(W TYM SAMYM MIEJSCU CO OSTATNIO)

83 4 37
                                    

SYLWESTER

Październik 2011

Słyszał, że Witkowska była trochę dziwna, ale nie sądził, że aż tak. Uderzyła go mocno w twarz, wrzeszcząc słowa niczym papuga, a potem — potykając co rusz na piasku — ruszyła w stronę morza. Nie miał pewności czy uciekała na molo, czy zamierzała po prostu się utopić. Powinien mieć to w dupie — zrobiła z niego jakiegoś frajera, a do tego jeszcze prawie go pobiła. Mamrotała pod nosem słowa, a w końcu zdjęła szpilki i maszerowała przez piach boso. W październiku — wyjątkowo zimnym, nieprzyjemnym październiku.

Odjął dłoń od piekącego policzka, schował papierosa do kieszeni marynarki i z głośnym westchnieniem ruszył za nią. Po tym, na co go skazała, powinien uciekać jak najdalej, ale nie chciał mieć tej dziwaczki na sumieniu. Podejrzewał, że mogłaby na złość wszystkim utopić się, a tym samym zepsuć bankiet ojca jeszcze bardziej. Wymyśliła Sylwkowi życie, a potem sama zapomniała, co miała mówić. Gdyby wiedział, jak to się skończy, dałby sobie rozwalić głowę o chodnik, zamiast błagać ją o tysiaka. Dla niej to były drobne, a jemu uratowały życie — mimo to nie zamierzała odpuścić nawet złotówki długu. Klawisz zareklamował ją jako normalną dziewczynę, a wyszła z niej zwykła wariatka.

Dopadł Miśkę tuż przy brzegu. Rzuciła szpilki w piach i wpatrywała się w wodę. Drżała na całym ciele, ale nie wiedział, czy nie zadźgałaby go obcasem, gdyby zaproponował jej swoją marynarkę. Odczuwał zimno ubrany cieplej od niej — nie wyobrażał sobie, jak musiała marznąć w tak cienkiej sukience. Gdyby miał powiedzieć o niej coś miłego — była chociaż ładna. Nawet taka zaryczana i rozwrzeszczana. Trochę rozczochrana. Miły dla oka potwór. Czekał w napięciu, aż ruszy w fale, ale tkwiła w miejscu. Musiał to przerwać, żeby żadne z nich się nie przeziębiło.

— Zapalę fajka i myślę, że powinniśmy tam wrócić, słońce.

Popełnił błąd. Odwróciła głowę w jego stronę w zwolnionym tempie, a wyraz jej twarzy świadczył o tym, że w myślach dawno dźgnęła go szpilkami. Obiema. Przebiła obcasami na wylot. Musiała być naprawdę wściekła. Zaciskała zęby i nadal płakała, lecz nie sądził, by miała tego świadomość. Przynajmniej przestała powtarzać po nim słowa. Piorunowała go tylko wzrokiem. W tym czasie on spokojnie podpalił papierosa i zaciągnął się, od razu czując ulgę.

— Nie mów do mnie tak.

— Dobrze, Misia.

— NIE MÓW DO MNIE TAK!

— To jak mam do ciebie mówić?

— Nic do mnie nie mów najlepiej, siedź cicho! Słyszysz?! Ci-cho!!!

Wypowiedział bezgłośnie „no dobrze", unosząc dłonie w obronnym geście. Dym z papierosa dosięgnął jej twarzy — ostentacyjnie go odpędziła, a potem odwróciła na pięcie i znów zaczęła maszerować przez plażę. Nie zabrała swoich butów. On to zrobił. Chwilę szli — zdążył spalić całego fajka i wrzucił peta do wody. Michalina posłała mu kolejne piorunujące spojrzenie, ale nie zwolniła tempa. W końcu zatrzymała się gwałtownie i opadła na piach. Siadła z rękami skrzyżowanymi na piersi, wpatrzona w morze. Doprowadzała go do szału. Nie taką mieli umowę. Liczył, że może po bankiecie dałby radę wynegocjować coś gratisowego — naprawdę dobrze wyglądała w tej sukience — ale teraz obawiał się proponować cokolwiek. Mogłaby go pogryźć albo zrobić jeszcze coś gorszego.

— Złapiesz wilka — powiedział, oddając jej szpilki. Odebrała je tak gwałtownie, że prawie go podrapała.

— To złapię i może umrę.

— Hej, nie mów tak.

— Miałeś siedzieć cicho!

Sylwester udał, że sznuruje usta i usiadł obok niej na piasku, po turecku. Patrzyła na niego kątem oka bardzo zawistnie — nie mogła tego zrobić w sukience. Musiała wyciągnąć nogi przed siebie. Nogi też miała ładne. Nie jakieś długie, ale zgrabne. Tyłek pochwalił już, kiedy szedł za nią plażą. I jeszcze przed Sheratonem. I na bankiecie. Naprawdę miała ładny tyłek — odmarzał teraz na piachu. Gdyby tak nie wrzeszczała, nie dramatyzowała oraz nie próbowała zrobić z niego przypadkowego Łukasza, też mogłaby na tym skorzystać. Cóż, córeczki bogatych buców to zawsze była ruletka.

Wczesna jesieńWhere stories live. Discover now