Rozdział 14

25K 1.1K 152
                                    

Od wyjścia Gabriela minęły chyba dwie godziny. Gdzie bym nie poszła było czuć jego zapach. Nie mogąc znaleźć sobie miejsca zaczęłam sprzątać. Najpierw kuchnia, salon i łazienka. Pochłonięta swoją pracą nie zauważyłam, że jest już prawie 14 i spóźnię się do kościoła. Pobiegłam do pokoju, ubrałam czarną sukienkę, a włosy spięłam w wysokiego kucyka. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi.

Przez całą drogę miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Kiedy się odwracałam, nie widziałam niczego podejrzanego. Z dziwnym przeczuciem weszłam do Kościoła. Teraz miałam czas na przemyślenia. Cały ten tydzień był dziwny. Spotkanie Gabriela, pechowa impreza na której prawie zostałam zgwałcona, wyjazd mamy i Tony'ego. Zostałam zupełnie sama z tym wszystkim. Najbardziej jest mi przykro, z tego, że mama wyjechała bez słowa. Kiedyś też się tak zdarzało, ale nie na tak długi okres. Jeszcze pojawił się Gabriel. No właśnie, z nim mam największy problem. Po pierwsze przyczepił się do mnie jak rzep do psiego ogona, ale z drugiej strony uratował mnie przed gwałtem. Nie wiem co mam o tym myśleć. Jestem mu wdzięczna, za to że mnie uratował, ale nie chce by wyobrażał sobie za dużo. 

Wychodząc z kościoła, zimny wiatr owiał moją twarz. Idąc do pustego domu miałam złe przeczucia. Czułam niepokój, choć nie wiem czym on był spowodowany. Będąc już pod domem, jedna z sąsiadek dziwnie na mnie patrzyła. W jej oczach można było wyczuć współczucie. Nie rozumiałam o co jej chodzi. Zbliżając się do domu moje serce waliło jak opętane. Drzwi były uchylone, a pamiętam, że je zamykałam. Delikatnie je popchnęłam, a to co ukazało się moim oczom zmroziło mi krew w żyłach. Już wiem dlaczego sąsiadka tak dziwnie na mnie patrzyła. 

Wszystko, dosłownie wszystko było zdewastowane. Meble zniszczone, porąbane jakby siekierą. Wchodząc głębiej do domu, nogi miałam jak z waty, a do oczu napłynęły mi łzy, które zamazywały mi obraz. Każda rzecz w moim domu nie nadawała się do użytku. Idąc do kuchni talerze walały się pod nogami. Na lodówce znajdowała się kartka. To co na niej było napisane, spowodowało że rozpłakałam się jak małe dziecko

" Nie wiesz z kim zadarłaś, ja tak łatwo nie odpuszczam. Dostaję to co chcę, a w tym momencie pragnę Cię zniszczyć"

Co ja zrobiłam takiego złego? I komu?

Boję się zadzwonić na policję, wtedy zaczęły by się przesłuchania, na które nie mam siły ani ochoty. Nie chcę się czuć tak jak wtedy, kiedy byłam zgwałcona, jak musiałam opisać oprawcę. Mój płacz przybiera na sile. Już wystarczająco zmieniłam swoje życie. Starałam się nie wyróżniać, widocznie coś mi nie wyszło.

Z bezsilności opadłam na kolana przy okazji raniąc je sobie. Krew sączyła się po całych nogach, jednak nie zwracałam na to uwagi. Co mnie to teraz obchodzi? Mogę się wykrwawić i tak nikt nie będzie za mną płakał, chyba, że Tony, bo mama ledwo co pamięta o moim istnieniu.

Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. A jeśli to ten ktoś kto chce mnie zniszczyć? Muszę zachować trzeźwość umysłu, lecz nie jest to łatwe. Z tego faktu, że jestem w kuchni do moich rąk trafia patelnie. Z lekkim bólem podnoszę się i na palcach podchodzę pod ścianę unosząc patelnie. 

Słyszę jak nieznany osobnik przechadza się po domu, sukcesywnie zbliżając się do kuchni. Mój oddech znacznie przyspieszył, a łzy nadal spływały mi po policzkach, ze strachu praktycznie nie czułam nóg. Wiem, że ten ktoś był blisko, dlatego wzmożyłam czujność. Zauważyłam cień w progu

- Nicole? - usłyszałam swoje imię i bez zastanowienia uderzyłam mojego oprawcę w głowę. Chłopak syknął z bólu i trzymał się za głowę. 

Po dłuższej analizie, którą przeprowadziłam doszłam do wniosku że uderzyłam chyba......... Gabriela. Jego bujna czupryna, dobrze zbudowana sylwetka wszystko pasowało.

Bad boy and nice girlWhere stories live. Discover now