Rozdział 12

202 28 5
                                    

Simon Jackson

 Wiedziałem, że nie zdołam przekonać moich przyjaciół do natychmiastowej akcji ratowania Katherine.  Wszystko chcieli dobrze zaplanować. Kiedyś też lubiłem planować, ale teraz wiem, że nie mamy na to czasu. Lecz oni wszyscy są tacy uparci... A ja nie mogę zwlekać. W mojej głowie pojawia się pomysł. Postanawiam przyłączyć się do rozmowy z moją paczką. Emmie wydaje się to dziwne bo dotychczas, albo siedziałem cicho, albo mówiłem, że nie ma sensu wszystkiego omawiać. Czyżby podejrzewała, że coś kombinuje? Wątpię. 

- Może najpierw ja oraz Meg pójdziemy się rozejrzeć po teatrze. Sprawdzimy czy wszystko w porządku, a potem wszyscy ruszymy do akcji. - proponuje. 

Jeśli jakaś osoba pozwoli mi odejść to będzie to tylko i wyłącznie Meg.  Tylko ona wie jak to jest być skazanym na samotną misje. Tylko ona wie jak to jest się poświecić. Chcę się poświęcić dla miłości. Dla Katherine. Może to głupie... Ale w końcu dla miłości jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Nawet jeśli oznacza to śmierć. 

- Chwila... Coś mi tu nie gra. Najpierw mówisz, że nie mamy czasu na zwiady, a potem sam składasz taką propozycję? Dlaczego? - pyta pełna podejrzeń Meg. 

Zawsze jest dociekliwa, zawsze chce wszystko wiedzieć. Na sto procent ciekawość odziedziczyła po mamie. Spoglądam w jej jasno - niebieskie oczy, które mnie penetrują. Czyżby mi nie ufała? 

Oczywiście, że coś podejrzewa ćwoku chcesz ją teraz oszukać, a ty nie umiesz nawet kłamać...  - powiedziała moja podświadomość. 

- Zamknij się - odpowiedziałem mojej podświadomości , chodź wiem, że ma racje. 

Emma zorientuje się, że coś tu nie gra jeśli nie będę dobrze kłamać. 

- Zdałem sobie sobie sprawę, że lepiej powiedzie się misja jeśli będziemy bardziej ostrożni. Robienie wszystkiego na szybko nam w tym nie pomoże. - mówię starając się być przy tym wiarygodnym. 

Chyba mi się to udaje bo Emma nie zadaje więcej pytań (na szczęście!) Reszta moich znajomych zatwierdza plan. 

- No dobrze... Została teraz najważniejsza sprawa.... - mówi Tom

- Jaka? - spytała Lily

- Musimy coś zjeść - odpowiedział no co wszyscy zaczęliśmy się śmiać. 

Tom miał rację. Jedzenie to podstawa. Byłem bardzo głodny o czym mój brzuch nieustannie mi przypominał. Na szczęście obok Starbaka znajdował się McDonald's. Postanowiliśmy do niego pójść. Kiedy wszedłem do restauracji, pierwsze co poczułem to zapach frytek. Kolejka w porze południowej była niemiłosiernie długa. Mimo to szybko dostałem swoje zamówienie i usiadłem przy małym stoliku. Po chwili dosiadła się Meg. 

- Tom powiedział, że zaraz po zjedzeniu możemy pójść do teatru Forda i przeszukać teren.- powiedziała  biorąc do ust frytkę. 

- A on zostanie, tutaj z Emmą i Lily, tak? - spytałem jedząc mojego cheeseburgera.

- Tak. Kiedy okaże się, że wszystko jest okej to tu wrócimy  i...

- Dopiero się zacznie - dokończyłem. 

A ona tylko skinęła głową. W odróżnieniu od mojej siostry Meg była małomówna, ale nie nieśmiała.

Tak w ogóle to jestem Simon JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz