8. Blizny

503 17 5
                                    



Rozdział dedykowany mojej najlepszej przyjaciółce, która wywalczyła jedną z kluczowych scen. 


***

Dzień za dniem. Noc za nocą. Płacz, radość, samotność. Tak ostatnimi czasy wyglądało moje życie. Po wyjeździe dziadka nic nie było takie same. Jedzenie naleśników rano, wejście do domu po szkole bez ciętych ripost i nowych plotek o sąsiadach czy nawet kłótnie, o skarpetki były nielicznymi rutynami, za którymi strasznie tęskniłam.

Życie jest, jak gra w szachy. Jeden nieodpowiedni ruch może doprowadzić do konsekwencji, które przyniosą nieodwracalne skutki. Przykładowo w momencie, gdy przeciwnik usunie dany pionek z planszy, sprawi, iż ta decyzja negatywnie wpłynie na resztę. W rzeczywistości złe posunięcie również objawia się w ten sam sposób. Jeden ruch wpływa na resztę ludzi, którzy grają w tę samą grę zwaną życiem.

Bo w życiu występują dwie opcje - grasz nadal z możliwością wygranej lub poddajesz się, słysząc szach-mat.

Wjeżdżając na parking Bright Hill, wiedziałam, że ten dzień będzie równie okropny, jak każdy poprzedni. Nie zwracając uwagi na tłumy znajdujące się przed szkołą, wysiadłam ze swojego czarnego SUV-a. Założyłam na nos czarne okulary, a na ramie plecak i czym prędzej ruszyłam przed siebie.

Nie dziwiło mnie, że wszyscy gapią się na mnie, jak na idiotkę, zważając, jak ubieram się codziennie przy palących wręcz temperaturach. Mnie za to ostatnimi czasy mało obchodził wygląd. Rano wkładałam na siebie pierwszą lepszą bluzkę, co mi wpadnie w ręce. Nie zależało mi na opinii innych, bo prawda jest taka, że ludzie, tak czy siak, zawsze będą gadać. Dlatego nie warto podpasowywać się pod innych.

- Ej Ronnie! - usłyszałam za sobą, dlatego przystanęłam, zerkając za siebie.

Uśmiechnięta Alex wychodziła właśnie z auta Victora, przyglądając mi się z daleka. Nie czekając na chłopaka, zaczęła biec w moją stronę.

- Cześć szmato! - objęła mnie chudymi rękami wokół talii. Odwzajemniłam pieszczotę, głęboko wzdychając.

- Cześć dziwko. - widząc, zbliżającego się Azjatę dodałam. - Siema dziwkarzu.

- A ta jak zwykle uprzejma. - parsknął, po czym pocałował w czoło blondynkę, która do niego podeszła. - Lecę do kumpli. Miłego słońce. Nara wiedźmo.

Zlałam jego pożegnanie i nie czekając na przyjaciółkę, skierowałam się do budynku. Nim się zorientowałam, Alex dogoniła mnie, grzebiąc coś w komórce.

- Patrz Sophie Caller, dodała nowy post. - usłyszałam.

- Jakby mnie to obchodziło. Nie każdy żyje życiem innych.

- Aha? Wypraszam sobie. Potrafię nie interesować się innymi. - uśmiechnęła się przymrużając oczy.

- Ah tak? No to wytrzymaj dwie godziny. - rzuciłam jej zadziorne spojrzenie, po czym otworzyłam szafkę.

- No dobra... Czekaj, bo Valeria zerwała z Maxem...

Dobra mogłam dać jej dwie minuty.

- Jesteś zjebana. - trzasnęłam szafką w taki sposób, że głowa blondynki odbiła się od niej z dziwną szybkością.

- Mogłabyś być ostrożniejsza?

- Nie.

Takim oto sposobem ruszyłam przez korytarz naszego pięknego liceum. Mijając kolejne rzędy szafek, korytarzy i ludzi witających się krótkim ,,cześć'', zjawiłiłyśmy się pod odpowiednią klasą. Zanim zdążyłyśmy się zatrzymać podeszła do nas grupa koleżanek.

Cloud [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now