Rozdział 9

667 44 10
                                    


— Dzień dobry, z tej strony Jasmine Norton, czy mogłabym rozmawiać z panią Helen Starsky? — wyrecytowałam do mikrofonu, posilając się skryptem wyświetlonym na monitorze komputera.

— Przy telefonie — odpowiedziała kobieta, a po jej głosie domyśliłam się, że jest w wieku zbliżonym do mojej mamy.

— Bardzo mi miło. — Zaznaczyłam okienko z informacją: Odebrała osoba decyzyjna i przeszłam do dalszej części konwersacji. — Kontaktuję się z panią, ze względu na wyjątkowe oferty, które opracował specjalnie dla pani bank Future Finance. Czy mogłabym zająć chwilę?

— Eh... Szczerze powiedziawszy, nie mam teraz czasu — próbowała szybko zakończyć rozmowę, ale ja nie dałam za wygraną.

— Proszę mi zaufać, nasz bank wprowadza w najbliższych dniach nową ofertę lokat, o oprocentowaniu wyższym aż cztery procent, od pani obecnej inwestycji. Może zechciałaby pani uzyskać informacje, jak skorzystać z tak atrakcyjnych warunków?

Po drugiej stronie słuchawki zapadła głucha cisza. Zastanawiałam się nawet czy kobieta przypadkiem nie zakończyła połączenia.

— No niech będzie, proszę mówić. — Helen po chwili namysłu jednak złapała przynętę, a ja wyszczerzyłam się do monitora i zaczęłam przedstawiać szczegóły propozycji.

Dwadzieścia minut później, gdy kończyłam umawiać ją na spotkanie do najbliższego oddziału, obok mojego stanowiska pojawił się Andrew. Nie rozmawialiśmy od czasu naszej feralnej niby — randki i nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie serdecznie i uniósł kciuk w górę, po czym ruszył w kierunku reszty konsultantów. Z ponad pięćdziesięciu osób, które zgłosiły się na szkolenie, do obecnego etapu dotrwała jedynie dziewiątka. Między innymi ja, Ana i Devon oraz Sally, która wykazywała się największą aktywnością przez ostatnie dwa tygodnie. Wisienką na torcie okazał się oczywiście Thomas. Jego obecność tutaj wciąż pozostawała dla mnie zagadką. Może i był znajomym Andrew i posiada dużą wiedzę w zakresie finansów, ale chyba nie ma tu drugiej osoby tak negatywnie nastawionej do kontaktu z innymi ludźmi, jak on.

Po zakończeniu połączenia rozejrzałam się po open space. Jedynie ja i Thomas zasłużyliśmy na zaufanie Andrew i nie prowadziliśmy negocjacji w towarzystwie opiekunów. Korzystając chwili odpoczynku, zaczęłam przyglądać się jego kamiennemu obliczu, które jak zwykle nie wyrażało żadnych emocji podczas rozmowy z klientem. Po zapiskach na jego tablicy, zauważyłam, że mieliśmy podobną skuteczność, co było dość zaskakujące. Dziwił mnie fakt, iż mimo swojej niechęci do innych, potrafił być tak przekonywujący w kontakcie pośrednim. Nawet się nie zorientowałam, kiedy moje myśli zerwały się z trzymanej przeze mnie smyczy i zaczęły wędrować w bardziej zakazane rejony. Bez mojej zgody drążyły i doszukiwały się jakiegoś logicznego wytłumaczenia związanego z zachowaniem mężczyzny. Przecież nie mógł być tak po prostu obrażony na cały świat! Chociaż chciał sprawiać wrażenie obojętnego i odpychającego samotnika, to w jego głębokim, zimnym spojrzeniu czaiła się ledwie dostrzegalna cząstka bólu. I ten ból przyciągał mnie do niego w kompletnie irracjonalny i sprzeczny z moimi uczuciami sposób. Wstydziłam się swojej reakcji na jego domniemane cierpienie. Nie chciałam, by jego osoba zaprzątała moje myśli, z tym że nie potrafiłam wyrzucić go ze swojej głowy. Kiedy to do mnie dotarło, mimowolnie zadrżałam.

Przymknęłam powieki, uścisnęłam nasadę nosa i wybrałam kolejny numer. Musiałam jak najszybciej zająć swój umysł czymś, co nie miało żadnego związku z Thomasem.

***

W przerwie na lunch udałyśmy się z Aną do galerii. Zamierzałyśmy coś na szybko przekąsić i wrócić do Future Tower, jednak w między czasie blondynka sprawdziła po raz setny w tym tygodniu swój stan konta i z radości klasnęła w dłonie.

Between words [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now