9. Sztylet i łóżko

112 8 5
                                    

Galadriela opowiedziała drużynie o właściwościach Aspectusa, o jego zaletach i wadach.

-Obawiam się, że Aspetus zawładnął już Elvirą. Ciężko będzie go zdjąć ale będziemy musieli spróbować. Wydaję mi się, że ten kamień dodaje Elvirze siły, zwinności oraz umiejętności bitewnych po to by nikt nie mógł jej go zabrać. Sama siła i walka mogą nie wystarczać. Ale ona nie może go nosić. Aspetus może też sprawić, że stanie się maszyną do zabijania. Elvira nie z tym kamieniem na szyi nie może tu zostać ani iść z wami-powiedziała poważnie Galadriela.

-A jak już go odbierzemy, to dalej?-zapytał Legolas.

-Zniszczymy go! Rozwalimy na kawałki!-odpowiedział Gimil, sięgając po topór.

-Nie. Takie rzeczy jak Aspectus czy Pierścień Władzy można zniszczyć jedynie w tym w czym powstały. Niestety my nie znamy pochodzenia Apsectusa-odrzekła Pani Światła a krasnolud poczuł się zawstydzony.

-Jak odbierzemy jej Aspectusa to chyba jego moc przejdzie na osobę która go zabrała, prawda?-spytał się Frodo. Galadriela chciała coś odpowiedzieć ale Pippin musiał się wtrącić.

-W takim razie zakopmy go głęboko pod ziemią-widać, że był dumny ze swojego pomysłu.

-Niestety Pippinie ale wtedy Apectus będzie miał władzę nad osobą która go zakopie. Jest jedno rozwiązanie. Ktoś z was będzie musiał ponieść to brzemię-elfka posmutniała.

-A przypadkiem te diabelstwo wtedy nie opęta swojego nowego właściciela?-zapytał Boromir.

-Owszem ale na to trzeba lat i silnych negatywnych emocji, ale biorąc pod uwagę to, że z dania na dzień będziecie bliżej Mordoru, Aspectus może zacząć działać już po kilku tygodniach.

-Tylko kto będzie nieść ten przeklęty kamień?-zastanawiał się Gimil.

-Ja mogę-zadeklarował się Aragorn. Bardzo chciał pomóc Elvirze. Dwa najgorsze obrazy jakie widział to kiedy Elvira była totalnie załamana i niewiele by brakowało a skoczyłaby za Gandalfem. Natomiast druga scena to kiedy czarnowłosa walczyła z Haldirem. Jak przemawiała przez nią złość i nienawiść. Aragorn nie chciał więcej tego oglądać.

-Niestety Aragornie ale ty jesteś przywódcą. Będziesz mieć na głowie całą drużynę oraz bitwy. Nie ty poniesiesz Apectusa-odpowiedziała Galadriela. Pani Światła rozejrzała się po drużynie i zatrzymała swój wzrok na.. Merry'm.

-Meriadok Brandybuck, ten który poniesie Aspetusa, ten na którego moc nie zadział tak mocno i szybko-rzekła Galadriela.

-Ja? Dlaczego ja?-hobbit był przerażony.

-Ty Merry.... Widzę w tobie coś. Jakąś aurę. Tak.. To twoje zadanie. Nieważnie jak blisko Mordoru będziesz. Aspectus tobą nie zawładnie-Galadriela mówiła jakby była w transie patrząc się na Brandybucka. Merry chciał coś powiedzieć lecz Boromir mu przerwał.

-Znakomicie. Teraz tylko kto twoim zdaniem, pani powinien zabrać tej wariatce Aspectusa?-zapytał syn namiestnika Gondoru.

-To zadanie przypadnie Aragornowi-odparła elfka.

-To zadanie przypadnie Aragornowi-odparła elfka

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

 Czarnowłosa obudziła się. Leżała w swojej komnacie. Czuła się wściekła choć sama nie wiedziała do kończą czemu ale to i tak nie zmieniało rzeczy. Czuła silną potrzebę zabijania, niszczenia oraz chronienia Aspectusa. Rozejrzała się. Wszytko wyglądało tak samo jak wcześniej z jedną różnicą. Na małym stoliczku obok łóżka leżała taca z obiadem. Kobieta zdała sobie sprawę, że dziś zjadała tylko kilka kęsów śniadania, na dodatek ta strawa przygotowana przez elfy tak ładnie pachniała. Szybko pochłonęła to co znajdowało się na talerzu, nie sprawdzając nawet czy jest w tej komnacie zamknięta. Kiedy skończyła, odłożyła tace z powrotem na nocną szafkę i w tym momencie poczuła się strasznie senna. Domyśliła się, że elfy jej czegoś dosypały do obiadu. Była pewna, że zrobili to po to by ukraść jej Aspectusa. Położyła się do łóżka na brzuchu i zacięła na nim dłoń a drugą włożyła pod poduszkę wraz ze sztyletem. Chwilę później zasnęła.

Galadriela doradziła Aragornowi, żeby poczekać do wieczora. Nie wiadomo kiedy zjadła obiad. Słońce już zaszło. Pani Światła uznała, że Obieżyświat może pójść do komnaty Elviry. Mężczyzna po cichu wszedł do komnaty Elviry. Kobieta leżała na brzuchu z głową odwróconą do niego. Obszedł łóżko dookoła i stwierdził, że czarnowłosa nie przypadkowo tak się położyła. Pomachał jej dłonią nad twarzą. Nic się nie zmieniło. Musiał przyznać, że Elvira była naprawdę ładna, szczególnie podczas snu. Chwycił ją za ramię i obrócił tak by leżała na plecach. Zobaczył, że przez sen ściskała Aspectusa, Próbował oderwać jej palce od tego kamienia ale nie dawał rady. Wyjął nóż i odciął sznurek na którym wisiał Aspectus i jeszcze raz wziął się za odrywanie jej palców od kamienia. Nagle czarnowłosa otworzyła oczy. Pociągnęła za rękę Aragorna na łóżko a drugą (tą ze sztyletem) wyjęła spod poduszki. Przeturlali się przez całe łoże i zatrzymali się na jego drugim końcu. Elvira leżała na plecach a Aragorn leżał na niej ze sztyletem pod gardłem.

-Myślałeś, że się nie obudzę? Że dam ci tak po prostu zabrać mój skarb?-syknęła czarnowłosa.

-Doprawiliśmy ci obiadek specjalnymi ziołami. Po ich zjedzeniu łatwo zasnąć ale już trudnej się obudzić-Obieżyświat mógł w sumie spróbować się obronić i uciec z tej komnaty wraz z kamieniem ale zebrało mu się na żarty więc wybrał rozmowę.

-No to kochany przyszedłeś za późno. Zioła przestały działać a poza tym myślisz, że jak będziesz szarpać moje palce to się nie obudzę?-na twarzy kobiety pojawił się diabelski uśmieszek.

-Przyznam, że nie spodziewałem się tego-odpowiedział.

-Głupiec-powiedziała z odrazą mocniej przystawiając mu sztylet.

-Zabijesz mnie?-zapytał Aragorn. Elvira znowu się uśmiechnęła. Tą ręką w której nie trzymała ostrza, zaczęła gładzić policzek Obieżyświata.

-Taki przystojny, taki odważy, taki szlachetny... Szkoda cie zabijać. Albo nie! Mam lepszy pomysł-powiedziała wciąż diabolicznie się uśmiechając. Można było powiedzieć, że w Elvirę wstąpił szatan. Miała ochotę nie tylko zabijać i niszczyć ale też skłaniać ludzi do grzechu. W tym czasie Aragorn zaczął poważnie się zastanawiać czy nie przyłożyć jej w twarz a potem szybko chwycić Aspectusa leżącego ze dwa łokcie dalej. Przecież to nic trudnego. To by było dla jej dobra.

-Dalej, Aragornie! Pocałuj mnie! Przecież mnie pragniesz-kobieta (choć teraz już diablica) chciała nakłonić Obieżyświata do zdrady. Chciała, żeby zdradził Arwenę-Chcesz zasmakować moich ust, chcesz poczuć mój zapach, chcesz żebym cię dotykała, chcesz zanurzyć...

-Dość!-ryknął mężczyzna-Nic z tych rzeczy nie jest prawdą. Nie kocham cię! Nie rozmawiam teraz z Elvirą! Jesteś jakimś złym duchem Aspectusa, tyle że pożyczyłeś ciało tej kobiety!-powiedział zdecydowanie. Chwilę później spróbował wyrwać się czarnowłosej lecz ta źgnęła go gdzieś w żebra. Aragorn wydał z siebie cichy krzyk. Elvira chciała jeszcze raz gdzieś go źgnąć ale jej się nie udało, ponieważ Obieżyświat zdarzył szybko sturlać się z łóżka i chwycić Aspectusa. Starał się dobiec do drzwi. Niestety kobieta rzuciła w jego stronę sztylet, który wbił się w dolne partie pleców Aragorna. Mężczyzna krzyknął. Elvira zaczęła się śmiać i ruszyła w stronę mężczyzny, z zamiarem zabicia go gołymi rękoma. Na szczęście Aragorn szybko wyszedł z jej komnaty i zamknął ją tam na klucz. Czarnowłosa zaczęła walić w drzwi oraz wykrzykiwać różne obelgi.

-Zamknij się! Już nikogo nie opętasz!-odpowiedział Obieżyświat i ranny, ociekający krwią poczłapał do komnaty Galadrieli.


Chcę podziękować za te kilka nowych komentarzy i polubienia. Cieszę się, że te opowiadanie wam się podoba. Dajce znać co sądzicie o tym rozdziale.                                                Miłego dnia/wieczoru/ nocy  :D                                                                            


I will never forget these daysWhere stories live. Discover now