11.

1.2K 53 25
                                    

Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, oglądając piękny domek. Na zewnątrz jest koloru białego, a w środku beżowo-szarego i odrobinę białego.

Z czego wiadomo jest tu pięć sypialni, więc jedna osoba będzie miała całą sypialnię dla siebie.

Wchodzę głębiej i widok jaki zastaje zabiera dech w piersiach. Jest tu tak cudowne.

Kuchnia czarno-białego koloru, kanapa szarego, podłogi i ściany beżowego. Tu jest tak pięknie.

Podeszłam do pierwszej sypialni. Wygląda jak każda inna. Duże łóżko na dwie osoby, fotel, biblioteczka, szafki nocne, garderoba, i co najlepsze, własne łazienki.

Jak zakochana oglądam dom jeszcze z kilka razy, zanim piszczę razem z Jessy z podekscytowania.

- Jest jeszcze taras - oznajmia Lily.

Szybkim tempem przeszłam razem z Jessy do kuchni i wyjrzałyśmy na taras.

Są tam poustawiane fotele oraz stolik kawowy pod zakryciem. Obok tego cudeńka widać basen w ziemi. Dość głęboki oraz szeroki.

- Już mi się tutaj podoba - krzyczy radosna Jessy, na co jej przytakuje.

- Mi tak samo!

Weszłyśmy razem do domu i zaczęliśmy wybierać. Hannah z Thomasem wzięli jeden na parterze, a zaraz obok nich usadowiły się Cleo i Lily.

Na górze pierwszą sypialnię wziął Dan, późniejszą Richy i Jessy. Oczywiście zapytałam się jej, czy jest z tym w porządku i mogłabym wziąć sypialnie z nią, a Jake z Richy'm, jednak powiedziała, że wszystko w porządku i mam się nie martwić. "Najwyżej Richy będzie spał na podłodze" dodała.

I ostatnią wolną sypialnię zajęłam ja z Jake'em.

- Tu jest tak pięknie - oznajmiam.

- Tak, to prawda - potwierdza.

Nie opłaca nam się nawet rozpakowywać, więc od razu schodzimy na dół, gdzie już wszyscy są.

- Głodni? - zapytałam, wyjmując potrzebne rzeczy, aby przyrządzić ciasto ja naleśniki.

- Oczywiście - odpowiada Dan, a reszta mu przytakuje.

- Okej, kto chce kawy, a kto herbaty? - spojrzałam w ich stronę, włączając czajnik.

- Ja chcę kawę - pierwsza odzywa się Hannah.

- Ja też - dodaje Thomas.

- I ja - mówi Dan.

- Ja też poproszę - odpowiada Cleo.

- Ja chciałabym herbatę - oznajmia Jessy.

Jake, Richy i Lily tak samo proszą o herbatę.

Zagotowaną wodą zalałam napary i zaczęłam brać się do robienia naleśników.

Oczywiście jak zawsze pierwszy do wywalenia, ale później już szło gładko.

Po niecałych trzydziestu minutach na naszych talerzach pojawiły się naleśniki z różnymi nadzieniami oraz dodatkami.

Ja akurat preferuję z roztopioną czekoladą, ale z twarogiem bądź jogurtem i owocami też są przepyszne.

Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.

Naprawdę nie wiedziałam, że potrafię robić takie pyszne naleśniki. Zazwyczaj mi nie wychodziły.

Biorąc ostatni kęs, napiłam się swojej herbaty z miodem. Jest obłędna.

Kończąc posiłek, wsadziłam naczynia do zmywarki i umyłam ręce. Chwile po mnie inni domownicy powtórzyli mój czyn.

Postanowiłam pójść na ten niesamowity taras, gdy pogoda jeszcze dopisuje. Mam zamiar wyluzować, przynajmniej ten jeden dzień.

Patrząc na basen, postanowiłam się przebrać i do niego wejść. Co prawda, nie mam stroju kąpielowego, ponieważ jak mieliśmy jechać w góry, to nie myślałam o takim domu.

Dlatego przebrałam się w czarny biustonosz oraz tego samego koloru kolarki.

Wyszłam z sypialni i ruszyłam w stronę tarasu, od razu zamaczając w wodzie najpierw stopy, aby powoli się przyzwyczajać.

Słyszę za sobą śmiechy, przez co się obracam. Nie rozumiejąc z czego się śmieją. Jake bierze mnie jak pannę młodą. Wtedy zrozumiałam.

- Błagam Jake, nie! Ta woda jest za zimna - próbuje się wyrwać, lecz na nic.

- Jakeee - przeciągam, jednak to na niego nie działa. - Będziesz spał na podłodze!

Zanim zdążyłam cokolwiek jeszcze powiedzieć, wrzucił mnie do tej zimnej wody.

- Śpisz na podłodze - oznajmiam, gdy się wynurzyłam i wytarłam twarz dłońmi.

Jake jednak nic sobie nie robi z tych słów. Odwdzięczę się.

Wystawiłam w jego stronę środkowy palec, po czym dałam nurka pod wodę i zaczęłam pływać.

Nagle obok mnie było słychać plusk wody.

Patrzę na wściekłą Jessy, którą spotkał ten sam los. I znowu przez Jake'a.

- Idiota - prycha pod nosem i podpływa do mnie.

Następnie wszyscy się rozbierają i wskakują do wody. Muszę przyznać, że świetnie się bawię w ich towarzystwie. W końcu i oni nie muszą się niczym martwić.

- Jak tam u Phil'a? - pytam się Jessy.

- Przepraszam, u kogo? - odzywa się wyraźnie niezadowolony Jake.

- Jake - przewróciłam oczami. - Nie bądź zazdrosny. Przyjechaliśmy odpocząć, a nie robić dramę.

Zacisnął usta w cienką linię, ale się już więcej nie odezwał.

- Chyba dobrze. Ma dziś większą ilość klientów - odpowiada Jessy na moje wcześniejsze pytanie.

Do mojej głowy przyszedł pewien pomysł.

- Jessy? - zapytałam delikatnie.

- Tak?

- Jak wrócimy z weekendu, to czy możemy zaadoptować pieska ze schroniska? Proszę.

Widać, że jest zaskoczona moim pytaniem, jednak po chwili na jej twarzy promienieje uśmiech.

- Tak!

Krzyczy radośnie, na co się szeroko uśmiecham.

- Od razu gdy przyjedziemy, pojedziemy do schroniska - oznajmia z uśmiechem.

Gdy robi mi się już trochę zimniej, wychodzę z wody i otulam się ręcznikiem, wchodząc do domu.

Ruszam prosto do sypialni, aby przebrać się w suche ubrania.

Po skończeniu schodzę na dół i siadam na kanapie. Jestem odrobinę wykończona.

- Hej, mała - obok mnie pojawił się Dan, który również usiadł na kanapie i przerzucił ramię za moją głowę.

- Dla Ciebie Sarah.

- Mniejsza. Zaraz będziemy zapalać ognisko. Chętna do pomocy? - dwa razy mówić nie musiał.

Wstałam i skierowałam się w stronę kuchni wychodząc na taras oraz widząc wszystkich przyjaciół pomagających przy ognisku. Po chwili dołączyłam do nich.

- Chwila. Idę po pianki - wszyscy się spojrzeli na Jessy. - No co się tak patrzycie? Upieczone są lepsze.

Racja. Jessy wstaje i po chwili wraca z paczką marshmallows. Bierzemy po niedużym patyku oraz piance. Po chwili były upieczone i przepyszne.

Zajadając się słodyczem, rozebrzmiał głos Thomasa oraz gitary.

Zaczął grać, a wszyscy znowu żyliśmy we własnym świecie. Uwielbiam te uczucie.

Uwielbiam moich przyjaciół.

Jake x Mc || Duskwood [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now