Rozdział 23

1.6K 225 111
                                    

Rozdział 23

Na spokojną rozmowę z Ronem Hermiona musiała poczekać do wyjazdu do szkoły. Udało im się znaleźć pusty przedział i dziewczyna dokładnie opowiedziała mu o spotkaniu z ich przyjacielem. W liście nie mogła mu opowiedzieć wszystkiego, więc zawarła w nim jedynie najważniejsze rzeczy. To wystarczyło, żeby uspokoić najmłodszego z braci Weasley.

– Czyli Harry ma dość ciekawe towarzystwo – mruknął cicho Ron. Wprawdzie Hermiona rzuciła odpowiednie zaklęcia, żeby nikt ich nie podsłuchał, ale biorąc pod uwagę ostrzeżenie Harry'ego, woleli nie podnosić głosów.

– Bardzo – przyznała. – Kiedy mi o wszystkim powiedział, myślałam, że żartuje, ale on przecież nigdy nie żartowałby w taki sposób. Nie, gdy chodziło o mordercę jego rodziców. Tylko że tak naprawdę Tom Riddle był zwykłym narzędziem i w jakiś sposób jest równie poszkodowany, jak Harry.

– Paranoja. Po prostu paranoja. – Rudzielec przetarł twarz dłońmi. – Co teraz zamierza?

– Powiedział, że pewnych rzeczy nie powinniśmy na razie wiedzieć, ale że dowiemy się o wszystkim w swoim czasie. Działają we własnym tempie i w zorganizowanej grupie. Chcą pokazać wszystkim, że Dumbledore nie jest tym, za kogo wszyscy go uważają.

– To może być trudne. Dumbledore przez lata umacniał swoją pozycję, jako przywódca jasnej strony. Ludzie będą zaprzeczać temu, że coś jest z nim nie tak, nawet jeśli będą to mieli czarno na białym. Mam nadzieję, że mają jakiś naprawdę świetny plan.

– Harry prosił, żebyśmy mieli oko na dyrektora. Obawia się, że twoja rodzina może być przez niego w jakiś sposób obserwowana i wykorzystana. Wolałabym, żeby się mylił, ale kiedy przypomnę sobie, że ten człowiek pozwolił zamknąć dziecko w Azkabanie, to cały mój szacunek względem niego znika. Mógł go przecież z łatwością stamtąd wydostać. Wystarczyłoby zażądać procesu z użyciem eliksiru prawdy. Nikt nie mógłby tego podważyć.

– Myślisz, że to właśnie planują? – zapytał Ron. – Zdyskredytować Dumbledore'a i pokazać światu, że wcale nie jest taki wspaniały, jak myślą? A potem co? Vol... Znaczy Tom, zajmie jego miejsce?

– Nie wiem. Harry nic o tym nie mówił, ale musimy pamiętać, że jest pod jego opieką. Żyje tylko dlatego, że Tom na to pozwolił. Mógł go zabić i nadal może to zrobić. Zbyt wiele jednak straciłby teraz na jego śmierci. Chce, żeby Harry go poparł.

– A więc dąży do przejęcia władzy. Nie wiem, czy to byłoby dla nas dobre.

– Ron. Sam wiesz, że to nie jest takie proste. Spójrz, co się dzieje. Jestem w szkole traktowana jako ta gorsza, bo nie znam wielu zwyczajów czarodziejskiego świata, ale nikt nie zadbał o to, żeby coś z tym zrobić. Taki Malfoy patrzy na mnie z góry, nazywa szlamą i ignorantką, ale pomijając obraźliwe słowa, to ma trochę racji. Gdyby w Hogwarcie były odpowiednie zajęcia dla uczniów z mugolskich rodzin, to nigdy nie dochodziłoby do takich sytuacji. Czasem mam wrażenie, że ten konflikt pomiędzy naszymi domami wywołano celowo.

Chłopak siedzący naprzeciwko niej zmarszczył brwi. W jego rodzinie zawsze mówiło się, że Ślizgoni są najgorsi, że to zło konieczne i najlepiej, gdyby ten dom nie istniał. Od kiedy Harry został zabrany, zaczął patrzeć na pewne sprawy inaczej. Malfoya nie cierpiał nadal, ale fakt, że był Ślizgonem, nie miał tutaj żadnego znaczenia. Malfoy był po prostu rozpieszczoną, wredną fretką, która nie chciała nawet spróbować, zachowywać się jak normalny człowiek. Zamiast tego zgrywał wielkiego arystokratę, szpanował pieniędzmi i wiecznie zasłaniał się ojcem. Ciekawe, co zrobiłby na wieść, że jego szkolny wróg jest teraz protegowanym Czarnego Pana? Jak nic zlałby się w gacie. No co? – spytał, widząc zdegustowaną minę Hermiony. – To szczera prawda.

Czarny KsiążęWhere stories live. Discover now