Rozdział 18 "Pugnate Angelica"

1.1K 122 46
                                    


Wszystko działo się tak szybko. Lucyfer praktycznie upadł na kolana, gdy kajdany pękły. Wyglądał na tak zszokowanego. Zresztą wszyscy inni nie byli mu dłużni. Ariel i Quentin wpatrywali się na przemian na Ginę i na Michaela, który właśnie rozprostowywał swoje nadgarstki.

- Nie... - usłyszeli cichy jęk, a Lucyfer cofnął się o krok. Archanioł spojrzał na niego i właściwie bez żadnego przejawu uczuć zaczął iść w jego stronę. Minął tym samym Abaddona oraz resztę. Ci zaś nie wiedzieli, co się właśnie stało. Jutrzenka praktycznie wpadł na ścianę za sobą, chcąc jak najszybciej się cofnąć. Wszystko, co udało mu się zbudować, teraz w jego głowie zostało bezceremonialnie zburzone.

- Mikey, poczekaj... - poprosił Ab, widząc, że ten nie zatrzymuje się ani na moment, jednak on nie posłuchał. Stanął tuż przed Lucyferem niezdolnym do żadnego ruchu, po czym oparł jedną rękę tuż obok jego głowy. Zmrużył niebieskie oczy tak, że Jutrzenka wręcz skulił się w sobie. Nie miał siły nawet odepchnąć bliźniaka.

- Już nigdy więcej nie próbuj mnie uwięzić... - wycedził, a kiedy Lucyfer pokiwał głową i spróbował odwrócić wzrok, Michael złapał go za policzek i przyciągnął bliżej, powoli smakując jego ust. Tak naprawdę w pierwszym momencie piekielny król nie był świadom, co się stało, jednak po chwili jego dłonie uniosły się i wplątały czarne włosy Michaela, przyciągając go tak blisko jak tylko to możliwe. Chciał napawać się tym momentem do ostatniej sekundy. Wtedy Michael odsunął się od niego i odwrócił do pozostałych, którzy wpatrywali się w niego zszokowani.

- Znalazłeś go? – spytał z nadzieją Michael, wpatrując się prosto w Abaddona. Ten zaś powoli wrócił na ziemię i pokręcił przecząco głową.

- Byliśmy w Piekle, nie ma go. – odparł cicho, a wtedy Lucyfer zrobił krok do przodu.

- Gdzie byliście? Co do kurwy nędzy robiliście w Piekle?! – zapytał, wydając się wręcz oburzonym za naruszenie jego terytorium.

- Nie wtrącaj się biała dupo, już wystarczająco namieszałeś. – syknął Zagłada, a Jutrzenka zmrużył niebezpiecznie oczy. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, po czym Francis nie wytrzymał i złapał Abaddona za rękę i pociągnął, aby odwrócić jego uwagę. Michael podchwycił sposób i podszedł od Lucyfera, aby pociągnąć go za włosy. Ten natychmiast się skulił i niczym zbity pies, cofnął.

- Nie interesuje mnie, co się dzieje między wami. To nie jest czas, żeby się kłócić... Bardziej interesuje mnie jedno... - przyznał Michael i pochylił się, aby spojrzeć na klęczącą na łóżku Ginę. Dziewczyna wpatrywała się wciąż w swoje ręce, jakby nie dowierzała. Gdy jednak zauważyła, że wszyscy się na nią patrzą, podniosła głowę i zaczęła nerwowo przeskakiwać spojrzeniem po każdym.

- Jest demonem. – zauważył trafnie Lucyfer, który jako jedyny nie wyglądał na zdziwionego. Wtedy Abaddon prychnął pod nosem i odparł:

- Nie domyśliłbym się, dziękuję, a teraz wyjaśnij, jak to się do cholery stało. Ona jeszcze parę dni temu była człowiekiem!

Jutrzenka zaśmiał się głośno i podszedł do dziewczyny. Gina wyglądała na nieprzekonaną jego osobą, ale pozwoliła się wziąć za rękę i gdy król Piekieł spojrzał jej głęboko w oczy, uśmiechnął się krótko.

- Parę dni temu to ona zmarła i jeśli mnie moje przeczucie nie myli, stała się widmem na całe kilka sekund. Swoją obecność tutaj zawdzięcza Arielowi... - poinformował wszystkich i odwrócił się do przerażonego anioła. – Który z kolei jakiś czas temu wrócił do bycia skrzydlatym dupkiem... Cóż za ciekawy przebieg wydarzeń!

Ars Paulina (Yaoi Story)Where stories live. Discover now