Harry stał metr przedemną. Jak on to niby do cholery zrobił.
-Jak to zrobiłeś?
-Co zrobiłem- na jego twarzy tworzył się uśmieszek.
-Przecież byłeś daleko za mną, a teraz jesteś przedemną.
-Szybko biegam.-podszedł do mnie dwa kroki, chciałam już biec w innym kierunku ale chwycił mój nadgarstek i przyciągnął do siebie. Nasze klatki piersiowe stykały się. Był o wiele wyższy odemnie. Na moje szczęście, nie mieliśmy blisko twarzy.
-Gdzie się już wybierasz.
-Chce wrócić do mojego domu, jestem zmęczona po szkole.
-Dobrze Isaballo odprowadzę cię.
-No ok jak musisz. I wystarczy jak będziesz mówić Isa.
-Dobrze Isa.
*dzień później*
Budze się jak zwykle do szkoły, szykuje się i schodze na dół coś zjeść gdy zatrzymuje mnie jedna z naszych opiekunek.
-Isabello dzisiaj nie idziesz do szkoły. Poinformowaliśmy twego dyrektora że zostajesz adoptowana i wrócisz dopiero w przyszły tygodniu.
-Ok spoko. A czemu dopiero w przyszłym tygodniu.-powiedziałam dosyć oschle, w sumie zawsze tak mówię to tych wszystkich kobiet.
-Nie "czemu" tylko dlaczego młoda samo. A więc...- jak zawsze zaczeła mnie poprawiać, a gdy zaczeła dochodzi do sedna przerwałam jej.
-Proszę Pani nie zaczyna się zdania od "A więc".- po moich słowach zaczęła się robić czerwona ze złości.
-Do szkoły wracasz dopiero za tydzień ponieważ musisz zaaklimatyzować się w nowym domu.
-To już pewne że jestem adoptowana.
-Tak, wszystkie papiery podpisane. - na kilometr słuchać było cząstkę radości w jej głosie.
Poszłam na górę spakować swoje rzeczy. Gdy to zrobiła zeszłam na dół. Gdy byłam w połowie ostatnich schodów przystanęłam na chwile, uniosłam wzrok z nad schodków i spostrzegłam Harrego który przygląda się moim zmaganiami z walizką.
-Hej piękna.- miał taki zachrypnięty, głęboki głos, przez który przeszły przezemnie ciarki, przyjemne ciarki.
Dałam Harremu swoją walizkę, by mógł spakowac ją do auta. Pożegnałam się i pojechaliśmy. Podczas drogi była cisza, którą ja przerwałam.
-Co ty masz z oczami???
-Co mam miać?- wiedziałam że był zszokowany moim pytaniem.
-Wczoraj miałeś całe czarne a teraz masz tylko zielenice i tęczówki.
-Mam odpowiednie soczewki, aby ludzie się nie dowiedzieli.
-O czym się nie dowiedzieli?
-Dowiesz się w swoim czasie Isa.
-A nie możesz mi do jasnej cholery teraz powiedzieć??
-Isa!!!!- wydarł się na mnie jakbym nie wiadomo co zrobiła.
-Nie krzycz na mnie.-powiedziałam ciszej. Co jak co ale nie nawidziłam jak na mnie krzyczy.
-Isa masz dopiero piętnaście lat!! Wyrażaj się.
-Dobrze tato...-powiedziałam dzieciencym głosem, przedrzeźniając go.
-Wiesz że od dzisiaj tak do mnie masz mówić 'tato'.- chytrze się uśmiechnął w moją stronę.
-No chyba se jaja robisz...
Od dzisiaj rozdziały będą się pojawiały w niedziele ;)
CZYTASZ
✔ No! || L.H & H.S ✔
RandomPewna sierota, której wszyscy się boją, ponieważ nie ma zwykłej krwi, a jej tęczówki oraz zielenice były niebieskie, strasznie błękitne ; Poznaje dwóch (niby) zwykłych chłopaków, a tak naprawdę chłopaków z dwóch różnych światów...