Rozdział 7

284 29 0
                                    

Emma Jackson

Pierwszą spontaniczną rzecz jaką zrobiłam w swoim życiu była pogoń za Meg. Szybko zorientowałam się, że dziewczyna coś kombinuje... Kilka dni przed urodzinami Toma Grace' a oświadczyła nam, że niestety nie pojawi się na jego urodzinowej imprezie. Nie powiedziała nam dlaczego jej nie będzie.  Była wtedy bardzo tajemnicza i czułam, że coś przed nami ukrywa. Wyjechałam do San Francisco gdzie ówcześnie mieszkała Meg. Jako jedyna z całej naszej paczki była pełnoletnia i mieszkała razem z Roxy, córką Marsa. Do San Francisco przybyłam za późno. Meg już tam nie było. Zostawiała jednak ślad po sobie. Jakby podejrzewała, że będzie  potrzebowała pomocy.  W jej mieszkaniu znalazłam kartkę, którą  napisała pismem greckim. Szybko ją rozszyfrowałam: 

Είμαι όπου Λίνκολν τελευταία φορά που ακούσατε...hail to the chef - "Jestem tam gdzie Lincoln ostatni raz usłyszał Hail to the Chief"*

Długo zastanowiłam się gdzie Lincoln po raz ostatni usłyszał melodię tej dumnej pieśni. W końcu rozwiązałam tą zagadkę i wyjechałam do Waszyngtonu. Właśnie tam znajdowała się Meg. I właśnie tam czekały mnie o wiele gorsze rzeczy niż się spodziewałam.  Już po zejściu do podziemia moja odwaga zaczęła uciekać jak mała dziewczynka. Stanęłam na przeciwko wielkich, opancerzonych drzwi zastanawiając się: dlaczego żaden śmiertelnik ich nie zauważył? W żaden sposób nie mogłam ich otworzyć , pomimo, że napierałam na nie z całej siły. I wtedy usłyszałam głos. Który powiedział: JAK ŚMIESZ TU PRZYCHODZIĆ!? JAK ŚMIESZ... JAK ŚMIESZ... Po plecach przeszły mi ciarki. Było mi bardzo zimno. Byłam przerażona.

- Kim jesteś? - zapytałam 

Nikt mi nie odpowiedział. Nagle i niespodziewanie zauważyłam, że drzwi zamieniają się w ogromne lustro. Nic nie dostrzegłam. Oprócz swojego odbicia. 

- Kim jesteś? - powtórzyłam pytanie. 

Mimo, że stałam w miejscu to moje odbicie zaczęło się poruszać. 

- Oh... Emma... Kiedy ty się nauczysz? Jestem TOBĄ głuptasie - odpowiedziało moje odbicie. 

Zamarłam.  Czyżby przed chwilą moje odbicie nie udzieliło mi odpowiedzi? Przecież to niemożliwe. 

- Mną? - spytałam się mojego odbicia.

- Tobą, właśnie. Tobą. Jestem niewinną, tchórzliwą i głupią tobą. -odpowiedziało odbicie.

- Nie jestem tchórzliwa! Nie jestem głupia! 

- Jesteś. Jesteś tchórzem, Emma. Ty się boisz - odezwało się odbicie. 

- NIE PRAWDA! Nie boję się... - odpowiedziałam z nutką niepewności.

- Udowodnij. Udowodnij, że jesteś prawdziwym herosem... Mam dla ciebie propozycję... Jeśli zadeklarujesz swoją odwagę to przejdziesz dalej. Dostaniesz klucz do tych drzwi. A jeśli nie to... 

- To co? - spytałam 

- To umrzesz. Zgadzasz się na moją propozycję? - spytało mnie odbicie. 

Miałam mało czasu: zgodzić się czy nie?  Tak czy nie? Tak czy nie? 

- Czekam - powiedziało moje odbicie z uśmiechem tupiąc lekko nogą. 

Muszę uratować Meg! 

-Zgoda - powiedziałam dzielnie. 

- No proszę, proszę! Niemożliwe Emma Jackson się zgodziła! W takim razie zaczynamy grę. Czas się zmierzyć ze swoimi lękami. - powiedziało odbicie. 

Nagle lustro zniknęło. Było ciemno. Nic nie widziałam. I wtedy zauważyłam je. Pająki. Masę pająków. Pełzały wszędzie. Były ogromne i włochate. Zaczęły tworzyć sieć. Ta sieć była przeznaczona dla mnie. Opełzały mnie całą. A ja nie wiedziałam co robić. To koniec. Umieram. 



------------------------------

Ta dam!  Jak Wam się podoba?

Wasza Bronze Eye 










Tak w ogóle to jestem Simon JacksonWhere stories live. Discover now