Rozdział 17

137 23 2
                                    

Simon Jackson

- Katherine! Nic ci nie jest... Ja myślałem, że... Że cię straciłem. Chodźmy stąd... - mówię. Zadziwia mnie mój drżący ton głosu. 

Na policzkach czuje ciepłe łzy. W stu procentach są to łzy szczęścia. Bo w końcu ją odnalazłem. Bo w końcu udało mi się do niej dotrzeć. Brak mi słów by opisać moje szczęście.

Podbiegam do niej by ją przytulić, ale Katherine od razu wyrywa się z mojego uścisku. Czy zrobiłem coś nie tak? Na pewno nie. Dopiero teraz zauważam jak wygląda Katherine. Jej włosy są czyste, wręcz lśniące. Ubrania leżą na niej perfekcyjnie. Nie wygląda jakby potrzebowała pomocy, wręcz przeciwnie - nigdy nie widziałem, żeby wyglądała lepiej niż teraz. Na jej twarzy dostrzegam chytry uśmieszek. Coś tu jest nie tak. Wszystko wydaje się być podejrzane. Przecież Katherine w moich koszmarach była ledwo żywa. I ten przerażający uśmiech na jej twarzy? Nigdy u niej takiego nie widziałem.  

- Chwila... Co tu się dzieje? - pytam wprost Katherine.

- Simonie... Kiedy ty się wreszcie nauczysz... Wystarczy krzyknąć: pomocy! A ty od razu się zjawiasz. Jesteś taki naiwny - mówi Katherine.

Jej głos jest przesycony czymś czego nie potrafię nazwać. Przeraża mnie. Nie przypomina on słodkiego głosu mojej przyjaciółki. Z resztą Katherine nigdy nie była tylko przyjaciółką. Była kimś ważniejszym. Była moją miłością. 

- Nic nie rozumiem - szepcze bardziej do siebie niż do Katherine.

Czuję się jakby przede mną leżała układanka puzzli, których nie potrawie ułożyć. Jedyne co mogę powiedzieć to: Cholera jasna! CO TU SIĘ WYPRAWIA!!! Oczywiście zamiast "wyprawia" użyłbym jakiegoś mocniejszego słówka, które wręcz ciśnie mi się na język. 

- Pozwól, że cię oświecę. Tydzień temu wyjechałam do New Jersey by cię tu zbawić. I udało się! Nie spodziewałam się, że tak szybko zareagujesz, Simon. Przyjeżdżając tutaj doprowadziłeś do realizacji mojego niecnego planu. Wiesz jak on brzmi? Dziś ożywię tego, którego nikt jeszcze nie ożywił. Dziś zacznie się nowa era! Wczoraj bogowie, a jutro na tron zasiądzie Uranos. A potem... Zresztą co cię to interesuje? I tak będziesz nie żył. - powiedziała Katherine. 

Co? Że niby: CO? Czy tylko ja tu nic nie ogarniam? 

- Dlaczego? - zapytałem

 - Słucham? - zapytała dziewczyna zdziwiona moim pytaniem.

- Dlaczego chcesz to zrobić? - sprecyzowałem pytanie.

- Bo mam tego dosyć! Mam dość bycia herosem. Mam dosyć tego, że ciągle muszę ratować ten cholerny świat! Coś mi się wydaje, że ty też - powiedziała i spojrzała głęboko w moje oczy jakby to w nich doszukiwała się odpowiedzi. 

- To niczego nie naprawi, Katherine... - mówię rozpaczliwym tonem głosu. 

- Oczywiście, że nie, ale chcę zemsty. Chcę odpłacić się  bogom

Gdzie moja Katherine? Gdzie ona jest? Nie ma jej tu. Nie ma... nie ma... 




--------------------------

Bronze Eye






Tak w ogóle to jestem Simon JacksonWhere stories live. Discover now