6. Śmierć, rozpacz i Boromir

136 11 8
                                    

  -Do mostu Khazad-dum!-powiedział czarodziej. Zraz potem wszyscy wybiegli z grobowca. 

 Biegli przez salę ale z każdej strony zaczęły ich otaczać hordy orków. Cała drużyna była przerażona. Elvira spodziewała się śmierci, lecz nagle pojawiły się promienie jakiegoś dziwnego światła. Nie wyglądało na przyjazne ale przynajmniej uratowało ich od orków. Chwilę później z głębi jaskini zaczęły się wydobywać ryki. Wszyscy stali spięci oprócz Gimila, który śmiał się z tchórzostwa orków.

-A cóż to za diabelstwo?-zapytał Boromir.

-To Balrog...-odpowiedział czarodziej. Po jego minie można było poznać, że to musi być coś strasznego. Legolas już przygotował swój łuk.

-Nikt z was nie jest w stanie go pokonać-dodał Gandalf. Nastała cisza, którą mąciły ryki. Nagle czarodziej ruszył w stronę źródła tych strasznych dźwięków a reszta pobiegła za nim. Zza zakrętu wyłoniła się gigantyczna postać Balroga. Spowijał się cieniem i ogniem. Czarodziej chwilę się przyglądał potworowi a potem kazał Aragornowi powadzić drużynę. Dobiegli do przepaści. Pierwszy skoczył Legolas, który potem pomógł Gandalfowi. Następie skoczył Boromir wraz z Merry'm i Pippinem. A po nich Elvira. Aragorn pomógł Sam'owi i Frodowi. Chciał zrobić to samo z Gimilm ale ten uznał to za ujmę na swoim honorze.

-Krasnoludem się nie rzuca!-buntował się Gimil.

-Nie zachowuj się jak zbuntowana nastolatka! Tu chodzi o twoje życie!-krzyknęła Elvira. Postanowił sam skoczyć. Gdyby nie Legolas już było by po nim. W ostatniej chwili elf złapał go za brodę. Krasnolud wrzeszczał najgorsze obelgi w stronę swojego wybawcy. Ostatni był Aragorn. Potem wszyscy pruli do mostu. Gandalf wraz z czarnowłosą byli na końcu. Nagle czarodziej zatrzymał się. Elvira wiedziała, że Gandalf zamierza stoczyć pojedynek z Balrogiem. Strasznie się o niego martwiła. Kobieta stała ze szklanymi oczami.

-Gandalfie...

-Biegnij!-Gandalf posłał jej mordercze spojrzenie. Nie chciała opuszczać przyjaciela ale pobiegła do reszty. Wtem usłyszała ryk.

-Nie przejdziesz!-krzyczał czarodziej.

-Gandalf!-wrzasnął Baggins.

-Jestem sługą tajemnego ognia, władca płomienia Anonu. Czarny ogień ci nie pomoże płomieniu z Undunu-mówił dalej nie zwracając uwagi na to jak Balrog niszczy jego pole ochronne-Wracaj do cienia! NIE POZWOLĘ CI PRZEJŚĆ!

Potem uderzył różdżką o most. Chwilę później bestia spadała w przepaść. Niestety swoim biczem pociągnął czarodzieja. Ten w staniej chwili złapał się brzegu. Elvira chciała mu pomóc, wciągnąć go z powrotem ale Aragorn ją złapał. Czarodziej ostatnim tchem powiedział:

-Uciekajcie głupcy!-i puścił się spadając w przepaść. W tym momencie czarnowłosa wyrwała się z uścisku Obieżyświata i pobiegła do krawędzi ze łzami w oczach.

-NIE!!!-wrzeszczała-GANDALF!!!

Płakała pierwszy raz odkąd straciła dom i rodzinę. Siedziała załamana na brzegu. Ne była w stanie się ruszyć. Nic ją nie obchodziło. Gandalf był jej najlepszym przyjacielem. Uleczył jej rany na ciele oraz te w psychice a teraz odszedł. Nigdy już go nie zobaczy. Nigdy nie usłyszy jego głosu. Być może zapomni nawet jak wygląda. Nagle coś ją wyrwało z transu. Ktoś ją wziął na ręce. To był Argorn. Elvira nie chciała uciekać. Chciała tu zostać. Więc zaczęła się wyrywać. Obieżyświat nie dawał rady jej utrzymać. Wierciła się, wrzeszcząc przy tym jak opętana. Z pomocą przyszedł Legolas. Wspólnymi siłami wyciągnęli ją z jaskini nie odnosząc większych obrażeń. 

  Kiedy opuścili podziemia, czarnowłosa poczuła wiatr na twarzy a wraz z nim jakiś taki dziwny spokój

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

  Kiedy opuścili podziemia, czarnowłosa poczuła wiatr na twarzy a wraz z nim jakiś taki dziwny spokój.  Cała drużyna siedziała na skałach. Hobbici nie mogli się pozbierać i płakali sobie w ramiona. Legolas chodził w kółko, nie mając pojęcia co ze sobą zrobić oraz z niedowierzaniem, że taki ktoś jak Gandalf zginął. Gimil opierając się o topór, ronił pojedyncze łzy. Podobnie zachowywał się Boromir. Argaorn stał i czyścił swój miecz. Nie wyglądał na załamanego jak reszta. Natomiast Elvira siedziała na przeciwko syna namiestnika Gondoru ze smutnym wyrazem twarzy.

-Boromirze-powiedziała czarnowłosa. Mężczyzną skierował na nią wzrok-Ja... ehh... Wybacz mi te wszystkie nasze sprzeczki.

-Czemu mi to mówisz?-zdziwił się.

-Dzisiaj straciliśmy Gandalfa. Któż by się tego spodziewał, że Gnadalf Szary zginie pierwszy. Że w ogóle zginie-jej oczy zaczęły robić się szklane-Byłam pewna, że przeżyje nas wszystkich... Teraz zdałam sobie sprawę z tego sprawę... Każdy z nas może zginąć. Nie wiadomo o jakiej porze, jakiego dnia oraz z jakiej przyczyn. Nie darzymy się sympatią ale chcę żebyś wiedział, że cię podziwiam. Twoją odwagę i talent bitewny. Może gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach byłbyś mi przyjacielem, a nie irytującym wspólnikiem.

-To samo i ja chciałem powiedzieć-odpowiedział Boromir. Aragorn, który do tej pory czyścił swój miecz zwrócił się Legolasa:

-Legolasie, każ im wstać

-Okaż im serce!-powiedział Boromir.

-Noc ściągnie tu zastępy orków. Idziemy do lasów Lothlórien. Legolasie, Boromirze, Gimili, Elviro pomóżcie hobbitom-odparł Obieżyświat-No dalej, wstańcie.

 Legolasie, Boromirze, Gimili, Elviro pomóżcie hobbitom-odparł Obieżyświat-No dalej, wstańcie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

W końcu dotarli do celu. Mało rozmawiali a Elvira i Aragorn unikali swoich spojrzeń. On prowadził drużynę, natomiast ona szła na samym końcu. Kiedy Gimil nazwał ich gołąbeczki, czuli się niezręcznie w swoim towarzystwie. Ogólnie wszyscy milczeli. Każdy był zmęczony biegiem i całą wędrówką. Nagle się Gimi zwrócił się do Elviry i Sam'a:

-Nie zostawać w tyle! Mówią, że mieszka tu potężna czarodziejka... Wiedźma elfów... Jej moc jest ogromna. Kto na nią spojrzy zostanie zaczarowany i przepada bez wieści. Ale mnie nie da się tak łatwo oszukać! Mam wzrok sokoła i węch lisa!

-Krasnolud tak głośno dyszy, że trafilibyśmy go nawet po ciemku-zripostował go dowódca oddziału elfów. 

I will never forget these daysWhere stories live. Discover now