31.05.2016

72.8K 2.8K 3.3K
                                    

Culver City, Kalifornia, 31.05.2016, 20.21

Dziś całkowicie padło mi na mózg i postanowiłem coś zrobić. Podejrzewałem od początku, że może skończyć się to nie za ciekawie, ale musiałem to sprawdzić, jeśli kiedykolwiek jeszcze miałem zasnąć w spokoju. Od dwóch dni i tak ledwo żyje, nie jem i nie piję, a w dodatku każdy mnie wkurwia. Wczoraj pokłóciłem się z Mattem o to, że za długo robił popcorn w mikrofali, bo zbyt irytująco strzelał i doprowadzało mnie to do szału. Musiałem zrobić coś, co pomoże mi odzyskać spokój ducha, więc... padło na to.

Po nocy spędzonej z Clark zrozumiałem, że jest coś ze mną nie tak. Ewidentnie. I tu już nawet nie chodzi o to, że za każdym razem, gdy zamykałem oczy widziałem jej twarz pomiędzy moimi poduszkami. To byłoby jeszcze do przeżycia, choć mogło kwalifikować mnie w kategorii psychopaty. Najbardziej w tym wszystkim zastanawiało mnie to, czy ja przypadkiem tego nie podkoloryzowałem. Przecież mogłem tak mieć z kimkolwiek innym. To nie musiała być Clark, więc musiałem to przetestować.

Dlatego zadzwoniłem do Felicity.

Była ucieszona, gdy ją zaprosiłem. Mruknęła coś o tym, że ostatnio ją wystawiłem, bo miałem wyjść z nią i naszymi wspólnymi znajomymi. Prawdę mówiąc całkowicie o tym zapomniałem, bo miałem ważniejsze- inne rzeczy na głowie.

Nie powiedziałem nikomu o tym co między nami zaszło. Zrzucę to na to, że poprosiła mnie o to Clark, a ja mam to na tyle gdzieś i na to przystałem. Tylko tak zachowam jeszcze resztki zdrowego rozsądku i godności. Tak naprawdę nie chcę, aby ktokolwiek o tym wiedział. Nawet Luke. Mógłby zacząć snuć jakieś dziwne teorie, a to jest mi niepotrzebne. W dodatku ma teraz własne problemy w swoim miłosnym raju. Dwa dni temu przyszedł do mnie całkowicie pijany i zarzygał pół stołu. Wciąż twardo stoi przy tym, że się z blondyną nie pokłócili, a po prostu do siebie nie pasują, chociaż wiem, że jest inaczej. Nie naciskam, poczekam aż sam będzie gotowy i mi powie. Ale i tak powiedziałem mu, że ostatni raz sprzątam jego wymiociny.

Cieszę się, że nie powiedziałem o moim planie Lukowi, bo gdybym to zrobił, zapewne zabiłby mnie śmiechem. Ja również miałem co do tego pewne obiekcje, ale musiałem to sprawdzić.

Dla świętego spokoju.

Felicity przyszła jak zwykle punktualnie, a kiedy usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi, jakoś zwątpiłem w swój plan. Jednak nie mogłem się wycofać. Jak zwykle wyglądała... w porządku. Miała dwa warkocze, ładną sukienkę przed kolano, krótkie paznokcie i tylko jeden pierścionek. Od razu to zauważyłem. Lubię, gdy jest ich wiele. Jak zwykle działała szybko. Całowanie jej było... przyjemne. Nawet się nie opierałem, gdy przenosiła moje dłonie ze swojej szyi na biodra. Ja również stwierdziłem, że będzie to bardziej właściwe. Może nawet miało mi się bardziej spodobać.

Jak zwykle sama się rozebrała, a następnie zaczęła rozbierać mnie. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że moja pościel przesiąkła zapachem czereśni. Po nocy z Clark miałem ją zmienić, ale wciąż miałem coś na głowie. Kolejnym problemem było to, że spod poduszki wystawała jej apaszka, której dalej jej nie oddałam. Na szczęście Felicity tego nie dostrzegła. Wystarczyły tylko te dwie rzeczy, aby w mojej głowie znów zapanował chaos, a wszystkie wspomnienia, które usilnie starałem się chować w podświadomości, wypłynęły na wierzch. Nawet nie zwracałem uwagi na siedzącą na mnie Felicity, nie pamiętałem nawet po co ją zaprosiłem. Myślałem tylko o tym, co stało się piątkowej nocy.

Patrzyłem na Felicity i czułem się jak śmieć, że w takiej sytuacji szukam w niej czegoś, czego nie ma. Długich rozpuszczonych włosów, półprzymkniętych zielono-brązowych oczu, długich naturalnych rzęs, rozmazanego makijażu, wystających obojczyków, zachrypniętego głosu.

Felicity nie była niczego świadoma. Żałuję tego, że ją zaprosiłem. Dotychczas przy niej i przy większości innych dziewczyn myślałem o zwykłych rzeczach. Dziś myślałem o innej osobie. Choć nic głębszego nie łączy mnie z Felicity czuję się jak sukinsyn. Potraktowałem ją jak eksperyment i jest to złe do takiego stopnia, że nie czuję się źle, bo ją wykorzystałem. Czuję się źle, bo wyniki mnie nie zadowoliły.

Bo było mi dobrze. Ze wszystkich razów, kiedy uprawiałem seks z Felicity, dziś było najlepiej. A było tak bo myślałem o kimś innym.

Czuję obrzydzenie do samego siebie, że ze wszystkich osób na świecie musiałem myśleć akurat o niej. O cholernej Victorii Clark. Muszę spalić tę kołdrę wraz z prześcieradłem i wszystkimi poduszkami. A najlepiej całe łóżko.

Felicity wydaje się zadowolona. Znowu obserwuję stały schemat. Ubrała się i pali papierosa. Jest mi niedobrze i nie mogę pozbyć się smaku żółci z gardła...

Felicity właśnie wyszła. Dziś nie powiedziała mi, że lubi moje ciało. Zamiast tego zasugerowała, abym następnym razem nie mówił do niej Victoria, bo dziś podobno zrobiłem to trzy razy.

Potrzebuję alkoholu. Miałem to zrobić dla świętego spokoju, a teraz to już na pewno go nie zaznam.

***

nie wiem jakoś lubię ten wpis. miłego wieczoru

kocham i do następnego xx


Zmiana NarracjiWhere stories live. Discover now