Rozdział 6

236 55 33
                                    

Paula zacisnęła usta w wąską kreskę, gdy zobaczyła mój strój na imprezę. 

Była nim czarna bluza z Adidasa i fioletowe termiczne legginsy. Do tego moje zimowe buty i grube skarpetki. Gdy chciałam zarzucić szalik na szyję, wyrwała mi go.

- Będziemy w budynku! - syknęła, jakbym ją osobiście obraziła. 

Może i obraziłam, biorąc pod uwagę jej obcisłą, żółtą sukienkę i cieniutki sweterek, który nie ogrzałby nikogo.

- Jesteś gotowa na fazę drugą? - zapytała poważnie Tekla, zerkając na mnie znad swojego telefonu.

- Mam nadzieję. 

- Pamiętaj, jak zacznie się gra, wrzuć pustą kartkę, żeby Renifer mógł udać, że cię wylosował. No i jak wyjdziesz z nim z pokoju, lepiej żebyś była zaczerwieniona, jak podlotek z książki Jane Austen. 

Zmarszczyłam brwi.

- Wiesz, że nie chcę, żeby Patryk myślał, że całowałam się z Reniferem, prawda?

Tekla westchnęła, jakbym była wyjątkowo krnąbrnym dzieckiem i przez chwilę poczułam się tak, jakby z Paulą były moimi wiecznie rozczarowanymi matkami. 

- Patryk ma być zazdrosny. Ma umierać z zazdrości do tego stopnia, żeby nawet jedna jego szara komórka, jeśli jeszcze jakaś mu pozostała, nie była w stanie skupić się na niczym innym, niż na tobie. 

Pokiwałam niepewnie głową. 

- A Aneta gdzie? - zapytałam, żeby zmienić temat.

- Jeśli jej chłopak jest w pobliżu, ona lata za nim jak piesek - burknęła Paula. 

- Nie lubimy go - wyznała Tekla. - To znaczy... nie wiemy o nim za wiele, bo on nigdy nie chce się z nami spotykać, ale jednego jesteśmy pewne: jest strasznie zaborczy. Czasami mam wrażenie, że najchętniej to by założył Anecie smycz. 

Może gdyby powiedziała to Paula, ta informacja nie byłaby taka szokująca, ale z ust Tekli brzmiała bardzo niepokojąco. 

- Mówiłyście jej o tym?

- Nawet nie próbuj z nią o tym rozmawiać. Jego temat jest bardzo drażliwy. 

- OK, nie będę. 

- Poza tym masz ostatnią możliwość, żeby zmienić ubrania - ostrzegła Paula. 

Popatrzyłam na nią z westchnieniem. 

- Tak mi wygodnie. 

- Wygoda! - prychnęła, poprawiając sukienkę. - Wygoda jest dla słabych. 

I z tymi słowami, wyszła z pokoju, a my wraz z Teklą podążyłyśmy za nią. Impreza miała odbywać się w bocznej świetlicy, gdzie to ludzie z Zachodniego podobno przyszykowali wszystko. 

Założyłam, że wszystko oznaczało po prostu alkohol i oczywiście miałam rację 

Świetlica była ewidentnie przeznaczona dla dzieci, pełna kolorowych poduszek na podłodze i małych, wolnostojących tablic z rysunkami. Na samym końcu były drzwi do wąskiego gabinetu, gdzie było tylko czyjeś biurko, stos kolorowanek i szafka na dokumenty. Na miejscu byli już prawie wszyscy, włączając w to Patryka, który siedział na jednej z większych poduch z piwem w dłoni i cały się rozpromienił na mój widok. 

- Lilka! - zawołał. - Chodź do mnie, mam dla ciebie prezent!

- Zaczyna się - wyszpetała Paula, patrząc na mnie znacząco, a potem pomachała do Renifera i pociągnęła Teklę w jego stronę.

New RomanticsWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu