Rozdział 12

14.5K 426 63
                                    

Mary

Przez całą noc myślałam o Marku. Zadawałam sobie pytanie: Dlaczego jestem w jego mieszkaniu przez które przewijały się tłumy kobiet? Jedne były na jedną noc, a niektóre na dłużej. Jakaś niewidzialna siła sprawiała, że czułam potrzebę, żeby mu pomóc chociaż sama nie mogłam uporać się z swoją przeszłością. Liczyłam na to, że on mi pomoże. Obopólna korzyść. Nic więcej. Nie mogłam sobie pozwolić na nic więcej. Samej było mi dobrze jednak gdy patrzyłam w jego oczy to miałam ochotę wszystko rzucić w cholerę i zostać z nim. To nie wchodziło w grę.

Droga do Orleanu minęła nam dobrze. W głowie nadal miałam to co powiedziała Anna. Co jeśli on wykorzysta mnie tak samo jak swoje byłe? Nie mogłam zaprzeczyć, że na jego widok moje serce nie biło miarowym rytmem. Wtedy gwałtownie przyśpieszało. Miałam wrażenie, że niekiedy chce mi wyskoczyć z piersi.

– Skoro mamy razem uporać się z naszą przeszłością musimy sobie ją opowiedzieć – powiedział Davidson skręcając w lewo na skrzyżowaniu. – Jak chcesz to możesz zacząć.

– I będzie tak, że ja ci opowiem wszystko, a ty będziesz milczeć jak zaklęty. Cudowny układ – zironizowałam.

– Jak ty zaczniesz to będzie mi łatwiej. To wszystko wina Andrew co nie?

– Owszem, ale nie tylko niego. Większość posypała się w dniu kiedy go poznałam. Był bardzo czarujący, że uwiódł zarówno mnie jak moja kuzynkę Patty. Poznałeś ją gdy byłam w szpitalu. Mamie od razu się przypodobał jako idealny kandydat na męża dla swojej w zasadzie najstarszej córki. Byłam wtedy w pierwszej liceum ale to szczegół. Matka zaczęła sobie wyobrażać, że będzie miała takiego przystojnego zięcia. Wtedy byłam nim zauroczona i wyobrażałam sobie, że jak tylko skończę liceum to weźmiemy ślub i będziemy żyć długo i szczęśliwie. Byłam głupia. Jak teraz na to spojrzę to tak naprawdę to pod koniec naszego związku zastanawiałam się jak to być adorowaną przez mężczyznę, który małymi kroczkami zdobywa moje serce, a nie wymaga, że muszę iść z miejsca z nim do łóżka.

– Twój kolejny facet na pewno nie będzie taki jak on. Sukinsyn.

– Adamowi i tacie nie podobało się jego zachowanie. Wujkowi Josephowi też. Adam naprawdę próbował przemówić mi do rozsądku, ale go nie słuchałam. I taką właśnie przyszło mi zapłacić za to karę.

– To nie twoja wina – położył dłoń na moim kolanie. Chciałam zepchnąć jego dłoń, ale głos w mojej głowie mówił mi, że nie mogę tego zrobić. Zamiast tego położyłam swoja dłoń na jego. – nie możesz się obwiniać, że twoja wina.

Nawet nie zauważyłam, że kilka łez spłynęło po mojej twarzy. Mężczyzna otarł je. Przyglądał mi się przez chwilę. Następnie wziął swoją dłoń i wrócił do jazdy. Byłam zaskoczona, bo zrobił to bardzo szybko. Zachował się jakbym go oparzyła...

Pozostałą drogę spędziliśmy w milczeniu. Oglądałam widoki, które towarzyszyły nam podczas podróży. Jak na zimę to było tutaj bardzo pięknie.

– Zrobiłam coś źle? – wypaliłam. W zasadzie nie chciałam o to pytać, ale no zapytałam.

– Nic, kwiatuszku, tylko mi kogoś bardzo przypominasz. Teraz to sobie uświadomiłem.

– Ona nadal jest dla ciebie ważna? – domyśliłam się, że chodzi o kobietę.

– Już nie. Ona odeszła z dniem w którym zwiała sprzed ołtarza. Dlatego jestem takim dupkiem. Jedna kobieta mnie zraniła. W zasadzie nie powinienem mówić o niej jako kobiecie tylko dziwce. Cztery lata temu. Cztery bolesne lata. Teraz już o niej nie myślę. Przepraszam – pocałował mnie w czubek głowy.

To jednak miłość: Miłość do milioneraWhere stories live. Discover now