Złączyła dłonie tak skromnie bez wahania
Głosy wokół prześcigały słowa
Niczym skowronek wołający matkę
Niczym szept nad krzykiem
Takim bezdźwięcznym rytmem
Horyzont stracił blask
Patrząc na wszystko z wyższością
Bezduszny potok opuścił jej ciało
Tak po cichu w ciemności
Dziecina egzystowała kalecząc czas błogi
Uciec chciała
Truchtem w przemokniętą rosę
A może w komnatę średniowiecznej agonii
Manifestowała poskromioną burze
Bez pustynnej rozbitej szklanki
Miłosierdzia dla swoich grzechów
Tak odległych nie pierwotnych
Pycha powtarzała
Słysząc dziennie tysiąc kłamliwych prawd
Złączyła dłonie tak skromnie bez wahania
CZYTASZ
Cloud [ZAKOŃCZONE]
RomanceBronnie Brittainy Vallen nigdy nie była zwykłą dziewczyną. Wytrzymywała ból, który towarzyszył jej, odkąd jej ojciec skrzywdził ją, do takiego stopnia, że nie potrafiła wymawiać jego imienia. Od małego nie potrafiła pokochać, żadnego mężczyzny, z wy...