-->9<--

548 55 4
                                    

Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej lepszą, pierszą koszulkę. Była to zwykła męska czarna koszulka z logo Iron Maiden, przy okazji znalazłam jeszcze jakieś zwykłe spodenki. Wzięłam obydwie rzeczy i pokierowałam się do łazienki, którą pokazał mi wcześniej Ash. Weszłam do środka, przebrałam się w zabrane rzeczy, skorzystałam z toalety i wróciłam do pokoju. Położyłam się pod ścianą i przykryłam kołdrą.

Stoje na środku pokoju, widze wszystko jak przez lekką mgłę. Patrzę na łóżko, leżę tam i śpię, patrzę na zegarek, pokazuje godzinę o której kładłam. Może to jakaś kolejna moja 'moc'. Usłyszałam głosy chłopaków na dole, schodze po schodach, staję na środku salonu, między chłopaki, nie widzą mnie. Idelnie. Pierwszy odezwał się Mike:

-Co się między wami stało, że spotkaliśmy ją na tamtej ulicy i jeszcze jej gwałtowna reakcja, gdy tylko usłyszała, że chce do ciebie zadzwonić.

-Przez Asha -Luke- wszystko szło po naszej myśli. Siedzieliśmy na tamtym dachu, gdy nagle wszedł Ashton.

-I tylko dlatego się pokłuciliście!-oburzył się Calum.

-Musiała słyszeć naszą rozmowę.-Luke spuścił głowę.

-Co dokładnie mówiliście.

-Opieprzałem Asha, że nam przerwał, a potem mówiłam coś o szefowej i o mocach.

-No zajebiście!-wybuchnął Mike- teraz musimy ją jakoś unikać przed tym, aby się dowiedziała, kim jesteśmy, kim ona jest i kim są jej rodzice. Mam nadzieję że jeszcze nie umie używać po części swoich mocy.

-Ale Mike ona już umie je używać....-Luke powiedział łamiącym się głosem.

Obudziłam się, najwyraźniej tak musiało być, postanowiła nie dać po sobie poznać, że coś wiem, ale niedługo, się wszystkiego dowiem... Z tą myślą ponownie zasnęłam.

*Rano*

Obudził mnie dźwięk spadania czegoś, chyba w kuchni. Chciałam się obrucić, ale coś nie pozwoliło mi się ruszyć. Otworzyłam oczy i tuż przed moją twarzą ujrzałam twarz Luke'a, dzieliło nas kilka centymetrów. Spojrzałam w miejsce, w którym znajdowałam się jego ręka, która obejmowała moje biodra, nie pozwalając się ruszyć. Zaczęłam się wyginać i wiercić, próbując uwolnić się z jego uścisku.

-Możesz się przestać wiercić.- Powiedział oschle, nawet nie otwierając oczu.

-To mnie wypuść z tego uścisku!

-Nope- odpowiedział, lekko unosząc kącik swoich ust.

-Dlaczego niby! Wczoraj jak gadałeś z Mike'iem przez telefon mówiłeś, że nie chcesz ze mną spać, a teraz nie chcesz mnie wypuścić!- teraz dotarło do mnie co ja właśnie powiedziałam, przyznałam się, że umiem  używać, te jakieś moce. Luke szeroko otworzył oczy i od razu mnie puścił.

-Skąd wiesz, o czym rozmiawialiśmy?!-spytał zdenerwowany.

-B-było słychać. Bardzo głośno mówiłeś, a ja mam dosyć dobry słuch.-w pierszym zdaniu się zająlnęłam, ale drugie już powiedziałam pewnie.

-Ok. Co ty w ogóle robisz w mojej koszulce!

-No nie wiem. Może w niej spałam!- czujecie ten sarkazm.

-Kto ci pozwolił, w ogóle wziąć moją koszulke, jako piżamę!?- obużył się.

-Ash- odpowiedziałam bez zawachania.

-Yhym... Dobra wypad z łóżka, chce spać.-powiedział i położył się dalej spać. 

Wstałam z łóżka i poszłam na dół do kuchni. Stanęłam w drzwiach, w kuchni był tylko Ash i Cal, obydwoje stali do mnie tyłem, przy kuchence i kłucili się którą przyprawę mają dodać. Wyglądali komicznie, jeszcze trochę i nie wytrzymam ze śmiechu. Kłucili się czy dodać słodką, czy ostrą papryke.

-Ja jestem za ostrą.- odezwałam się, na co chłopacy podskoczyli i spojrzeli jednocześnie na mnie.

-Kurwa Isa, nie strasz nas tak.- Calum chwycił się za serce- chcesz żebym miał zawał!

-Zawsze i wszędzie- mrugnęłam do niego uśmiechając się do niego przyjacielsko.

-Haha, widzisz Calum, wszyscy chcą twojego zawału- śmiał się Ash.

-Wiesz ty co! Sam se rób tego kurczaka!- krzyknął Calum i wyszedł pozostawiając nas samych. Usiadłam na blacie, obok gotującego Asha. Teraz dopiero wzróciłam uwagę, że nie ma koszulki i miałam dobry widok na jego kaloryfer, prze co przegryzłam dolną wargę.

-Podoba ci się- zaśmiał się.

-C-co? Nie no co ty.-odpowiedziałam. Podszedł do mnie i stanął między moimi nogami.

-Isa, mnie nie oszukasz. Przecież widziałem jak się patrzysz na mój brzuch.- teraz on przegryzł wargę, jednocześnie sie uśmiechając. MATKO!! Teraz wyglądał jeszcze bardzie seksownie. Patrzył co chwile w moje oczy, potem na usta, powoli się do siebie przybliżaliśmy. Ash, położył swoje ręce na moich udach, robiąc małe kułeczka, ja położyłam ręce na jego ramionach. Przybliżył się dosyć blisko, łącząc nasze usta w namiętny pocałunek. On jest jak ideał: Świetnie całuje, ma świetne ciało, piękny uśmiech, dołeczki i w ogóle. Całowaliśmy, się dobrą chwile, usłyszeliśmy czyjeś kroki, to odsunęliśmy się od siebie, i jak nigdy nic Ash kontynuował gotowanie kurczaka, a ja dalej siedziałam na blacie. Do kuchni wszedł lekko zaspany Luke:

-A wy co tutaj robicie?- Spytał gdy tylko nas zobaczył.

-Gotuje dla was obiad i sobie rozmawiamy-odpowiedział Ashton, nawet nie niego nie patrząc.

-Yhym... Rozmiawiacie sobie!-lekko się zdenerwował.

-A co w tym dziwnego, przecież mieszkamy w jednym domu-przewróciłam oczami.

-Dobra, ja zaraz wychodze.-oznajmił bez emocji.

-My też.-powiedział Ash i mrugnął do mnie, a Luke'owi lekko szczęka opadła.

-Ah tak! A gdzie się wybieracie?

-A czy my się ciebie wypytujemy, gdzie ty się wybierasz?!- spiorunowałam go wzrokiem, a Ash się lekko zaśmiał. Luke odwrócił się na pięcie, wyszedł z domu trzaskając drzwiami. A my wybuchnęliśmy śmiechem.

-Jakbyś widział jego minę.- wychrzstusiłam gdy już opanowałam śmiech. 

-Ale będę miał potem przesrane, ale walić na to.-Wygasił gazówkę i znowu stanął przedemną.

-Idź na górę się ubrać, na krześle u Luke'a leżą rzeczy po jego byłej, ubież je i schodź jak najszybciej na dół.- uśmiechnął się do mnie.

-A gdzie jedziemy?

-Kupić ci jakieś ładne ciuszki.

✔ No! || L.H & H.S ✔Where stories live. Discover now