2. Iskra

952 26 6
                                    

Jednym słowem, byłam pieprzonym przegrywem z bukietem białych tulipanów w łapie.

Przyrzekam, że jeszcze nigdy nie byłam tak pełna emocji, jak wtedy. Nie dość, że przez te kwiaty spóźniłam się na imprezę, również prawie zostałam zgwałcona, a moja przestrzeń osobista została naruszona przez dupka z nadnaturalnie przerośniętym ego. Inne dziewczyny zrobiły pewnie tego dnia, co najmniej paznokcie, a ja prawie zarobiłam siniaka pod okiem. A to wszystko w jedną pierdoloną godzinę!

Nie zdziwiłabym się, gdyby nagle kometa spadła mi centralnie na głowę, serio.

Zza zakrętu już było słychać głośną muzykę, a w tle pełno krzyków napitych chłopaków. Doskonale wiedziałam, jak wygląda każda impreza organizowana przez Alex. Dziewczyna byładość specyficzna, co nikomu nie przeszkadzało, bo to do niej pasowało. Była bardzo lubianą osobą i łatwo, zawierała nowe znajomości, co niewątpliwie widać, po ogromnej ilości gości na każdej imprezie. Wiadomo więc, że nie jest to zwykła posiadówka, lecz festiwal na skalę krajową.

Idąc wąską ścieżką prowadzącą do jej ogromnego domu, mogłam już zobaczyć skutki tej zabawy. Jakiś chłopak stał na stoliku ogrodowym i próbował po pijaku wskoczyć do ogromnego basenu. Półnagie dziewczyny leżały na ziemi, a kilka osób wypijały z ich pępków słodkie drinki, zaś przez okna przedostawały się różno kolorowe neonowe światła tworzące specyficzny klimat. Przechodząc przez próg domu, zrozumiałam jedno.

To był zły pomysł, żeby tu przyjść.

Mam nadzieję, że szybko znajdę Alex i Victora, ponieważ nie widziałam żadnej znajomej osoby. Na kogo nie spojrzałam, widziałam obce twarze. Było to trochę przygnębiające, wiedząc, że moja nieodpowiedzialna przyjaciółka wpuszcza do domu jakichś nieznajomych. W sumie oprócz tego, że mogłaby tu przyjechać policja, to chyba nie miało to dla niej żadnego problemu.

Przepychając się przez napite towarzystwo, doszłam do salonu, z którego wyniesiono meble, najprawdopodobniej po to, by służył on za parkiet. Nie myliłam się. Pełno ludzi ruszało biodrami w rytm muzyki, świetnie się przy tym bawiąc. Niewiele myśląc, pognałam do kuchni i chwyciłam wódkę z colą, szybko wypijając ją duszkiem. Momentalnie przyjemne ciepło rozniosło się po moim przełyku, a sama stałam się bardziej śmiała w swoich działaniach.

Moja głowa ma to do siebie, że jest słabym zawodnikiem w przeciwieństwie do alkoholu. Wystarczyła wręcz mała ilość, bym była „Ronnie wersją pro". Najczęściej wtedy nie kończęyłam za dobrze. Do dzisiaj wspominam, mój zbyt śmiały taniec we francuskim klubie w wakacje.

Już miałam zamiar nalać sobie kolejnego drinka, gdy usłyszałam głośny, piskliwy głos, który biegł w moją stronę. Nim się obejrzałam, zostałam przygnieciona do kamiennego blatu. Długie, kościste ręce oplotły mnie, ściskając z kosmiczną siłą.

- Ronnie, jak świetnie, że jesteś! - krzyknęła Alex przyklejona do moich pleców.

- Skarbie, bo zaraz ją udusisz. - parsknął niski łagodny głos należący do Victora.

 - Muszę się nią nacieszyć, przecież dopiero przyszła i zaraz znowu ucieknie.- wysapała, wdychając moje nowe perfumy.

- Dzisiaj nie mam zamiaru uciekać. - odpowiedziałam, wyswobadzając się z jej uścisku i odwracając się w ich stronę.

Blondynka, jak zawsze wyglądała bosko. Miała na sobie pomarańczową, jedwabną sukienkę do połowy uda, gdzie przy jednym boku było lekkie rozcięcie z diamentami. Włosy ku mojemu zaskoczeniu miała pofalowane włosy, a wszystko to dopełniła matowa pomadka na jej malinowych ustach. Również chłopak stojący obok wyglądał przy niej nienagannie. Biała koszula, która ładnie opinała jego barki, rozpięta była do połowy, zaś czarne spodnie przełamywały tą nutkę elegancji.

Cloud [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now