-->17<--

516 61 10
                                    

Kierowałam się w stronę miejsca, gdzie znajduje się tajemne przejście do podziemi. Wyjęłam jeszcze telefon, który ostatnio dostałam od chłopaków i napisałam do Luke'a sms'a:

Późno wrócę, nie martwcie się o mnie... xIsa

Jeszcze kawałek i będę na miejscu. Dobra, jest kamień, jest ścieżka, wystarczy nią iść. Po cichutku szłam ścieżką, poczułam wibracje w kieszeni, ktoś dzwonił, nie kto inny jak Luke.

-Isa coś się stało?- usłyszałam zatroskany głos chłopaka.

-Luke nic się nie stało. Muszę coś załatwić.- starałam się mówić przekonującym głosem.

-Isa wiem że coś się stało. Ash wrócił do domu załamany i mówił do siebie, że nigdy mu tego nie wybaczysz. Proszę powiedz co się dzieje.- głos mu się łamał.

-Idę się z kimś spotkać. A co do Ashtona... to on... on...- nie potrafiłam wypowiedzieć tego słowa.

-Co zrobił? Proszę powiedz mi!

-On mnie uderzył- powiedział z prędkością światła i znowu zaczęłam płakać.

-Kurwa- ledwo słyszalnie wypowiedział te słowo i się od razu rozłączył. Miałam co do tego złe przeczucie, ale postanowiłam to olać. 

Wytarłam oczy i twarz, wzięłam kilka porządnych wdechów i ruszyłam dalej. Po niespełna kilku minutach, doszłam do białego kamienia, odsunęłam go kawałek. Ukazała mi się głęboka ciemna dziura (bez skojarzeń proszę ;D ) z drabinką. Zeszłam ostrożnie nią, przede mną widziałam średnich wielkości korytarz i kilka cieni. Wytężyłam wszystkie zmysły i powędrowałam wzdłuż korytarza. Mijałam któryś już pokój, w tym znajdowały się trzy demony, sprawnie wyminęłam pomieszczenie. Nikt mnie nie widział, widzę na końcu korytarza wielkie i potężne drzwi, które są moim celem. Zostało mi do wyminięcia cztery pomieszczenia. Wszystkie są zamknięte, oprócz jednych. Zbliżam się do nich, słyszę znajome głosy: Niall, Harry i Louis. Rozmawiają o mnie:

H: Jak myślicie co słychać u Isy?

L: Mam nadzieję, że dobrze. Polubiłem ją.

N: No, a pamiętacie, jej ostatnią wizytę?

H: Myślałem, że dostanę zawału.

L: Ale w jednym przyznacie mi rację.

N/H: W czym?

L: Że mega seksownie wygląda z tymi skrzydłami.

H: Brałbym ją. Hehehe...

N: Uważaj, żeby Ed cię nie usłyszał, bo cię wykastruje.

H: Spoko Niall, przecież go nie ma.

N: Ale w każdej chwili może wrócić do jego gabinetu, a nasz pokój, jest obok niego.

Przestałam już ich słuchać, przemknęłam przed wejściem. Stanęłam przed wielkimi drzwiami, ostrożnie je otwierając. W środku nikogo nie było, co mnie ogromnie cieszyło. Pomieszczenie było ogromne, w ciemnych barwach, na samym końcu na środku stało wielkie biurko i fotel. Podeszłam do niego i wygodnie usiadłam oczekując powrót ojca. To się zdziwi jak wróci.


W końcu jest kolejny rozdział. Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałam, jak mam ten rozdział napisać, dlatego rozdział dopiero teraz. Kiedy kolejny? Nie wiem. Jak napiszę ;D Piszcie co o tym sądzicie, wasze komentarze bardzo mnie motywują. Dla was to chwila, a dla mnie to bardzo wiele! Jak myślicie kto jest ojcem Isy?? Piszcie w kom!

Do następnego misiaczki!! <3

✔ No! || L.H & H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz