--> 3 <--

659 58 6
                                    

Harry stał metr przedemną. Jak on to niby do cholery zrobił.

-Jak to zrobiłeś?

-Co zrobiłem- na jego twarzy tworzył się uśmieszek.

-Przecież byłeś daleko za mną, a teraz jesteś przedemną.

-Szybko biegam.-podszedł do mnie dwa kroki, chciałam już biec w innym kierunku ale chwycił mój nadgarstek i przyciągnął do siebie. Nasze klatki piersiowe stykały się. Był o wiele wyższy odemnie. Na moje szczęście, nie mieliśmy blisko twarzy.

-Gdzie się już wybierasz.

-Chce wrócić do mojego domu, jestem zmęczona po szkole.

-Dobrze Isaballo odprowadzę cię.

-No ok jak musisz. I wystarczy jak będziesz mówić Isa.

-Dobrze Isa.

*dzień później*

Budze się jak zwykle do szkoły, szykuje się i schodze na dół coś zjeść gdy zatrzymuje mnie jedna z naszych opiekunek.

-Isabello dzisiaj nie idziesz do szkoły. Poinformowaliśmy twego dyrektora że zostajesz adoptowana i wrócisz dopiero w przyszły tygodniu.

-Ok spoko. A czemu dopiero w przyszłym tygodniu.-powiedziałam dosyć oschle, w sumie zawsze tak mówię to tych wszystkich kobiet.

-Nie "czemu" tylko dlaczego młoda samo. A więc...- jak zawsze zaczeła mnie poprawiać, a gdy zaczeła dochodzi do sedna przerwałam jej.

-Proszę Pani nie zaczyna się zdania od "A więc".- po moich słowach zaczęła się robić czerwona ze złości.

-Do szkoły wracasz dopiero za tydzień ponieważ musisz zaaklimatyzować się w nowym domu.

-To już pewne że jestem adoptowana.

-Tak, wszystkie papiery podpisane. - na kilometr słuchać było cząstkę radości w jej głosie.

Poszłam na górę spakować swoje rzeczy. Gdy to zrobiła zeszłam na dół. Gdy byłam w połowie ostatnich schodów przystanęłam na chwile, uniosłam wzrok z nad schodków i spostrzegłam Harrego który przygląda się moim zmaganiami z walizką.

-Hej piękna.- miał taki zachrypnięty, głęboki głos, przez który przeszły przezemnie ciarki, przyjemne ciarki.

Dałam Harremu swoją walizkę, by mógł spakowac ją do auta. Pożegnałam się i pojechaliśmy. Podczas drogi była cisza, którą ja przerwałam.

-Co ty masz z oczami???

-Co mam miać?- wiedziałam że był zszokowany moim pytaniem.

-Wczoraj miałeś całe czarne a teraz masz tylko zielenice i tęczówki.

-Mam odpowiednie soczewki, aby ludzie się nie dowiedzieli.

-O czym się nie dowiedzieli?

-Dowiesz się w swoim czasie Isa.

-A nie możesz mi do jasnej cholery teraz powiedzieć??

-Isa!!!!- wydarł się na mnie jakbym nie wiadomo co zrobiła.

-Nie krzycz na mnie.-powiedziałam ciszej. Co jak co ale nie nawidziłam jak na mnie krzyczy.

-Isa masz dopiero piętnaście lat!! Wyrażaj się.

-Dobrze tato...-powiedziałam dzieciencym głosem, przedrzeźniając go.

-Wiesz że od dzisiaj tak do mnie masz mówić 'tato'.- chytrze się uśmiechnął w moją stronę.

-No chyba se jaja robisz...

Od dzisiaj rozdziały będą się pojawiały w niedziele ;)

✔ No! || L.H & H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz