Rozdział 16

701 41 15
                                    


Nie miałam pojęcia gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Przeszywający ból głowy nie pozwalał mi zebrać myśli, a ciężkie powieki nie miały zamiaru ustąpić i unieść się choćby na milimetr. Próbowałam zmienić swoją pozycję, ale całkowicie opadłam z sił. Moje serce obijało się o żebra, by dostarczyć na czas krew do wszystkich narządów i utrzymać mnie przy życiu. Z tym że ja wcale nie byłam pewna, czy chcę w ogóle żyć. Z niemałym trudem podniosłam się na łokciach i otworzyłam zaspane, zaklejone oczy. Przetarłam je wierzchem dłoni, jednocześnie czując nieprzyjemne pulsowanie pod moją czaszką. Rozejrzałam się po pokoju, w którym się znajdowałam i z przerażeniem stwierdziłam, że nigdy wcześniej go nie widziałam. Grafitowa pościel i białe ściany z pewnością nie były częścią mojego domu.

Powoli zaczęłam wpadać w panikę. Do mojej świadomości przedzierały się niewyraźne wspomnienia z poprzedniej nocy. Alkohol, muzyka, męskie dłonie i pocałunki przyprawiające o mdłości. Przeszył mnie dreszcz. Zamaszystym ruchem zrzuciłam z siebie kołdrę i dostrzegłam, że nie mam na sobie jedynie obszerny, męski podkoszulek. Omiotłam pomieszczenie nieprzytomnym wzrokiem, chcąc upewnić się, że jestem sama. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam szlochać bez opamiętania. W ślimaczym tempie wracało do mnie wszystko, co wydarzyło się w hotelowym pokoju. Targana mdłościami zeskoczyłam z łóżka. Zerwałam z drewnianego krzesła zmiętą, czerwoną sukienkę Any i rzuciłam się do drzwi. Chciałam uciec. Znaleźć się jak najdalej od tego miejsca i człowieka, który tak bardzo mnie skrzywdził, kiedy mój wzrok spoczął na niewielkim stoliku ustawionym w kącie. Na jego blacie stał otwarty laptop i niewielka biurowa lampka. Zawahałam się przez chwilę, a wtedy, metalowa klamka w drzwiach poruszyła się złowieszczo. Rzuciłam się z powrotem na łóżko, by zakryć półnagie ciało, kiedy drzwi otworzyły się powoli, a w progu pojawił się Thomas.

Zamarłam.

Przepełniona lękiem wbijałam palce w cienką kołdrę, która była moim jedynym schronieniem. Nie mogłam złapać oddechu, a moim ciałem wstrząsały dreszcze. Mężczyzna zbliżył się do mnie niepewnie. W ręku niósł szklankę wypełnioną przezroczystą cieczą. Zatrzymał się niedaleko łóżka i spojrzał w moje spłoszone, wilgotne oczy. Wyciągnął rękę, by podać mi naczynie, ale ani drgnęłam. Łzy płynęły po moich policzkach i wsiąkały w ciemny materiał pościeli.

— Czy... czy pamiętasz co się stało? — zapytał prawie szeptem i odstawił szklankę obok laptopa.

Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami i nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.

— Rozumiem, że nie. — Thomas podszedł do łóżka i usiadł na jego brzegu, zachowując między nami bezpieczną odległość.

Gwałtownie odskoczyłam, uderzając plecami o twardy, drewniany zagłówek. Jęknęłam z bólu i okryłam się szczelniej pościelą. Dopiero teraz zauważyłam, że zamiast w garnitur, ubrany był w luźne dresy i jasną koszulkę.

— Spokojnie Jasmine, nic ci nie zrobię — powiedział unosząc ręce do góry po czym dodał: — Wiesz gdzie jesteś?

Pokręciłam głową.

— To moje mieszkanie. — Potarł twarz dłonią, wdając z siebie głośne westchnienie. — Zabrałem cię wczoraj z hotelu, po tym jak przeszkodziłem... — zawiesił głos i zacisnął pięści tak mocno, że aż zbielały mu knykcie. Przełknął z trudem ślinę. — Przeszkodziłem temu skurwielowi w tym, co chciał ci zrobić.

W dalszym ciągu niczego nie rozumiałam. Mój umysł otępiały od dużej ilości alkoholu i zaślepiony urywkami wspomnień z poprzedniego wieczoru, nie potrafił przetworzyć tego co właśnie powiedział Thomas. Jak to przeszkodził? Przecież nie było go na balu, a ja czułam usta, oddech Andrew na swoim ciele. Znów zebrało mi się na wymioty. Zacisnęłam wargi, próbując przełknąć wzbierające we mnie mdłości i wyciągnęłam dłoń po szklankę, by napić się wody. Thomas widząc, że sięgam do stolika, wręczył mi dwie tabletki.

Between words [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now