24. Przepraszam, Harry

887 77 4
                                    

Nie sądziłam, że uzdrowienie Harry'ego może być tak męczące.

Gdy tylko poczułam, że jest wystarczająco zdrowy i więź puściła, zobaczyłam mroczki przed oczami, a później całkowitą ciemność.

Nie wiem ile czasu byłam nieprzytomna, jednak mogę stwierdzić, że wystarczająco po tym jak przytulił mnie Harry. Wyczułam od niego niepokój, więc, nadal zdezorientowana, oddałam uścisk.

W tym samym momencie usłyszałam natarczywe pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to zdenerwowany Peter, więc odsunęłam się od Harry'ego i odezwałam:

- W porzą... - urwałam i odchrząknęłam, po czym odezwałam się ponownie - W porządku, Peter. Daj nam jeszcze kilka minut!

- Pięć minut, Hope! I ani sekundy więcej! Musimy już ruszać do zamku - powiedział po czym odszedł.

- Jak się czujesz? - spytałam, uważnie patrząc na Harry'ego.

- Jak ja się czuję?! Raczej jak ty się czujesz?! Uzdrowiłaś mnie, więc to oczywiste, że czuję się dobrze, jednak ty zemdlałaś... - przerwałam mu, kładąc dłoń na jego usta, przez co spojrzał się na mnie wzrokiem, który mógłby zabić.

- Cicho.

- Ale...

- Powiedziałam cicho.

- Hope...

- Hash - po tym założył tylko ręce na piersi, przez co wyglądał jak naburmuszony pięciolatek. Przestał się boczyć, gdy zaczęłam wstawać. Pomógł mi się podnieść, nie zwracając uwagi na mój wzrok.

To nie on powinien się mną opiekować, a ja nim.

- Harry, jest w porządku. To omdlenie to nic. Wykonywałam po prostu swoją robotę jako Opiekun - odezwałam się, gdy już stałam na nogach bez chwiania się. W międzyczasie podeszli do nas Niall i Amelia, o których istnieniu zapomniałam na te kilka minut.

- To nie jest "twoja robota". Mogło stać ci się coś poważnego - powiedział Harry, patrząc na mnie z wyrzutem.

- Jest okay, Harry. Teraz musimy wychodzić, inaczej Peter się wścieknie i wysadzi te drzwi - powiedziałam, kierując się do drewnianej powłoki.

- Co się teraz stanie? - usłyszeliśmy cichy głosik, przez co zatrzymałam się. Amelia nic nie wie. Cholera.

- Um... - usłyszałam Harry'ego. Odwróciłam się i zobaczyłam, że wziął ją na ręce - Chodzi o to, że teraz Hope, ja i tamci ludzie za drzwiami pójdziemy do zamku i sprawimy, że król i królowa nigdy więcej nie będą rządzić. W końcu będziecie mogli być tu wszyscy wolni i szczęśliwi.

- Jak? - spytała mała. Widziałam, że Harry nie wie już co odpowiedzieć. Z Niallem było kompletnie tak samo, więc zbliżyłam się do nich i powiedziałam:

- To są bardzo tajne informacje, których nikomu, niestety zdradzić nie możemy - zrobiłam smutną minę, aby Amelia to kupiła i nie zadawała więcej niewygodnych pytań. Lepiej żeby młoda się nie dowiedziała tak szybko o tym co zamierzamy zrobić. Harry posłał mi wdzięczne spojrzenie.
- Czyli się nie dowiem?

- Niestety nie, ale teraz już bez żadnych pytań. Musimy wychodzić, aby Peter nie zrobił nam awantury. I jeszcze jedno - spojrzałam na nią, teraz całkowicie poważnie - Nie możesz nikomu powiedzieć co się tu stało dobrze?

Amelia pokiwała głową delikatnie i wtedy dopiero wyszliśmy. W pokoju dało się wyczuć mocne zdenerwowanie, które, w głównej mierze, pochodziło od Petera. Gdy nas zobaczył, warknął coś pod nosem i od razu zaczął szykować ludzi do wyruszenia na zamek. Wszystko odbyło się spokojnie, aż do czasu kłótni, kiedy to mój brat powiedział, że z Amelią ma zostać Eden, a Niall idzie z nami. Wtedy Harry odezwał się, mówiąc, że Niall zostaje z Edenem i Amelią, ponieważ nie ufa brunetowi. Wyszła mała kłótnia z tego, jednak Peter poddał się, gdy ja się włączyłam do sprzeczki, mówiąc, że musimy się już zbierać. W końcu wyszliśmy z opuszczonej chaty, zostawiając tam Amelię z Niallem i Edenem.

Wejście na zamek nie sprawiło nam praktycznie żadnych trudności. Wampir przy drzwiach wejściowych spał, przez co podanie mu krwi wilkołaka było dziecinnie proste. Kolejni strażnicy także nie sprawili problemów. Przez lata spokoju ich czujność została uśpiona, więc nie spodziewali się w zamku grupy rebeliantów. Dojście do sypialni pary królewskiej i związanie ich linami nasączonymi wilkołaczą krwią zajęło nam około dwudziestu minut.

Przez resztę nocy czekaliśmy, patrząc na związanych króla i królową. Widziałam, że kobieta ma w oczach łzy oraz, podobnie jak mężczyzna, patrzy z wielkim wyrzutem na Harry'ego. Brunet był ciągle nerwowy i unikał patrzenia w oczy rodziców.

Jedyne co teraz chciałam, to zabrać go stąd i przytulić, jednak nie mogłam tego zrobić. Widziałam ból w jego szklistych oczach. Nie kochał ich, ponieważ nigdy nie pokazali mu prawdziwej, rodzicielskiej opieki, jednak czuł do nich przywiązanie poprzez więzy krwi.

Ja także czułam jego ból emocjonalny i Opiekun wewnątrz mnie wręcz wyrywał się, aby zaopiekować się Podopiecznym. Wiedziałam, że Harry tego potrzebuje, jednak nie mogłam mu tego teraz dać.

Przepraszam, Harry.

✔ Fall Down For You || H.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz