- powiedział spokojnie- nie ma co się przejmować tymi idiotami- dodał i wziął do rąk dłonie chłopaka. Zbliżył swoją twarz do jego, a w głowie pojawiła mu się tylko jedna myśl.

Chcę go pocałować...

Notatka autora:
Witam!!
Postanowiłam być miła i kochana, i wstawić nowy rozdział. Mam nadzieje, że się wam podobał!
Jak myślicie, Oikawa pocałuje go czy nie?
Haha, się zobaczy 😏
Do następnego rozdziału!!

 Mam nadzieje, że się wam podobał! Jak myślicie, Oikawa pocałuje go czy nie?Haha, się zobaczy 😏Do następnego rozdziału!!

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Christmas tree lights/ OikageWhere stories live. Discover now