21

5.5K 187 4
                                    

Kiedy wróciliśmy do domu już przed drzwiami słychać było krzyki Mel i Josha. Najwyraźniej Josh nie dawał za wygraną i postawił przyjść się wytłumaczyć.
Kiedy weszłam zaniemówiłam. Blondyn miał rozcietą wargę... Czyżby to sprawka Matta? Ehh... Mogłam się domyślić, że on tak tego nie zostawi.

- A Ty tu czego? - zapytał Matt.

- Pogadać... Z Melanie.

- Matt to prawda, że to twoja robota? - zapytała Mel, spoglądając na twarz blondyna.

- Moja. I wcale nie czuje się winny. Każdy zasługuje na to, co robi. - burknął Matthew.

- Przegiąłeś Stary! - odpowiedział mu Josh.

- Nie. To Ty przegiąłeś... I lepiej się zamknij dopóki mnie cierpliwość nie opuściła...

Mattowi najwyraźniej nie przypadła do gustu zdrada Josha. Nie miał zamiaru ratować mu dupy, ale też był na niego wściekły za to, jak potraktował Mel.
Mimo, że oboje znali się kilka dobrych lat to nie byli tacy sami...

- Josh, ja nie wrócę do domu. Nie licz, że nagle ci wybaczę. - powiedziała Mel.

- Jak to?!! - krzyknął.

- Trzeba było myśleć o tym wcześniej!  A teraz wyjdź!

Josh spojrzał z tym kpiącym uśmiechem i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Wiedziałam, że najbliższy czas nie będzie najciekawszy.

- Mam taką prośbę, dzisiaj polecę do kuzynki. Zatrzymam się u niej na jakiś czas. Odwieziecie mnie na lotnisko? - zapytała Mel.

- Jasne. A kiedy wrócisz? - zapytałam.

- Będę dzwonić... Nie wiem kiedy...

- Ale pamiętaj, że możesz na nas liczyć. - powiedział Matthew - Mimo, że nas jest troje zawsze ci pomożemy, a tego idiotę będę miał na oku.

Kiedy wracaliśmy z lotniska było mi trochę smutno ze względu na to, że moja przyjaciółka właśnie wyjechała. Jednak gdy przypomniałam sobie o wizycie u ginekologa na mojej twarzy zagościł uśmiech. W końcu mogłam cieszyć się własnym szczęściem. Kwestia tylko, jak długo jeszcze to potrwa...? Wiele razy przechodziliśmy z Mattem kryzys, ale tym razem faktycznie jesteśmy w nietypowej sytuacji. Oboje, ani trochę nie myśleliśmy o dziecku, a tymczasem okazuje się, że ono już jest... I jest nas troje...

- Cieszysz się? - zapytałam.

- Z?

- Dziecka?

- Raczej tak. - stwierdził.

- Na pewno?

- Kurwa Kelly, cieszę się... - spojrzał na mnie z obojętnością.

Faith, Hope & Love - I. She Is My Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz