Rozdział 5

1.9K 237 144
                                    

Ja i moje niecne plany, które tak kochacie.

Rozdział 5

Severus nie mógł uwierzyć w to, co się wydarzyło. Nigdy w życiu nie spodziewałby się, że Dumbledore tak po prostu pozwoli aresztować Złotego Chłopca i bez słowa będzie patrzył, jak ten zostaje zesłany do Azkabanu. Od miesięcy analizował całą sytuację i doszedł do wniosku, że dyrektor musiał mieć jakiś konkretny plan, skoro nie interweniował.

Kiedy Potter pojawił się z martwym Diggorym i zaczął mówić o powrocie Czarnego Pana, Severus mu uwierzył. Czuł mrowienie na przedramieniu, gdzie miał wypalony Mroczny Znak, a to mogło oznaczać tylko jedno. Voldemort się odrodził. Albus widział, że chłopak mówił prawdę. Nigdy nikogo by nie zabił, ale w tym całym zamieszaniu, Knot bez zastanowienia wpakował dzieciaka do Azkabanu.

Dziecko w Azkabanie.

Severus zaczął się zastanawiać, jak wielkim idiotą był Minister Magii, skoro bez żadnego procesu czy choćby dochodzenia umieścił w więzieniu nastolatka. Czuł, że to będzie cud, jeśli Potter wytrwa tam rok. Wszyscy wiedzieli, jak źle reagował na dementorów. Dlaczego zatem nikt nie kwapił się, żeby podjąć jakieś kroki prawne i wyciągnąć bachora z tego miejsca? Tego nie mógł zrozumieć.

Zaraz po zakończeniu turnieju Dumbledore zwołał pierwsze zebranie reaktywowanego Zakonu Feniksa. Kwaterą główną został dom Blacka, który chciał ratować swojego chrześniaka.

– To jest dziecko Albusie! Znam Harry'ego! Nikogo by nie zabił! – warczał, a Severus z trudem przyznawał mu rację. – Musimy go stamtąd wyciągnąć.

– Robię, co mogę Syriuszu, ale w obecnej sytuacji niewiele mogę zrobić – powiedział dyrektor. – Ministerstwo patrzy mi na ręce. Korneliusz szuka sposobu, żeby usunąć mnie ze stanowiska. Jeśli mu się to uda, Hogwart będzie bezbronny.

– Więc Harry ma tam zostać? – spytał Ron Weasley, stając w drzwiach kuchni. – Chcecie, żeby tam zginął? On nie wytrzymuje obecności demenorów!

– Natychmiast wyjdź! To są sprawy dorosłych! – fuknęła na niego matka i siłą wypchnęła z pomieszczenia.

Wszyscy słyszeli ich kłótnię na korytarzu. Młody Weasley nie przyjmował do wiadomości, że jego najlepszego przyjaciela spotkał taki los i stanowczo dawał znać, że nie pozwoli tak tego zostawić. Czuł się już wystarczająco źle, że w czasie turnieju zachował się jak dziecko i myślał, że Harry sam się zgłosił. Z perspektywy czasu nie mógł uwierzyć, że zachował się w ten sposób. Przecież znał Harry'ego od kilku lat i wiedział, że ten nienawidził być w centrum uwagi. Jedyne, o czym marzył, to rodzina i grupka przyjaciół. Niczego więcej nie potrzebował. Nie chciał być sławny.

Po zadaniu ze smokami rozmawiali przez kilka godzin, wyrzucając z siebie wszystkie żale. Złoty Chłopiec przyznał wtedy, że zazdrości przyjacielowi rodziny.

– Mogę być bogaty, ale co z tego? Moi krewni nie nienawidzą i chętnie by się mnie pozbyli na dobre. Na samą myśl, że muszę do nich wracać na wakacje, boli mnie żołądek – powiedział wtedy.

Właśnie wtedy do Rona dotarło, że chociaż jego rodzina nie miała dużo pieniędzy, to jednak mogli na siebie liczyć. Z kolei Harry zawsze był sam i musiał sobie jakoś radzić. Długo nie miał nawet normalnego pokoju, tylko spał w komórce pod schodami, gdzie zamykano go za byle co. Hermiona powiedziała mu kiedyś, że ich przyjaciel był tak przyzwyczajony do takiego traktowania, że nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo się nad nim znęcano. A najgorsze było to, że nie mogli nic wiele z tym zrobić. Tak samo, jak teraz.

Czarny KsiążęDonde viven las historias. Descúbrelo ahora