Abaddon wszedł do niewielkiego pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi i zamarł. Zobaczywszy tron oraz zakutego w kajdany Michaela, zabrakło mu słów. Skrzydła archanioła były sztywne i najpewniej od dawna ich nie używał. Wyglądał na zmęczonego i dużo słabszego niż, gdy ostatni raz się widzieli.
- Mikey? – zawołał Tańczący na Zgliszczach, a wtedy Michael podniósł głowę, a jego oczy błysnęły, jakby ujrzały nadzieję.
- Ab! O Boże Przenajświętszy, jak dobrze Cię widzieć!
Anioł Zniszczenia szybko podbiegł do przyjaciela i pomógł mu podnieść się z ziemi, ale kajdany uniemożliwiały mu więcej ruchów. Kiedy Abaddon przyjrzał się łańcuchowi z bliska, jęknął pod nosem.
- Piekielne kajdany? Naprawdę nie mógł sobie tego podarować? Już i tak nie masz dokąd uciec!
- Jemu się wydaje, że każdy chce mu mnie zabrać... To jakaś chora obsesja. – wyznał archanioł, na co jego rozmówca parsknął śmiechem i mruknął:
- Trochę racji w tym ma. Gdybym tylko mógł, uwolnił bym Cię.
Michael pokręcił głową i przybliżył się na tyle, na ile było to możliwe, po czym szepnął cicho, jakby w obawie przed podsłuchującym pod drzwiami Lucyferem:
- Ja nie jestem ważny. Musisz odnaleźć Boga, Ab. Szukaj w Nicości i, proszę, nie słuchaj Jutrzenki. Zagłada ludzkości to ostatnie czego nam trzeba. Tam już i tak źle się dzieje.
- W Nicości nie ma Boga. Pamiętaj, że ja tam mieszkam. – odparł Abaddon, a Michael zacisnął zęby. Wyglądało na to, że myślał nad innym rozwiązaniem.
- Skoro nie ma Boga w Niebie, Ziemi ani Nicości, to zostaje tylko jedno miejsce...
- Piekło. – dopowiedział za niego Tańczący na Zgliszczach, co archanioł skwitował przytaknięciem. – Nie wejdę tam. Nie wiem, gdzie jest wejście, a nawet gdybym wiedział, tylko demon może mnie wpuścić do środka, a wątpię, że któryś będzie chętny pomóc mi i zrezygnować z biesiady na Ziemi.
Oboje doskonale to wiedzieli. Demony były szczęśliwe z takiego obrotu sprawy. W Piekle panowała najgorsza możliwa atmosfera. Tam każdy oddech mógł sprawić, że padnie się trupem, o ile jeszcze się nim nie było. Powrót do takiej klatki to była ostatnia rzecz, której by jej więźniowie spróbowali.
- Znajdź Gniew Boży. On Ci pomoże, Ab. – pokierował go Michael, a kiedy zobaczył zbolałe spojrzenie przyjaciela, pogłaskał go po twarzy zimną dłonią i dodał: - Ja sobie poradzę, a jak tylko to wszystko się skończy, obiecuję, że pomogę Ci wrócić do Nieba na stałe.
- Żebyś miał rację... Pamiętaj, że gdy decydowaliśmy o jego upadku, ja byłem za. Myślę, że pomimo upływu tak wielu lat, on wciąż to pamięta. – westchnął Abaddon i odszedł, zostawiając z ciężkim sercem swojego jedynego przyjaciela.
☽☆☾
Ariel obudził się, po czym krzyknął głośno i sturlał się z materaca, ciągnąc za sobą Quentina. Kiedy Lost podniósł się z wrzaskiem, dostrzegł źródło strachu swojego gościa. Wybuchnął śmiechem, co Ariel skwitował karcącym spojrzeniem.
Zaraz przy łóżku siedziała drobna rudowłosa istotka o wielkich niebieskich oczach, wpatrujących się w przerażonego demona. Nie kryła swojej ciekawości, ciągle uważnie śledząc jego ruchy.
YOU ARE READING
Ars Paulina (Yaoi Story)
Short StoryNajgorsza apokalipsa to taka, która zaczyna się czymś tak niepozornym jak pojednanie. Demony zeszły na ziemię i zniewoliły ludzkość, w Niebie toczy się wojna, a Piekło opustoszało. Quentin Lost należy do ludzkiego ruchu oporu, a Ariel to demon, któr...