Kierowałam się w stronę miejsca, gdzie znajduje się tajemne przejście do podziemi. Wyjęłam jeszcze telefon, który ostatnio dostałam od chłopaków i napisałam do Luke'a sms'a:
Późno wrócę, nie martwcie się o mnie... xIsa
Jeszcze kawałek i będę na miejscu. Dobra, jest kamień, jest ścieżka, wystarczy nią iść. Po cichutku szłam ścieżką, poczułam wibracje w kieszeni, ktoś dzwonił, nie kto inny jak Luke.
-Isa coś się stało?- usłyszałam zatroskany głos chłopaka.
-Luke nic się nie stało. Muszę coś załatwić.- starałam się mówić przekonującym głosem.
-Isa wiem że coś się stało. Ash wrócił do domu załamany i mówił do siebie, że nigdy mu tego nie wybaczysz. Proszę powiedz co się dzieje.- głos mu się łamał.
-Idę się z kimś spotkać. A co do Ashtona... to on... on...- nie potrafiłam wypowiedzieć tego słowa.
-Co zrobił? Proszę powiedz mi!
-On mnie uderzył- powiedział z prędkością światła i znowu zaczęłam płakać.
-Kurwa- ledwo słyszalnie wypowiedział te słowo i się od razu rozłączył. Miałam co do tego złe przeczucie, ale postanowiłam to olać.
Wytarłam oczy i twarz, wzięłam kilka porządnych wdechów i ruszyłam dalej. Po niespełna kilku minutach, doszłam do białego kamienia, odsunęłam go kawałek. Ukazała mi się głęboka ciemna dziura (bez skojarzeń proszę ;D ) z drabinką. Zeszłam ostrożnie nią, przede mną widziałam średnich wielkości korytarz i kilka cieni. Wytężyłam wszystkie zmysły i powędrowałam wzdłuż korytarza. Mijałam któryś już pokój, w tym znajdowały się trzy demony, sprawnie wyminęłam pomieszczenie. Nikt mnie nie widział, widzę na końcu korytarza wielkie i potężne drzwi, które są moim celem. Zostało mi do wyminięcia cztery pomieszczenia. Wszystkie są zamknięte, oprócz jednych. Zbliżam się do nich, słyszę znajome głosy: Niall, Harry i Louis. Rozmawiają o mnie:
H: Jak myślicie co słychać u Isy?
L: Mam nadzieję, że dobrze. Polubiłem ją.
N: No, a pamiętacie, jej ostatnią wizytę?
H: Myślałem, że dostanę zawału.
L: Ale w jednym przyznacie mi rację.
N/H: W czym?
L: Że mega seksownie wygląda z tymi skrzydłami.
H: Brałbym ją. Hehehe...
N: Uważaj, żeby Ed cię nie usłyszał, bo cię wykastruje.
H: Spoko Niall, przecież go nie ma.
N: Ale w każdej chwili może wrócić do jego gabinetu, a nasz pokój, jest obok niego.
Przestałam już ich słuchać, przemknęłam przed wejściem. Stanęłam przed wielkimi drzwiami, ostrożnie je otwierając. W środku nikogo nie było, co mnie ogromnie cieszyło. Pomieszczenie było ogromne, w ciemnych barwach, na samym końcu na środku stało wielkie biurko i fotel. Podeszłam do niego i wygodnie usiadłam oczekując powrót ojca. To się zdziwi jak wróci.
W końcu jest kolejny rozdział. Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałam, jak mam ten rozdział napisać, dlatego rozdział dopiero teraz. Kiedy kolejny? Nie wiem. Jak napiszę ;D Piszcie co o tym sądzicie, wasze komentarze bardzo mnie motywują. Dla was to chwila, a dla mnie to bardzo wiele! Jak myślicie kto jest ojcem Isy?? Piszcie w kom!
Do następnego misiaczki!! <3
CZYTASZ
✔ No! || L.H & H.S ✔
RandomPewna sierota, której wszyscy się boją, ponieważ nie ma zwykłej krwi, a jej tęczówki oraz zielenice były niebieskie, strasznie błękitne ; Poznaje dwóch (niby) zwykłych chłopaków, a tak naprawdę chłopaków z dwóch różnych światów...