20.

890 45 16
                                    

POV: Jake

Po wyjściu Sarah do Phila, co oczywiście w żadnym sensie mi się nie podobało, postanowiłem z Jessy odpalić HBO Max i puścić "The Vampire Diares".

Da się stwierdzić, że idzie się wciagnąć w ten serial. Ma naprawdę ciekawą fabułę.

Podczas oglądania piątego odcinka, przyszła mi wiadomość.

Zdziwiło mnie, gdy była to wiadomość od Sarah.

Od jej wyjścia minęły dwie godziny, a bajka o pomaganiu Phil'owi przy wybieraniu garniturze, bo idzie na randkę, nie zadziałała na mnie.

Oczywiście, martwiłem się i to bardzo, gdy nie wróciła nawet po dwóch godzinach, a wysłała mi jakąś wiadomość.

Miałem szczerą nadzieję, że będzie zawierała o treści "Nic mi nie jest, za chwilę będę".

Wszedłem w wiadomość od niej, która wskazywała na jakiś adres.

Taka sama sytuacja, jak z sytuacją Hannah, tylko że w jej przypadku był numer telefonu, a w tym jest adres.

Totalnie nie rozpoznałem tego adresu, dlatego zatrzymałem serial i pokazałem wiadomość Jessy.

- Kojarzysz może, od kogo jest ten adres? - zapytałem z nadzieją w głosie.

Jessy patrzała dłuższą chwilę na wiadomość, a po chwili się lekko uśmiechnęła.

- Tak, przecież to adres zamieszkania Phila - oznajmiła, a ja zastygłem w miejscu.

Czy on coś zrobił mojej Sarah?

- Chodź, jedziemy - oznajmiłem stanowczo i nie patrząc w jej stronę, wstałem z kanapy i poszedłem w stronę korytarza.

- Czekaj Jake! - zawołała rudowłosa, która po chwili znalazła się obok mnie. - Gdzie jedziemy? - zapytała, unosząc brwi.

- Pod wskazany przez ciebie adres. Chodź, nie ma czasu - odpowiedziałem, wychodząc szybkim krokiem na zewnątrz, zabierając po drodze kluczyki do samochodu.

- Jedziemy do Phila? Ale po co? - zadawała ciągle pytania, na co przystanąłem i odwróciłem się do niej twarzą.

- Ponieważ w tym mieszkaniu jest Sarah, której może grozić niebezpieczeństwo. Nie wiem, czy zauważyłaś, ale gdy opowiadała bajkę o pomaganiu Phil'owi przy wyborze garnituru na randkę, to się cała trzęsła i się spieszyła.

Wyjawiłem na jednym oddechu.

- Dlatego proszę cię, nie zadawaj pytań i bez większych trudności, wsiadaj do tego cholernego samochodu.

- Ale ja znam Phila i jestem pewna, że z Sarah wszystko w porządku - odpowiedziała, patrząc mi w oczy.

- Wsiadasz czy nie? - będąc na skraju wybuchu, otworzyłem samochód i do niego wsiadłem, czekając na reakcję zielonookiej.

Po chwili drzwi pasażera się otworzyły, a ja ruszyłem spod jej domu.

Moje ręce się niesamowicie trzęsły podczas jazdy. Nie mogę przyjąć do myśli tego, że mogło się jej coś stać.

Możliwe, że auto jej się popsuło i chciała, abym przyjechał? Ale wtedy by zadzwoniła, prawda?

Sam już nie wiem.

- Dlaczego myślisz, że coś jej się stało - zapytała upierdliwie Jessy.

Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na nią krótko, wracając wzrokiem na jezdnię.

- Dlatego, że jest to ta sama sytuacja jak z Hannah, tylko że w jej sprawie był numer telefonu, a u Sarah adres. Bez niczego. Żadnego "Hej, to jest adres Phila, mógłbyś po mnie przyjechać? Samochód mi się zepsuł" - zacząłem udawać dziewczęcy głos, aby lepiej to zaprezentować. - Dlatego jest ważne dla mnie to, aby tego nie zignorować.

Wytłumaczyłem jej po czym całkowicie się wyciszyła.

Całą drogę miałem w głowie czarne scenariusze z jej udziałem. Z tego, co zobaczę, gdy ją zastanę.

A może za bardzo panikuję i nie chcę powtórki z rozrywki? Naprawdę nie chcę tracić kolejnej ważnej mi osoby. Za dużo się działo w naszym życiu, abyśmy teraz mieli zrezygnować.

Za bardzo mi na niej zależy.

- Słuchaj, Jessy - odezwałem się, ciężko wzdychając. Spojrzałem na nią kątem oka i zacząłem mówić. - Wiem, że Phil to twój brat. Nie mam pojęcia, jak dobrze go znasz, czy jesteście sobie bliscy. Nie wiem. Ale ja mu nie ufam, a Sarah nie bez powodu wysłała nam jego adres.

Powiedziałem to, co miałem na myśli. Za grosz nie ufam temu chłopakowi. Za mało go znam. Widziałem każde spojrzenie, jakie posyłał w jej kierunku. Widziałem w tym spojrzeniu pożądanie, dlatego nie zamierzam odpuścić.

- Jestem w stanie to zrozumieć, Jake - odezwała się dziewczyna, spoglądając na mnie. - Wiem, że się bardzo martwisz o Sarah. Ja też się bardzo o nią martwię, ale nie zakładam od razu najgorszego.

Wzięła wdech, a później kontynuowała.

- Sytuacja z Hannah była dla ciebie ciężka i także jestem w stanie to zrozumieć. Odkąd wyjawiłeś nam, że jesteś jej, a także Lily przyrodnim bratem, to w tamtym momencie zrozumiałam, dlaczego tak bardzo chciałeś ją odnaleźć. Sarah jest silną kobietą, zarówno jak i Hannah. Poradzi sobie, a moim zdaniem za bardzo dramatyzujesz.

Skończyła swoją wypowiedź, a ja starałem się poukładać jej słowa w swojej głowie.

- Wiesz, może masz rację - po dłuższym zamyśleniu, przemówiłem. - Przepraszam.

Westchnąłem ociężale i wjechałem na parking, który wskazywał, że jestem na miejscu.

Zaparkowałem swój samochód i wyjąłem kluczyki ze stacyjki.

- Idziesz ze mną czy wolisz zaczekać? - zapytałem się jej.

- Idę, muszę wiedzieć, co jest grane - odpowiedziała i opuściła samochód.

Zrobiłem po chwili to samo, mając kompletny bałagan w głowie.

Mam nadzieję, że mojej Sarah nic nie jest i za bardzo panikuję.

Wszedłem za Jessy do klatki schodowej, ruszając na ostatnie piętro.

Jessy mi powiedziała, że jego mieszkanie jest na samym piętrze, przez co miałem nadzieję, że się nie myliła.

Musiałem poczekać na Jessy, bo cała zdyszana była w połowie. Nie dziwię się, w tym bloku jest 6 pięter i ani jednej windy, choć powinna być przynajmniej jedna dla osób niepełnosprawnych.

Gdy dziewczyna miała w miarę miarowy oddech, zaczęliśmy się powoli wspinać, aby się już nie zatrzymywać.

Dotarliśmy po krótkiej chwili pod odpowiednie mieszkanie i już chciałem pukać, gdy usłyszeliśmy głośny krzyk.

Bez zastanowienia złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi, które od razu ustąpiły i wszedłem wgłąb mieszkania.

Widok jaki zastałem tam razem z Jessy sprawił, że mój świat rozpadł się na kawałki, po moim policzku niekontrolowanie spłynęły łzy, a z ust Jessy wydostał się krzyk.

Jake x Mc || Duskwood [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now