Rozdział 22

605 43 2
                                    


— Chcesz o tym porozmawiać?

— Raczej nie ma o czym.

— Jak to nie ma? Jeszcze wczoraj sikałaś po nogach, na myśl o spotkaniu z Thomasem, a teraz udajesz, że jego schadzka z Annabelle cię nie obeszła? Przecież obie doskonale wiemy, że...

— Żadna z nas nic nie wie. Nigdy nie powiedziałam, że jestem w nim zakochana. Lubiłam go. To wszystko. Cieszę się, że jest cały i zdrowy.

Ana siedziała ze mną od południa i próbowała wykrzesać ze mnie choć odrobinę emocji. Na próżno. Zdrada (nie miałam prawa tak myśleć, ale tak właśnie sądziłam) Thomasa zabolała tak bardzo, że nie pozostało mi nic innego, jak odepchnąć od siebie wszystkie myśli z nim związane.

— A co, jeśli to nic nie znaczyło? Może spędzali sylwestra w gronie przyjaciół? Nie widziałaś gdzieś tam jej narzeczonego?

— Ana, zejdź na ziemię! Byli sami. We dwoje. W ciemnym lesie. Co jeszcze chcesz usłyszeć? — warknęłam sfrustrowana. — Może powinnam poczekać, aż pójdą na całość! Wtedy byś uwierzyła, że nic dla niego nie znaczę?!

— Hej, spokojnie. — Przyciągnęła mnie do siebie i ułożyła moją głowę na swoich kolanach. — Możemy już nic nie mówić, jeśli chcesz.

— Ale ja chcę rozmawiać. Tylko... Tylko nie o nim.

— Okej. — Westchnęła, gładząc mnie po włosach, jak bezbronnego kociaka. — W takim razie proszę. O czym mamy rozmawiać.

Postanowiłam uciec jak najdalej od moich problemów sercowych i skupić się na obiekcie jej zainteresowań.

— Jak się mają sprawy twoje i Devona?

Twarz blondynki natychmiast przybrała czerwony odcień. Spuściła głowę i zasłoniła twarz włosami.

— Pcłwł mn... — wymamrotała ledwie otwierając usta.

— Słucham?

Przyjaciółka chwyciła brzeg mojej kołdry i uniosła ją na tyle wysoko, bym nie mogła jej zobaczyć.

— Devon mnie pocałował — wydusiła, a ja zerwałam się z jej kolan i pisnęłam z zachwytu. Nagle Thomas ewakuował się z moich myśli, a na jego miejsce wskoczyła para moich najlepszych przyjaciół.

— Jak do tego doszło? Mów mi wszystko!

— Najpierw ty. — Ana skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na mnie spod rzęs. Wiedziała jak mnie podejść. Przebiegła małpa.

— Nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć. — Rozłożyłam ręce.

— Na przykład jak się z tym czujesz.

— A jak sądzisz? Jechałam z przez dwie godziny do jakiegoś przeklętego lasu, by znaleźć go tam z byłą narzeczoną, która podobno była już tylko przeszłością. Może gdyby kilkadziesiąt minut wcześniej Jared nie zapewnił mnie o tym, że Thomasowi na mnie zależy, nie czułabym się tak okropnie. — Wtuliłam się w mojego ukochanego jaśka. — Wystarczy? Czy teraz możemy już o nim nie rozmawiać?

— Przecież nawet dobrze nie zaczęłyśmy.

— Jesteś wstrętna.

— I za to właśnie mnie kochasz.

Oparłam głowę o jej ramię i westchnęłam.

— Chyba za dużo sobie wyobrażałam. Thomas był dla mnie miły i to wszystko. A ja byłam na tyle głupia, że te małe akty życzliwości odebrałam w zupełnie odmienny sposób niż on. Teraz przyszło mi już tylko za to zapłacić.

Between words [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now