5. NIGDY WIĘCEJ NIE TAŃCZ ZE MNĄ

96 4 48
                                    

MICHALINA

To była ciężka noc. Słońce wstać miało dopiero za trzy godziny, a Karol oddychał tak cicho, że Misia musiała przycisnąć ucho do jego klatki piersiowej. Serce biło miarowo, spokojnie. Nie miała już drogi ucieczki, kiedy narzeczony objął ją przez sen ciepłym ramieniem. Jedynie nasłuchiwała, czy serce na pewno odpowiednio wybija rytm. Bum-bum, bum-bum. Przycisnęła mocno palce do swojego nadgarstka. Ona miała szybszy puls. Sprawdziła tętnicę szyjną. Bumbumbumbumbum. Znów wsłuchała się w serce Karola. Spokojne. Pewnie nie śnił nic — dryfował w nicości.

Misia przeżywała koszmar na jawie. Nie mogła zasnąć, a głowa bolała tak, jakby ktoś uderzał jej czołem o ścianę. Nie wiedziała czy zaczynała trzeźwieć, czy po prostu cały ten wieczór powoli odciskał piętno na ciele. Skutecznie odwiodła myśli Karola od Sylwestra, ale niestety dla siebie nie potrafiła zrobić tego samego.

Próbowała zresetować mózg, wpatrzona w niedzielną noc za oknem. Głowa puchła od myśli, każdej kolejnej gorszej od poprzedniej. Snuła nieprawdopodobne scenariusze morderstw, spisków, końca świata. Chciała zasnąć, ale kiedy tylko czuła jakieś złudzenie senności, wytrącała siebie z tego stanu przypadkową myślą o bankiecie.

Zacisnęła mocno powieki, kiedy Karol niespokojnie drgnął. Bardzo delikatnie przesunął Misię na poduszkę, a potem wstał. Przewróciła się na drugi bok i utkwiła wzrok w drzwiach, nasłuchując pstryknięcia włącznika światła w łazience. Doszedł do niej szum wody z kranu. Oczy piekły od wytrzeszczania ich wciąż w pustkę — poczuła ulgę, gdy Karol wrócił do pokoju i mogła znów je zamknąć. Czekała, aż obejmie ją ramieniem, ale położył się na plecach. Oddychał już głośniej. Teraz był irytujący. Mogła stąd usłyszeć, jak bije mu serce. Musiała powstrzymać odruch sprawdzenia własnego pulsu. Zacisnęła mocno palce na poduszce. Chciała tylko zasnąć!

Zapadła w płytki sen niedługo po tej myśli. Kurczowo trzymała się kołdry, śniąc dziwne obrazy mające uciec z jej pamięci tuż po przebudzeniu. Obudził ją telefon Karola. Zostawił go na szafce nocnej i nie zdążył podbiec, nim Misia zerknęła na wyświetlacz. Dzwonił ojciec. Szybko zmartwił się zniknięciem córki. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że narzeczony na pewno nie wyprowadził jej z bankietu bez ostrzeżenia — Andrzej mógłby zabrać mu odznakę przykładnego zięcia. Zanim Karol odebrał połączenie, pocałował Misię w czoło. Pachniał przyjemnie płynem po goleniu.

Patrzyła na jego plecy, gdy udał się z telefonem z powrotem w głąb mieszkania. Przymknął za sobą drzwi. Misia przycisnęła kołdrę do klatki piersiowej i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Czuła się tak, jak wyglądała — jakby ktoś przejechał nią po żwirze. Miała kaca. Ten stan zawsze był dla niej tak samo obcy. Nienaturalny. Ciało odmawiało jej podstawowego posłuszeństwa — nie umiała wygłuszyć wszystkich złych emocji. Dlatego nie widziała sensu w piciu, aczkolwiek matka wolała patrzeć na Misię z kieliszkiem niż Misię z talerzem. Czasem wlewanie w siebie szampana czy wina pozostawało kwestią pragnienia świętego spokoju.

Żałowała tego, że tak chętnie rzucała się na każdy kolejny wymyślony toast. Zaczęła szukać wzrokiem swojej sukienki. Karol jakimś cudem odpiął zamek za trzecim niecierpliwym pociągnięciem — pijana Misia była pod wrażeniem. Trzeźwa Misia zaś wściekła się, że nie może znaleźć podstawowego elementu garderoby. Wciąż przyciskając kołdrę do piersi przechyliła się, by zajrzeć pod łóżko. Poczuła mdłości, a czoło zapulsowało bólem, dlatego natychmiast usiadła z powrotem. Musiała przymknąć powieki. Nic nie szło po jej myśli. Znowu. Jak miała wyspać się po tym pieprzonym bankiecie, skoro czekał ją tylko niespokojny sen?

Karol w środkowej szufladzie komody trzymał białe koszulki. Ułożone w idealną kostkę, jedna na drugiej. Misia z pewnym wahaniem zabrała jedną, ale miała idealne wytłumaczenie — sukienka po prostu zniknęła. Nie chciała paradować nago po mieszkaniu, nawet jeśli Karol widział ją już taką. Czuła potworny dyskomfort na samą myśl. Lubiła schować się pod ubraniami, taką funkcję w jej życiu pełniły. Dlatego odetchnęła pierwszy raz z ulgą tej niedzieli, kiedy włożyła białą koszulkę Karola. Liczyła, że będzie trochę dłuższa, ale zakrywała chociaż tyłek, więc Misia finalnie zebrała się na odwagę do wyjścia z pokoju.

Wczesna jesieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz