18.

908 45 10
                                    

Od moich urodzin, a także wspaniałych wieści o zaręczynach Thomasa i Hannah minął tydzień. Nadal jestem w totalnym szoku, że udało im się takie coś zorganizować.

Dużo się działo przez ten tydzień. Richy z Jessy, jak się okazało, wyjechali na kilka dni, a nie jeden dzień. Lily podobno już się ustatkowała, Hannah już zdążyła przejrzeć mnóstwo sukienek ślubnych, Phil'owi co chwilę dochodzą nowi, zadowoleni klienci, Cleo pomaga mamie we wrotach nadziei, Dan.. cóż, jak to Dan.

I Jake.

Jake spędził ten cały tydzień ze mną, oglądając seriale oraz filmy, gotując razem, rozmawiając, śmiejąc się, a nawet i kłócąc o najmniejszą rzecz. Żaden z nas nie przeprosił, po prostu udawaliśmy, że coś takiego nie miało miejsca i wróciliśmy do normalnego funkcjonowania w związku.

Przyrządzając obiad, a także wstawiając wodę na herbatę, usłyszałam przekręcający się zamek w drzwiach, co oznaczało jedno.

Po chwili sylwetka dziewczyny ukazała się w kuchni.

- Jessy! - zawołałam i podbiegłam do niej, zapominając o obiedzie.

- Cześć Sarah.

- Jak było na wyjeździe? - ciekawa usiadłam na stołku barowym, tak samo jak Jessy.

- Było... fajnie - odpowiedziała.

- I co, tylko tyle? - zapytałam, unosząc brwi.

Byli tydzień poza Duskwood i było tylko fajnie?

Coś jest nie tak.

- No.. - zaczęła nerwowo, bawiąc się palcami.

- Jessy, co się dzieje? - spojrzała na mnie, a jej usta były uformowane w cienką linię.

Po chwili do mnie dotarło.

- Nie mów, że wykorzystaliście te prezerwatywy, które od ciebie dostałam - powiedziałam z uśmiechem na ustach.

Patrząc, jak kiwa powoli głową, nie potrafiłam wytrzymać.

- O KURW.. - nie dokończyłam, ponieważ Jessy zażenowana zasłoniła mi usta dłonią.

Musiałam odrobinę za głośno krzyknąć, bo Jake stanął u progu kuchni.

- Co się stało? - zapytał, po czym jego wzrok padł na Jessy, która nadal miała swoją dłoń na moich ustach.

- Nic, wszystko jest w porządku - odpowiedziała i sztuczno się uśmiechnęła.

Jake chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz do moich nozdrzy dotarł zapach spalenizny.

Obiad.

Szybko zabrałam rękę Jessy i podbiegłam do płyty, gdzie unosił się dym.

Wyłączyłam patelnię, na której smażyłam mięso mielone i otworzyłam okno, chcąc, aby trochę powietrza naleciało do pomieszczenia.

Kaszląc wyłączyłam wodę na herbatę i odetchnęłam z ulgą, że nie było nigdzie ognia.

- Mój Boże - powiedziałam ociężale, siadając. - Nie powinnam już tknąć się gotowania.

Spojrzałam na Jake'a, który tak samo jak ja zareagował w pośpiechu.

- Zdarza się. Najważniejsze, że nie puściłaś tego domu z dymem - spojrzałam na Jessy, która zabrała głos.

Jęknęłam z frustracją.

- Przecież mogłam spalić ten dom - westchnęłam.

Nikt już nic nie powiedział.

Jake x Mc || Duskwood [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz