9

6.7K 251 8
                                    

Leżałam na szpitalnym łóżku czekając na wypis i Matta. Na samą myśl robiło mi się niedobrze. Nie chciałam go wiedzieć. Po naszej ostatniej rozmowie zadzwonił tylko jeden jedyny raz, ażeby mi powiedzieć kiedy przyjedzie.

- Jedziemy? - zapytał.

- Tak.

Nasza droga do domu minęła w ciszy, najwidoczniej tak było nam najlepiej.

- Ja pójdę się położyć...

- Jasne, idź.

- To idę.

Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, jeszcze nigdy nie zauważyłam w jego spojrzeniu takiego błysku. Był inny. Nie odzywał się, ignorował mnie na swój sposób, a ja nie szukałam w nim powiernika. Po prostu dziwnie się z tym czułam, nigdy nie poznałam jego z takiej strony. Zawsze wiedziałam, że Matt ma swoje dwie twarze, ale ja nie musiałam się go bać.
Teraz dopiero zrozumiałam, że powinnam...

Kiedy wstałam było już późne popołudnie.
Stwierdziłam, że powinnam zrobić jakiś podwieczorek, w końcu Matt nie umie za bardzo gotować a fast food to nienajlepsze rozwiązanie.

- Może zrobię coś do jedzenia? - zapytałam podchodząc do niego i masując go po karku.

- Zrób... - spojrzał na mnie.

- Matt, stało się coś?

- Nie. Niby nic, jednak.

- Ale nie musisz tak reagować. Ja naprawdę myślałam, że się cieszysz.

- Cieszę, ale inaczej niż ty.

- Przyzwyczaimy się. Zobaczysz... Makaron z serem, może być?

- Pewnie. Pycha... - usmiechnął się.

Kiedy już leżeliśmy w łóżku zaczęłam się mu przyglądać.

- Matt...

- Hm?

- Będziesz fajnym tatusiem, aż za bardzo przystojnym. - zachichotałam.

- I za bardzo umięśnionym.

- No wiesz, bez tego byś mi się nie podobał.

- Żartujesz sobie?!

- Ani trochę. Jesteś kim jesteś, ale to dodaje ci uroku. - zachichotałam ponownie.

- I cieszy cię taka przyszłość?

- No nie.

- To dlaczego nie chcesz usunąć ciąży?

- Matt, ale...

- Nie wkurwiaj mnie, ok? - rzucił ostro.

Tak naprawdę to odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam cicho łkać w poduszkę.
Moja nadzieja była znikoma.
Ten facet zmieniał zdanie co godzinę, a ja nie mogłam się tak denerwować.
Odnosiłam wrażenie, że tego faceta dosłownie porąbało.

Rano nie miałam ochoty wstawać, nie miałam po co. Wszystko zaczynało mnie dobijać. Żyłam bo wiedziałam, że mam dla kogo. To dopiero drugi miesiąc więc jeszcze sporo czasu zostało, musiałam być cierpliwa...

- Mogłabyś już wstać.

- Chciałam trochę odpocząć, nigdzie się nie wybieram.

- Rusz dupę i tyle! - warknął.

Spojrzałam na Matta i czułam, że zapowiada się ciekawy dzień...
Ruszyłam do łazienki, założyłam pierwsze lepsze rurki, czarny top i zrobiłam lekki makijaż.

Poszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki mleko, robiąc sobie płatki.

- A ja mam tak patrzeć jak jesz?

- Matt o co ci chodzi? - zapytałam.

- Zrób śniadanie. - odpowiedział.

- Nie mam zamiaru. Masz ręce.

- Nie. Chcę zjeść z tobą normalne śniadanie, to jakieś dziwne? - spytał.

- Spadaj. Mam dość twojego zjebanego zachowania. Nie jestem twoją własnością.

- Ale ze mną jesteś!

- Mogę nie być. Nic mnie już nie trzyma przy tobie. Co? Może powiesz, że chcesz mieć dzieci i się cieszysz?! Nie kpij sobie. - warknąłam - Nie usunę tego dziecka, nie pasuje ci to się wyprowadzę i dam ci spokój, ale do jasnej cholery zaakceptuj, że urodzę nasze dziecko!!! - wrzasnęłam jeszcze głośniej i dopiero poczułam, że dostałam od Matta siarczysty policzek.

Faith, Hope & Love - I. She Is My Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz