29. Serce

82 9 52
                                    

Mearida siedziała właśnie w sali tronowej wraz ze swoją matką. Velissa zażyczyła sobie by księżniczka zagrała z nią w szachy. Dziewczyna ewidentnie przegrywała z królową, ponieważ nie skupiała się na grze. Myślała bardziej o tym czy jej podejrzenia były słuszne. Kilka dni temu matka powiedziała jej żeby zgadywała kto jest ojcem. Mearida miała już pewną hipotezę ale bała się ją przedstawić Velissie. Wiedziała, że królowa jest bardzo wybuchowa i obawiała się rekreacji Pani Ciemności. W końcu zdobyła się na odwagę.

-Matko, czy to król Gondoru jest moim ojcem?-zapytała na jednym oddechu. Zapanowała cisza. Velissa sięgnęła po królówkę i przesunęła ją kilka pól dalej, nie odrywając wzroku od szachownicy. Dopiero gdy postawiła figurę na zamierzone miejsce odpowiedziała:

-Szach mat.

Mearida milczała. Nie wiedziała jak ma traktować odpowiedź Pani Ciemności. Czy te ,,szach mat" odnosiło się do gry którą przegrała czy matka właśnie gratulowała jej inteligencji. Gdy miała już się o to zapytać do sali wpadł Nataleusz a zanim Orion i straż wraz z nowym więźniem.

-Matko-skłonił się-Ta kobieta, chce z tobą rozmawiać. Twierdzi, że jest królową Zjednoczonego Królestwa Gondoru i Arnoru.

-Poczekaj chwilę synku-powiedziała Pani Ciemności. Na wszelki wypadek przyczepiła czarną woalkę do swojej twarzy by Arwena nie mogła jej poznać, przynajmniej na razie.

-Witaj w moich skromnych progach, pani. Co cię do mnie sprowadza?-zapytała zaintrygowana Velissa.

-Podobno mój syn jest w twojej mocy-odparła Arwena prostując się.

-A tak, twoje elfcie uszy nie zawiodły cię, lady-królowa postanowiła trochę podroczyć się.

-Przyszłam błagać cię o łaskę dla niego. Wiem, że masz swoje warunki i tylko na nich go wypuścisz ale może zechciałabyś oszczędzić go w zamian za moje życie-rzekła półelfka. Pani Ciemności zaczęła udawać, że się zastanawia gładząc swą brodę.

-Podziwiam poświęcenie. Doskonale cię rozumiem, też jestem matką ale nic z tego nie będzie, kochana. Albo Gondor albo Aragorn innych opcji nie przyjmuje. Dam ci dziesięć sekund. Możesz w tym czasie uciekać-uśmiechnęła się Velissa. Arwen patrzyła na nią zszokowana. Co miało znaczyć to dziesięć sekund.

-Jeden... dwa...-Pani Ciemności zaczęła odliczać.

-Matko, co ty chcesz z nią zrobić!? Okaż jej litość!-błagała Mearida.

-Co będzie z moim synem?-zapytała przerażona półelfka.

-Cztery... pięć... i dziesięć! Nie chcę mi się już liczyć a poza tym widzę, że nasz gość nie ma zamiaru uciekać-królowa skinęła głową a strażnicy z powrotem chwycili Panią Gondoru.

-Jak już mówiłam też mam dzieci-tu spojrzała na Mearidę i Nataleusza-Bardzo jej kocham i nie przeżyłabym gdyby coś im się stało dlatego chcę ci okazać choć trochę litość, ponieważ widzę jak bardzo miłujesz swego syna...- robiła pauzę robiąc przy tym nadzieję Arwenie-...pozwolę wam porozmawiać ten ostatni raz nim was oboje pozabijam!-wrzasnęła Velissa po czym zaniosła się diabolicznym śmiechem.

-Mamo! Błagam! Nie zabijaj ich oboje!-Mearida nie zamierzała pozwolić na kolejne okrucieństwa. Pani Ciemnośći w ogóle nie reagowała na słowa córki, tylko zbliżyła się do Orina i coś szpneła mu do ucha po czym z uśmiechem wróciła na tron. Po chwili w sali zjawił się Nataleusz wraz z Eldarionem oraz Orion z pieńkiem.

 Po chwili w sali zjawił się Nataleusz wraz z Eldarionem oraz Orion z pieńkiem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
I will never forget these daysWhere stories live. Discover now