Rozdział 23 "Anima Mea"

970 110 16
                                    

                - Bronie mają duszę. – odparł prędko Michael, gdy Ariel zjawił się z mieczem w pałacu. Lwisty kręcił głową i nie dowierzał, a biała zjawa wciąż wisiała nad jego głową. – Mój miecz też ma duszę, jednak stworzoną do czynienia dobra. Ten najwyraźniej odziedziczył swoje chęci do siania zniszczenia po długoletnim właścicielu.

Przy ostatnim słowie Lucyfer pochylił głowę do przodu, jakby zamierzał się ukryć pod osłoną z własnych włosów, które spływały po jego ramionach i sięgały mu prawie do pasa. Sam nigdy nie doświadczył obecności zjawy, jednak ona istniała i teraz trzymała się kurczowo ramienia Ariela. Ten zaś starał się ignorować zaczepki i spoglądał tęsknie w stojącego nieopodal Quentina. Chłopak wciąż stał zszokowany. Od momentu ujrzenia miecza, czuł, że popełnili jakiś straszny błąd.

- Oddaj mi miecz, Ai. – powiedział cicho archanioł, a wtedy Lwisty spojrzał na niego z zaniepokojeniem. – Tysiące lat radziłem sobie z duszami broni, więc i tym razem sobie poradzę.

Gdy tylko wyciągnął rękę, Ariel cofnął się, a zjawa poruszyła się niespokojnie i przylgnęła mocniej do pleców byłego demona. Szeptała mu coś do ucha, podczas gdy reszta przyglądała się temu aktowi nieufności.

- Nie mogę tego zrobić. – wymamrotał Ariel, a reszta otworzyła usta ze zdziwienia. Najbardziej jednak zdenerwował się Quentin. Podszedł do mężczyzny, złapał go za policzki i przyciągnął blisko siebie, szepcąc:

- Nie słuchaj go... To zjawa, która chce opętać jej umysł. To wciąż działanie gwiazdy... Lucyfer ostrzegał Cię, że tak będzie.

Jednak Ariel pokręcił głową i odsunął się od chłopaka, którego oczy zaszkliły się, a on sam odwrócił się na pięcie i pobiegł przed siebie. Lwisty chciał go zatrzymać, ale jego nogi stały się jak z waty. Nie potrafił nawet drgnąć, a myśl o tym, że odrzucił ukochaną osobę, ugrzęzła mu w głowie jak najgorszy koszmar.

- Co ty w ogóle wyprawiasz? – zdenerwował się Abaddon, wychodząc przed szereg i łapiąc Ariela za ramiona. Gdy zajrzał w ogniste oczy byłego demona, zamarł. Nie zobaczył w nich nawet krzty jakichkolwiek uczuć. Wyglądało, jakby w ciele przyjaciela, zabrakło jego samego. – Ariel... Ocknij się. To jakaś popierdolona iluzja, ten miecz robi z Tobą, co chce. Musisz to jakoś powstrzymać...

- Nie mogę pozwolić, żeby ta siła została źle wykorzystana... - odparł cicho Ariel, a wtedy Tańczący na Zgliszczach westchnął ciężko i odsunął się. Jego miejsce zajął zaś Michael.

- Nie ufasz mi? – spytał, a Ariel zagryzł zęby.

- Boję się, że skrzywdzisz tych, na których mi zależy... Boję się, bo jeszcze niedawno nie obchodził Cię los ludzi... Po prostu nie mogę przestać o tym myśleć... - przyznał, a Michael odwrócił wzrok i odparł:

- Ostatnie wydarzenia otworzyły mi oczy na wiele spraw... Zrozumiałem błędy, które popełniałem całe swoje życie, a teraz gdy już jestem pewien, że potrafię to naprawić, nie chcesz dać mi takiej szansy... Krzywdzisz sam siebie, Ai, bo nie pozwalasz na drugą szansę swoim przyjaciołom. Zastanów się nad tym, a ja idę szukać Quentina. On jeden nie zasługuje na takie potraktowanie. Nie po tym, jak całymi dniami czekał bez jedzenia i snu, aż wyjdziesz bezpiecznie z kuźni.

Natychmiast odwrócił się i ruszył skrzydłami, lecąc w stronę, gdzie chwilę wcześniej zniknął Quentin. Wszyscy pozostali jeszcze przez moment patrzyli na oddalającego się archanioła, a potem wrócili do kulącego się pod mocą miecza Ariela. Były piekielny przeżywał wewnętrzne rozterki, a cholerny klon Lucyfera nie pomagał mu w zrozumieniu tego wszystkiego.

Ars Paulina (Yaoi Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz