Rozdział 23

147 18 5
                                    


Chciałabym Was wszystkich zaprosić na "Dziedzictwa Olimpu" autorstwa sunfireboy1

MUSICIE TAM ZAJRZEĆ (brzmi jak rozkaz... chwila! To jest rozkaz ;) )



Simon Jackson

Siedziałem w tej okropnej jaskini całą wieczność. Byłem tak strasznie samotny, że zacząłem liczyć krople, które spadały z sufitu na podłogę.

Kap, kap, kap - to jedyny dźwięk jaki wtedy słyszałem.

Dopiero po dwieście trzynastym kapnięciu wody usłyszałem czyjeś ciche kroki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dopiero po dwieście trzynastym kapnięciu wody usłyszałem czyjeś ciche kroki. Zastanawiałem się czy słyszę je naprawdę czy może tylko mi się wydaje. Czy aby nie zwariowałem? Kroki okazały się jednak prawdziwe, a właścicielem nich była ona.  Nie wiem jak mam ją nazwać bo z pewnością nie była to Katherine. Kim była? Potworem? Moim przekleństwem? A może jednym i drugim? Dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała tylko zaczęła przynosić drewno, dużo drewna. Kiedy zapytałem się jej: co robi, odpowiedziała mi tylko figlarnym uśmiechem. To nie wróżyło nic dobrego. Ktoś jeszcze przynosił dodatkowy opał - był to ten sam potwór, który śnił mi się po nocach. Jak się okazało był on sprzymierzeńcem tej okropnej dziewuchy trzymającej mnie w klatce jak zwierzę.

- Możemy go zjeść? - zapytał potwór, kiedy przyniósł ostatni snopek drewna.

- Nie! - krzyknęła dziewczyna i zaczęła rozpalać ognisko.

W  jednym się chociaż zgadzaliśmy. Nie chciałem by to coś mnie zjadło. 

- Jesteś pewna, że nie mogę go zjeść? Wygląda smakowicie...

- Tylko wyglądam. Tak naprawdę smakuję okropnie - miałem nadzieję, że to go zniechęci do zjedzenia mnie.

- Bzdura. Jadłem już wielu ludzi. Jesteście smakowici

Jadł już wielu ludzi... Ledwo co przełknąłem ślinę, nie chciała mi przejść przez gardło.

- Zamknijcie się obaj, durnie! - krzyknęła dziewczyna 

- Simonie skoro i tak masz umrzeć to pozwolę sobie opowiedzieć całą tą historię od początku - dodała 

Wszystko od początku.

Cała historia zataczała niewidzialny krąg. 

Na to czekałem. 

Chciałem wiedzieć jak było naprawdę.

I w końcu się dowiem.

- W takim razie, słucham - odparłem.

- Wszystko zaczęło się rok temu. Właśnie w tym dniu, kiedy Meg wylądowała w teatrze Forda, ja również tam byłam. Oczywiście ona o tym nie wiedziała... Szukałam tego co ona, ale znalazłam coś cenniejszego. Nikt nie miał prawa tego znaleźć, a ja to znalazłam. Była to "instrukcja obsługi" dzięki, której on znów powróci. Musisz wiedzieć Simonie, że posiadam moc od mojego pana. Bez niej byłabym bez szans. Dziś to zrobię. Wskrzeszę go. Do tego jesteś mi właśnie potrzebny, potrzebuje ofiary, a ty nadasz się do tego idealnie! Nic nie rozumiesz? Nie opowiedziałam Ci wszystkiego? Jaka szkoda... Jedno jest pewno to będzie twój koniec! To będzie koniec Was wszystkich!

- Zastanów się przez chwilę: Co chcesz w ten sposób osiągnąć? Pogrążysz nas wszystkich, a szczególnie siebie

Dziewczyna mnie jednak nie słuchała. Ognisko było przeznaczone dla mnie. Wiedziałem to doskonale. Nic mnie nie uratuje...

Katherine.

Katherine.

Katherine.

- Kocham Cię, Katherine. Jeśli mnie słyszysz, a mam taką nadzieją to błagam Cię nie zostawiaj mnie samego. Obudź w sobie ducha walki i postaw się jej. Wróć, do mnie. Tylko o to proszę

Cisza. 

Mogę liczyć tylko na siebie.

Mimo to wierzę, że ona mi jeszcze pomoże. 

Obym się tylko nie mylił.

- Co się dzieję! - krzyknęła przerażona dziewczyna. To Katherine!

Wróciła.

 Po chwili z jej ciała wychodzi smuga piachu z którego formuje się nowa osoba.

  To dziewczyna na którą wpadłem.

- Isabel?

- Witaj, Simonie




---------------------------

Bronze Eye

Tak w ogóle to jestem Simon JacksonWhere stories live. Discover now