Rozdział 17

10.7K 309 18
                                    

Mary

Nastał piątek. Dzień naszej randki. Nie wiedziałam gdzie mój facet chce mnie zabrać, ale wiedziałam, że będzie wspaniale. Od czasu ukazania się najnowszego artykułu w prasie dziennikarze cały czas za mną chodzą i próbują przeprowadzić ze mną wywiad. Mama dzwoniła do mnie z pretensjami, że z gazet dowiaduje się o moim nowym związku. Dołączyli się do niej oczywiście tata i Adam. Ubrałam czarne jeansy, czerwoną bluzkę i botki na wysokim obcasie. Założyłam skórzaną kurtkę, wzięłam torebkę i wyszłam z kamienicy. Pod blokiem obok zaparkowanego samochodu czekał na mnie Mark. Jak zawsze zniewalający i przystojny. Przyśpieszyłam kroku, żeby jak najszybciej znaleźć się u jego boku. Serce waliło mi jak oszalałe i czułam przyjemne uczucie w brzuchu.

- Nareszcie jesteś – szepnął między pocałunkami, którymi zaczął mnie obdarzać od początku naszego spotkania. – Tęskniłem.

- Nie widzieliśmy się tylko półtorej dnia – trzymałam dłonie na jego twarzy. – Też tęskniłam.

- Lepiej jedźmy zanim znowu przyjadą paparazzi – pociągnął mnie w stronę pojazdu. – Dziś spędzimy wieczór u mnie. Mam ci coś ważnego do powiedzenia.

- Właśnie – zapięłam pas bezpieczeństwa. – Moi rodzice zapraszają nas za kilka tygodni do siebie. Chcą ciebie poznać. Nie jako mojego przyjaciela, tylko chłopaka.

- Powiedz, że chętnie wpadniemy.

- Już im to powiedziałam jak dzwonili, bo wiedziałam, że się zgodzisz – nachyliłam się do bruneta i pocałowałam go w policzek.

- Nie jesteśmy nawet tydzień razem, a ty za mnie decydujesz?

- Tak.

Wsiedliśmy do windy, a Mark wcisnął odpowiedni guzik. Jechaliśmy w ciszy uśmiechając się znacząco do siebie. Zbliżyłam się do niego i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Uwięził mnie w uścisku i pocałował włosy. Do windy wsiadła jakaś jego sąsiadka. Przywitali się, a potem jego wzrok był utkwiony w mojej osobie. Było to bardzo miłe.

- A więc to ta twoja nowa miłość – skomentowana widząc jak mężczyzna patrzy na mnie. – Ciekawe kiedy skończy się to twoje wielkie uczucie. Może wtedy jak ją przelecisz? A nie, przepraszam, przecież twoje uczucie do Isabelli nie skończyło się jak ją przeleciałeś.

- Emily – warknął – nie wiesz co działo się, więc się nie wypowiadaj!

- O! i właśnie będziesz musiała poznać stronę Marka, który jest skurwielem – powiedziała do mnie, a ja patrzyłam zdezorientowana. Odsunęłam się od mężczyzny i spojrzałam na niego uważnie. Patrzył z mordem na swoją koleżankę.

- Kochanie chodźmy – jego głos złagodniał, gdy tylko na mnie spojrzał.

Chwyciłam jego dłoń i wyszliśmy z windy. Nie zaprzeczę, że nie zaniepokoiło mnie jego zachowanie względem tej kobiety. Będę musiała porozmawiać z nim na ten temat. Sciągnęłam kurtkę i poszłam do salonu.

- Mieliśmy porozmawiać – uśmiechnęłam się do mojego chłopaka.

- Wiem. Emily nie była do końca szczera w windzie. Mści się na mnie za to, że odrzuciłem ją jak jeszcze byłem z Alice. Myślałem, że Alice będzie ze mną zawsze. Naprawdę kochałem ja w tamtym momencie, ale... ale teraz wszystko się zmieniło. W dniu, w którym zniszczyłem twoją bluzkę. Nie, nie. To było wcześniej. W dniu, w którym widziałem jak pomagasz innym. Chciałem cię wtedy znaleźć, ale nie mogłem. Próbowałem, ale nie mogłem. Isabella i Irene mi zabronily. Może gdybym wtedy... w każdym bądź razie chciałem ci powiedzieć, że czuję do ciebie coś większego i lepszego niż w stosunku do Alice.

To jednak miłość: Miłość do milioneraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz