Oprócz dorabiania sobie przy opiece nad dziećmi, pracuję także jako kasjerka w McDonaldzie, w jednym z centrach handlowych na terenie całego Londynu. Co prawda, to nie jest szczyt moich marzeń, jednak żeby dostać się na dobre studia trzeba mieć trochę kasy, a ja takowej niestety nie posiadałam.
Obsłużyłam już miliardy klientów, począwszy od faceta z irokezem, aż do kobiety z czerwoną plamą na czole, przez dzieciaki w strojach Garfielda, ale to widok Nialla zaskoczył mnie najabrdziej.
- Oh, Acacia, cześć. - wyszczerzył się słodko, zdejmując ręce z jakiejś blondynki i kładąc je na ladę. Dziewczyna, na oko była w jego wieku i widać było, że lekko się speszyła zachowaniem chłopaka. Miałam nawet wrażenie, że była o to na mnie zła, sądzę to po jej wzroku, który właśnie mnie zabijał.
- Hej Niall.
- Um, Clarie idź zająć stolik, a ja zamówię. - zwrócił się do tej dziewczyny, a ona wykonała jego prośbę z niezadowoloną miną.
- Co podać? - zapytałam, powtarzając po raz setny dzisiaj tą samą formułkę.
- Dwa wanilowe McFlurry. - odpowiedział z uśmiechem, patrząc prosto w moje oczy. Jego były przenikliwe i błękitne zupełnie jak niebo, a moje zwykłe niebieskie; nie współgrały ze sobą. Szczerze powiedziawszy jego uśmiech był słodki i bardzo mu pasował. Mogłabym na niego patrzeć bez przerwy...
"Nie, Acacia! To twój podopieczny!" - skarciła mnie moja podświadomość, której niechętnie przyznałam rację. Ugh, musiał mi się akurat Niall trafić? Ugh, przystojny i słodki Niall?
- Okej. - ocknęłam się i przytaknęłam, klikając na ekranie odpowiednie miejsca. Po chwili kasownik wydrukował rachunek z numerem zamówienia. Podałam go chłopakowi i odwzajemniłam uśmiech. W momencie, kiedy moja ręka spotkała się z jego skórą, przeszedł mnie lekki dreszcz. - Proszę, twój numer to trzydzieści pięć.
- Dzięki. - puścił mi oczko i odszedł, zostawiając mnie samą w zgiełku tych wszystkich zapracowanych ludzi za mną i klientów czekających na zamówienia.
~*~
I co, jak wam się podoba? ♥
Ilysm xx
CZYTASZ
Babysat ⇨NH
Fanfiction- To gdzie ten słodziaczek? - Niall. - pan Horan skinął blondynowi w moją stronę i po chwili owy chłopak pojawił się przede mną z telefonem w ręku. - To on. - To znaczy? - To znaczy, że to Niall będzie pod twoją opieką. - Co proszę? - Umm, czy to ja...
