Rozdział 1

907 60 0
                                    

Przy śniadaniu mało mówię. Dla moich rodziców wydaje się to podejrzane. Zwykle mówię jak najęty. Chyba myślą ,że jestem chory. Gdy wchodzę do pokoju zauważam,że ktoś chce się połączyć przez iryfon. To ona! To Katherine. Wygląda gorzej niż w moim koszmarze. Chyba jest ranna. 

- Katherine! To ty? Gdzie jesteś? Co się stało?! - mówię cały wstrząśnięty 

- Simon! Nie mam dużo czasu! Więc spróbuj mnie zrozumieć. Jestem w New Jersey. Zabrano mnie do pieczary pod ziemią. Błagam pomóż mi! - mówi 

Nagle słyszę ryk potwora. 

- Katherine,co robisz w New Jersey? Jestem w Kalifornii. To drugi koniec USA! - odpowiedziałem rozpaczliwie 

- Pomóż mi. - odrzekła cichym głosem i wszystko się rozpłynęło 

No super! No po prostu super!!! Katherine jest uwięziona w New Jersey sama z potworem! Dalej bogowie! Wymyślcie coś jeszcze! Nie mam dużo czasu ,a trzeba wyruszyć natychmiast. Sam sobie nie poradzę. Wiem jednak kogo prosić o pomoc. Najpierw dzwonię do Toma Grace'a - mojego najlepszego kumpla. Rozumie mnie jak nikt. Opowiadam mu w skrócie  o śnie i o wiadomości od Katherine. Potem dzwonię do Lily Valdez. Po rozmowie z nimi czuję się spokojniejszy. Wszyscy w trójkę jesteśmy oddaleni od siebie. Ja jestem w Kalifornii , Tom w Nowym Jorku ,a Lily na Florydzie. Tom do Jersey ma jak to określił - "rzut beretem" . Lily tez ma jako-tako blisko. A ja? Zanim tam dojadę... To ona... Nie! Muszę coś wykombinować... Po chwili już wiem. Dwa lata temu tata kupił Lamborghini. Było one "ulepszone" przez wujka Leona. Wujek mówił,że samochód może rozpędzić się do 500 km/h. Oczywiście nie uwierzyłem ,ale pora sprawdzić. Wyruszę późno w nocy. Może nikt nie zauważy. Przejadę przez tajny tunel. Pakuję nektar i ambrozję , trochę jedzenia oraz ubrania. Wszystko mam! Teraz pozostaje mi napisać krótki liścik do rodziców:

"Pojechałem z piątą kohortą na biwak. Wrócę za cztery dni. Nie martwcie się o mnie. Simon. "

Wiem,że to wystarczy bo piąta kohorta rzeczywiście jest na biwaku. Pewnie tata się wkurzy ,że go nie zabrałem. Wychodzę z domu późno w nocy. Mam nadzieję ,że  wszyscy śpią... O nie! To Emma. 

- Simon! Co ty tu robisz? Wiesz,która jest godzina?! - szepcze Emma 

A jednak! Ktoś mnie przyłapał! Kto by pomyślał,że to będzie moja siostra! 

- Tak... No wiesz... Idę pooglądać gwiazdy! Zobacz jakie piękne! - odpowiadam 

Mina Emmy świadczy,że jej nie przekonałem. Oglądać gwiazdy? Ale ja jestem głupi.                         

- Nie umiesz kłamać Simon! Mów co się dzieje. - mówi 

- No dobra... Katherine jest w niebezpieczeństwie. Muszę jej pomóc. Inaczej skończy jako potrawka dla potwora! - mówię w końcu 

- Jadę z tobą - oznajmia z uciechą 

-Co?! Nie! Emma to niebezpieczne. Nie możesz... 

Nie dokańczam bo Emma już pakuje nogi do samochodu. Zauważam z boku mały plecaczek. Nieźle to uknuła. 

- Nie pojedziesz sam. Na pewno ci się przydam. Simon, jesteś na mnie skazany. Chcę ci pomóc. Po za tym nie będę sama siedzieć w domu i patrzeć jak... 

Przerywam jej i mówię: - Niech będzie. Gotowa? - pytam 

- Gotowa - odpowiada z radosna minę 

- Czas skopać tyłek pewnemu potworowi. 

Tak w ogóle to jestem Simon JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz