Mary
Po powrocie do mieszkania rzuciłam się na moje łóżko. Nie wiem co Mark robi ze mną. Jesteśmy razem dopiero drugi dzień, a ja już wariuję na jego punkcie. Do tego nazwał mnie swoją dziewczyną! Aaa!
– A ty co tak się szczerzysz? – Elle weszła do mojego pokoju i położyła się obok mnie. Dołączyły do nas także pozostałe dziewczyny.
– Byłam u Marka.
– To nie nowość – prychnęła Ali. Doskonale wiedziałam, że żartuje. – Od jego wyjścia wczoraj caly czas o nim mówisz i myślisz.
– Był tam Andrew. Wygarnęłam mu wszystko. Poczułam taką cholerną ulgę. Przeprosił mnie za wszystko i chyba już się ode mnie odczepił. Na dobre. A potem Mark kazał mi na siebie uważać. Iiii powiedział, że chce mieć żywą dziewczynę. Nazwał mnie swoją DZIEWCZYNĄ! – dziewczyny zaczęły razem ze mną piszczeć z radości. – Mamy mało czasu. Musimy kolację przygotować.
– Cieszymy się z twojego szczęścia, kochanieńka. Należy ci się – powiedziała Kate.
– Zawsze będziemy z tobą. Jak on cię skrzywdzi to nas popamięta – zagroziła Alison.
– Dziewczyny, kocham was. Jesteście dla mnie jak siostry.
– My też cię kochamy.
*
Ubrana w czerwoną, skórzaną spódnicę powyżej kolan oraz czarny top siedziałam w swoim pokoju i ubierałam czarne szpilki. Włosy lekko zakręciłam. Zrobiłam lekki makijaż. Zastanawiałam się jak będzie przebiegać nasza kolacja. Będzie na niej sześć osób. Na szczęście ja miałam zrobić zakupy z Elle, a Kate i Ali zajęły się gotowaniem.
– Woow! Laska, ale się odstrzeliłaś – powiedziała Kanadyjka.
– Myślisz, że mu się spodoba? – obróciłam się, żeby przyjaciółka mogła mnie obejrzeć z każdej strony.
– Byłby ostatnim idiotą gdyby nie! – krzyknęła Ali z kuchni. – Wyglądasz jak milion dolarów!
– Wy też świetnie wyglądacie – powiedziałam zgodnie z prawdą.
Komplementowanie siebie nawzajem przerwał nam dzwonek do drzwi. Wiedziałam kto przyszedł.
– Pójdę otworzyć, bo to pewnie Mark i Steve.
Czym prędzej poszłam otworzyć. W drzwiach stał Mark z herbacianymi różami. Steve miał białe tulipany. Zaprosiłam ich do środka.
– Wyglądasz zjawiskowo – szepnął mi do ucha mój chłopak. Zarumieniłam się na jego komplement. – Te trzy róże są dla ciebie – podał mi bukiet.
– Dziękuję – pocałowałam go w policzek.
Mark dał reszcie dziewczyn po jednej róży. Steve zrobił to samo z tulipanami – Kate dostała trzy. Wsadziłam nasze kwiaty do jednego wazonu w kuchni. Zaprowadziłam mężczyzn do salonu, żeby zajęli miejsca przy stole. Davidson cały czas prześwietlał mnie spojrzeniem. Pomagałam dziewczynom w kuchni. Moim zadaniem było zaniesienie do salonu jak na razie jednej butelki wina wraz z korkociągiem. Chciałam im jeszcze pomóc, ale uparły się, że mam iść do Marka.
– Nareszcie do mnie przyszłaś – powiedział, gdy usiadłam obok niego.
– Musiałam pomóc dziewczynom w kuchni.
– Stęskniłem się za tobą – pocałował mnie.
Kolacja o przebiegała w miłej atmosferze. Patrzyłam na moich przyjaciół i cieszyłam się, że ich mam. Na początku przemknęło mi przez myśl, że Steve jest tak samo nadętym dupkiem jak Mark, ale widząc jaka Kate jest szczęśliwa z blondynem zmieniłam zdanie. Sącząc powoli czerwone wino myślałam nad tym intensywnie – od teraz moje życie się zmieni. Nie będę już „anonimową" osobą, lecz dziewczyną najbogatszego mężczyzny w mieście. Byłam na to gotowa? Może nie do końca, ale dla miłości do Marka jestem gotowa zrobić dosłownie wszystko.
YOU ARE READING
To jednak miłość: Miłość do milionera
RomanceJednego dnia Mary Jane Stone straciła nie tylko ulubioną bluzkę, ale też pracę. Wszystko za sprawą biznesmena Marka Davidsona. Kobieta chce jak najszybciej urwać z nim kontakt, ale milioner nie daje o sobie zapomnieć. Z pomocą swojego przyjaciela St...