Pamiętam o Tobie I,II,III | K...

By TaeVJiminB

199K 21.2K 20.3K

Zakończona✔ 3części❗ Nawet ciemniejsza strona ludzkiej duszy posiada uczucia, czasem są one największą słaboś... More

°Bohaterowie°
°Prologe°
°Zbuntowany°
°Specjalne zajęcia°
°Furia szkolnej zołzy°
°Życie to nie bajka°
°Stan imprezowej głupoty°
°Gra wstępna°
°Siedem genów?°
°Rada od starszego brata°
°Dwuznaczna sytuacja°
°Pierwszy raz w łazience?°
°Skoczę! To skacz°
°Nie jesteś moim chłopakiem°
°Podobam ci się?°
°To plan Jeona°
°Czy to cię podnieca?°
°Niegrzeczne fantazje°
°To mój starszy brat°
°Pocieszę cię, tylko się nie opieraj°
°Przyjęcie maskowe°
°Aby się zakochać°
°Sąsiad Jimina°
°Oddać się namiętności°
°Trzy z plusem°
°Skazani na siebie°
°Oddałem go°
°Myliłem się°
°Wyglądasz znajomo°
°Przyjmij mnie°
°Pozwalam ci°
°Wątpliwości°
°Od teraz jesteś mój°
°Chcę zapomnieć°
°Nie zapominaj°
°Ten, którego kochasz°
°Tylko twój°
°Czuje°
°Jestem przerażony°
°Wystarczy, że jesteś°
°Przeklęte dziecko°
°Wspomnienia°
°Dla mnie jesteś wszystkim°
°Pomóż mi°
°Nie prowokuj mnie°
•Pragnę dać ci siebie•
°Wyznanie°
°Przeznaczenie°
Pamiętam o Tobie II
°Kochać...°
°Ostrzeżenie Jungkooka°
°Zeszyt gównianych myśli°
°Zabij mnie°
°Rytuał oczyszczenia°
Ważne!
°Już go znalazłeś°
°Moja własna wolność°
°Pragnę wolności°
°Znalazłem cię°
°Nienawidzę cię°
°Brakuje mi ciebie°
°Tylko mnie...tylko ciebie°
°Sposób w jaki kocha...°
°Kiedy zacznie padać śnieg°
°Muszę wracać°
°Dać mu szansę°
°Zostań przy mnie°
°Ploteczki w wannie°
°Z głębi mojego serca°
°Jestem tobie oddany°
°Ten ważny moment°
°Jestem gotowy°
°Powrót°
°Pamiętaj o tym°
°Spotkanie kuzynów°
°Rozdzielenie duszy°
°Jesteś moim słońcem°
°Dom dziadka°
°W poszukiwaniu prawdy°
°Czas prawdy°
Pamiętam o Tobie III
°Jesteśmy pomiędzy°
°Cień°
°Łzy matki i syna°
°Zakochany książę°
°Prawdziwy wojownik°
°Szczere wyznanie°
°Po prostu mnie kochaj°
°Na ratunek°
°Podjęta decyzja°
°Ocal mnie°
°Przebudzenie°
°To mój cel°
°Żal Jungkooka°
°Wybór Taehyunga°
°Zostawiłeś mnie samego!°
°Twoja siła°
°Dla mnie zawsze jesteś piękny°
°Złota lilia°
°Jesteśmy skończeni°
°Uprowadzenie°
°Przynęta°
°Epilog: To nie pożegnanie cz.I°
°Epilog: To nie pożegnanie cz.II°
°Special: Rodzinna tradycja°
WYDANIE!
Prezentacja Książki przedsprzedaż 10.09.23

°Smutek króla°

1K 146 127
By TaeVJiminB

Hwajoon po opuszczeniu komnaty księcia, udał się w stronę ogrodów, gdzie zatrzymał się na moście. Podniósł swoje oczy na gwieździste niebo, czując nieopisany ból w swoim sercu. Nie miał wyjścia, jak zrezygnować z tej miłości dla samego dobra księcia Raejina. Jednak ból po rozstaniu był o wiele silniejszy, niż mógł się tego spodziewać. Musiał wytrwać przy księciu do czasu jego koronacji, tak aby on nie musiał znosić więcej jego widoku i bólu tej miłości skazanej na straty.

- Nocne przemyślenia? - usłyszawszy pytanie jego ojca, przeniósł swoje oczy na mężczyznę, który postanowił do niego podejść.

- Tak - odpowiedział cicho.

- Coś się z tobą dzieje Hwajoonie. Nie musisz mnie okłamywać, bo to nie dzieje się od kilku dni, a od paru lat - zauważył mężczyzna, który patrzył na niego z powagą w oczach. - Jesteś moim synem i dobrze cię znam. Wiem, że zastąpiłem tobie i Jaeho matki, ani nie byłem zawsze dla was dobry, ale chciałem wychować was na szlachetnych mężczyzn, którzy będą oddani koronie - powiedział ze spokojem w głosie, gdzie oparł swoje dłonie na drewnianej barierce. - Twoja prośba do króla, aby powrócić na front nie była bez powodu - spojrzał na zasmuconego Hwajoona, który wbił swoje oczy w taflę wody.

- Masz rację, ojcze...nie było to bez powodu. Zrobiłem coś złego, ale nie żałuję tego, ponieważ poznałem czym jest miłość - wyznał szczerze, a ojciec zacisnął swoje usta, starając się zapanować nad tym co w nim wrzało.

- Myślę, że podjęta przez ciebie decyzja jest dobra dla ciebie i księcia Raejina - rzekł bez emocjonalnie, a Hwajoon spojrzał na niego z zaskoczeniem.

- S-skąd wiesz? - zapytał.

- Znam cię za dobrze i nie umknęło mojej uwadze wasze spojrzenia w swoją stronę. Książę Raejin jest bardzo urokliwym mężczyzną, a ty wydajesz się dla niego idealnym mężczyzną. Jednak on jest następcą tronu. To uczucie nie ma prawa bytu. Na froncie przestaniesz o tym myśleć, książę za niedługo zostanie królem i wasze drogi oddalą się od siebie, a przynajmniej na długi czas - powiedział kładąc swoją dłoń na ramieniu syna.

- Wiem, że zrobiłem dobrze. Chcę oszczędzić mu więcej bólu, ale ja go naprawdę kocham, ojcze. To może być nienormalne, ale nigdy nie podejrzewałem siebie, o tak silne uczucie. Te wszystkie lata przy nim sprawiły, że nie potrafię bez niego żyć - powiedział przez łzy, które ociekały po policzkach wojownika.

- Zapomnisz o tym, teraz myślisz sobie, że to jest koniec świata, ale trzeba żyć dalej, Hwajoonie - powiedział z powagą w głosie. - Twoim błędem było, poddanie się temu uczuciu. Za te uczucia i wszystko co robiłeś z księciem, powinieneś stracić głowę. Jesteś moim synem i chcę cię ochronić przed śmiercią. Zapomnij o tym, jeśli chcesz żyć i chronić przyszłego króla. Ochronisz go jedynie, gdy oddalisz się od niego. Nigdy nie powinieneś się zakochiwać w nim - dodał, będąc rozczarowanym synem, jednak nie mógł go winić za samą miłość.

- Oddalę się, ale nie będę potrafił nigdy o nim zapomnieć...jest moją pierwszą i jedyną miłością, ojcze - spojrzał na niego ze smutkiem w oczach, po czym odsunął się, by minąć generała, który spojrzał za swoim synem ze smutkiem.

- Waszą tajemnicę wezmę za sobą do grobu, nikt nie dowie się o waszej miłości. Dla dobra twojego Hwajoonie i księcia Raejina.

~

Następny dzień był bardzo uroczysty. Książę Raejin dzisiejszego dnia wziął swój ślub, na którym nie pojawił się Hwajoon. Po zaślubinach, książę szukał swoimi oczami wojownika, czując z każdą chwilą, jak jego serce coraz mocniej krwawi. Po wczorajszym rozstaniu z Hwajoonem jego uśmiech zniknął i przez całą uroczystość nie okazał żadnej emocji. Nawet przyszła króla czuła się źle nie otrzymując od księcia żadnego czułego spojrzenia. Od sześciu lat zbywał ją, a na spotkaniach nie okazywał żadnego zainteresowania. Czuła się bardzo rozdarta nie otrzymując od księcia żadnej czułości.

Raejin znajdując się wśród tylu ludzi, czuł się naprawdę zgubiony i samotny. Chciał krzyczeć i płakać, byleby ktoś usłyszał jego wołanie o pomoc, jednak pomoc nie nadchodziła z żadnej strony. Królowa Hyejin starała się udawać zadowoloną i przepełnioną szczęściem przyszłego króla w obecności chorego króla, który czuł spokój na myśl, iż następca wykonał swój obowiązek.

Po zakończonej uroczystości, książę musiał udać się do swojej komnaty, by dzisiejszej nocy przyjąć do siebie przyszłą królową, co oczywiście skończyło się gniewem przyszłego króla, który stawiał opór przed spędzeniem z nią nocy.

- Książę, to jest twój obowiązek! - podniósł głos Hoonseok, który starał się uspokoić księcia.

- Ale ja nie chce tego - zapłakał bezsilnie.

- To jest przyszła królowa. Poczęcie nowego następcy tronu jest twoim obowiązkiem - powiedział, chcąc jakoś dotrzeć do Raejina, który pokręcił bezradnie swoją głową. Wejście Hwajoona do komnaty sprawiło, że dwójka spojrzała w jego stronę.

- Przyszła królowa, książę - oznajmił bez emocjonalnie, by wpuścić małżonkę księcia, który widząc ją bez słowa opuścił swoją komnatę. Pozostająca trójka, spojrzała za księciem z zmieszaniem. - Porozmawiam z nim - powiedział ze spokojem w głosie Hwajoon w stronę zbitego z tropu Hoonseoka. Hwajoon opuścił komnatę, gdzie widząc księcia przy barierce ruszył w jego stronę, gdzie zatrzymał się tuż obok niego.

- Jeśli przyszedłeś prosić mnie, abym wykonał swój obowiązek, możesz odejść, Hwajoonie - powiedział z żalem książę, który spojrzał na spokojny profil wojownika.

- Nie chcę cię o nic prosić - westchnął cicho, by spojrzeć na niego ze smutkiem w oczach. Idący w tym czasie Jaeho, widząc dwójkę zatrzymał się, chowając w rogu, by móc podsłuchać rozmowę dwójki. - Ty sam wiesz, co do ciebie należy. Chcę jedynie żebyś wiedział, że mimo naszych uczuć, to co nas łączyło nigdy nie przestanie dla nas istnieć. Musisz pogodzić się z tym, że nie możemy być razem - powiedział ze spokojem w głosie.

- Pogodzić się z tym? - szepnął. - Nie chcę się godzić z tym, że muszę porzucić moją miłość do ciebie. Chciałbym, aby to wszystko było jedynie jednym złym snem, Hwajoonie. Musiałem poślubić kobietę, której nie kocham, tylko dla dobra kraju, a co z moim dobrem? Dlaczego nie mogę być egoistyczny i być z tobą? - zapytał z bezsilnością w głosie. - Dlaczego nie zabierzesz mnie stąd i nie uciekniemy od tego wszystkiego? - pytał przez łzy, które zaczęły spływać po jego policzkach, gdy Hwajoon patrzył na niego ze smutkiem.

- Uwierz, że pragnąłbym to zrobić, ale nie mogę...to skończyłoby się jedynie naszą śmiercią, gdziekolwiek byśmy uciekli i tak by cię znaleziono, Raejinie - powiedział z ciężkością w głosie, a Raejin dobrze wiedział, że chłopak ma rację, co jeszcze bardziej go zasmucało.

- Hwajoonie, pocałuj mnie.. - spojrzał na niego ze smutkiem. - Chociaż ten ostatni raz, pokaż mi jak mnie kochasz - dodał, a Hwajoon czując silny ból w klatce piersiowej, objął swoją dłonią talię księcia, przyciągając go do siebie, gdzie jego usta bez namysłu wpasowały się w pełne wargi Raejina, który z tęsknotą i wielkim smutkiem oddawał jego pieszczotę. Jaeho przyglądał się temu wszystkiemu z zaskoczeniem, nie mogąc uwierzyć na własne oczy. Patrzył na dwójkę kochanków, która w swoim pocałunku oddawała sobie tyle uczuć.

Gdy Hwajoon odsunął od księcia swoje usta, spojrzał na jego piękną twarz, którą z czułością i delikatnością dotykał swoimi opuszkami palców, a Raejin zamknął swoje oczy, pragnąc zapamiętać sobie dobrze jego czuły dotyk.
- Królowa czeka na ciebie. Idź do niej - szepnął tuż przy drżących ustach księcia, który otworzył swoje oczy, gdzie długie rzęsy księcia nasiąknięte były jego łzami.

- Cokolwiek się stanie, nie przestanę ciebie kochać - powiedział z czułością w głosie, by odsunąć się od niego. - Ale w tej chwili pragnę jedynie zapomnieć...- szepnął. - Będę oczekiwał dnia, w którym przyjdziesz i zabierzesz mnie z tego piekła, Hwajoonie - rzekł, by udać się do swojej komnaty. Hwajoon zostając na zewnątrz, przyłożył dłoń do swoich oczu, czując jak łzy opuszczają jego oczy. Chciał wiele, lecz wiele nie mógł.

~

Jaeho myślał nad tym co zobaczyły jego oczy. Nie mógł znieść widoku Hwajoona i Raejina, którzy darzyli siebie takim uczuciem, gdy on pozostał niezauważony. Siedząc w ogrodzie, czyścił w swojej dłoni mały miecz, myśląc nad tym co powinien uczynić dla własnego dobra.

Wstał z ziemi, by udać się przez ogród w stronę komnat, jednak w środku tego wszystkiego zatrzymał go jego ojciec.
- A ty dlaczego nie jesteś przy księciu Joonchanie? - zapytał ze zmieszaniem generał.

- Właśnie do niego idę, ojcze - powiedział niemiło, po czym nagle coś go olśniło. - Muszę ci coś zdradzić ojcze - rzekł z powagą w głosie.

- O co chodzi? - zapytał unosząc brew.

- Chodzi o coś okropnego, ojcze. Hwajoon dopuścił się do zdrady i zakochał się w następcy tronu. Widziałem ich razem, całowali się i zachowywali jak po długim związku - powiedział przepełniony goryczą, a ojciec spojrzał na niego z zaskoczeniem. - Chcę powiedzieć o tym księciu Joonchanowi i królowej - oznajmił, a mężczyzna pokręcił głową.

- Nie możesz tego zrobić. Twój brat i książę zostaną ukarani za to. Pozostaw to w tajemnicy - rzekł ze zdenerwowaniem w głosie, a Jaeho spojrzał na niego z rozczarowaniem.

- Widzę, że ta wiadomość nie jest dla ciebie żadną tajemnicą - powiedział z oburzeniem.

- Powiedzmy, że chcę chronić Hwajoona przed śmiercią. Rozstał się już z księciem, a ty nikomu nic o tym nie powiesz. To rozkaz - powiedział ostro, a Jaeho roześmiał się pokręcając swoją głową.

- Rozkazy możesz wydawać swoim żołnierzom, a ja jestem wierny księciu i pragnę śmierci Hwajoona. Nienawidzę go i z przyjemnością zobaczę jego koniec - rzekł przepełniony goryczą i chęcią mordu. Generał Jeon, patrzył z zaskoczeniem na swojego najmłodszego syna nie spodziewając się zobaczyć w nim tyle jadu. Zaskoczony otworzył szerzej swoje oczy, gdy Jaeho bez żadnego problemu wbił w jego klatkę piersiową mieczyk.

- J-Jaeho..ty..- syknął, gdy krew uciekała z jego ust, a najmłodszy syn napawał się widokiem ojca.

- Zawsze pragnąłem to zrobić. Teraz jestem najlepszy, pozbyłem się najsilniejszego, czas na Hwajoona - zaśmiał się pewnie.

- J-Jesteś potworem..- upadł, czując jak ból przeszywa jego ciało.

- To za to, że zawsze wolałeś Hwajoona - rzekł pochylając się nad leżącym ojcem, gdzie wyciągnął swój mieczyk. - Zdychaj za wszystkie swoje błędy - mruknął z chłodem, by odejść. Generał Jeon wyciągnął swoją dłoń, próbując zrobić cokolwiek, jednak nie mógł. Wracający Hwajoon z komnaty księcia, zauważył w ogrodzie swojego ojca. Wystraszony pobiegł w jego stronę, gdzie uklęknął przed nim.

- Ojcze, co ci się stało? - zapytał ze łzami w oczach, patrząc na swojego ojca, który brał swoje ostatnie oddechy, gdy on próbował zatamować swoimi dłońmi śmiertelną ranę. Jego dłonie drżały mając na nich krew własnego ojca.

- N-niepotrzebnie go p-pokochałeś..k-księcia - powiedział, a Hwajoon pokręcił bezradnie głową, próbując pomóc ojcu, który po swoich słowach przestał oddychać.

- Ojcze! Proszę cię, nie umieraj! - zapłakał bezsilnie, nie mogąc uwierzyć, że to spotkało jego ojca, a przede wszystkim było to z jego winy. Wtedy zrozumiał, że zakochanie się w księciu Raejinie było złe, nie tylko dla nich, ale też dla osób bliskich.

~Kilka miesięcy potem. Grudzień 1896~

Czas mijał szybko, a książę Raejin po pierwszej nocy z kobietą, stał się przyszłym ojcem, gdyż kobieta nosiła w sobie przyszłego następcę tronu. Ten fakt wcale nie napawał go radością, ponieważ nie był szczęśliwy. Był najsmutniejszą osobą w całym królestwie i nie ważne co przynosiły każdego dnia wieści, nic już go nie cieszyło.

Idąc przez dwór, uniósł swoje oczy na unoszącą się czarną flagę żałobną, czując prawdziwy smutek po śmierci króla, który opuścił go i pozostawił z tronem. Chłopak spojrzał ukradkiem na idącego za nim Hwajoona, który nawet nie śmiał spojrzeć na niego. Czuł węzeł na swoim gardle, który uściskał go coraz mocniej każdego dnia. Przygotowany do swojej koronacji, udał się do sali tronowej, gdzie niepewnie stawiał kroki w stronę tronu. Pojedyncze łzy spływały po jego policzkach, gdy kroczył ku władzy, której nigdy posiadać nie chciał, ponieważ pragnął jedynie miłości. Miłości, która ceny miała.

Królowa wdowa, patrzyła wraz ze swym synem Joonchanem na nowego króla, który według nich nie nadawał się na to miejsce. Gdy Raejin usiadł na tronie, czuł jak jego serce rozrywa się, patrząc na wszystkich zebranych poddanych, którzy dzisiejszego dnia towarzyszyli mu. Jednak jego oczy zatrzymały się tylko na jednej osobie, która wciąż nie potrafiła spojrzeć na niego.

- Wasza wysokość, czas abyś przemówił do swoich poddanych - rzekł w jego stronę Hoonseok, a Raejin zacisnął swoje dłonie w ukryciu, starając się zapanować nad emocjami, które doprowadzały go do prawdziwej rozpaczy.

- Jako wasz nowy król, będę dbał o swój lud i poprzysięgam chronić wszystkich, by dać przyszłość naszemu kraju - powiedział z powagą w głosie, a jego słowa zmotywowały ludzi zebranych w dużym pomieszczeniu. Po zakończonej ceremonii, Hwajoon opuścił pomieszczenie, udając się w stronę wojska, które powoli zbierało się do swojej podróży.

- Generale! - przywitali go na baczność.

- Niedługo wyruszamy na front. Bądźcie gotowi w każdej chwili. Zadbajcie o prowiant i broń - powiedział z powagą w ich stronę, czując źle z tym, że nowa funkcja, którą przejął po ojcu nie jest mu godna. Wojskowi na jego rozkaz odeszli, a on pozostał przy swoim koniu, który przez wszystkie lata zawsze mu towarzyszył.

- Hwajoonie - usłyszawszy melodyjny i głęboki głos należący do Raejina, cały się spiął, starając się nie okazać przed nowym królem żadnych uczuć.

- Czegoś potrzebujesz, wasza wysokość? - zapytał zwracając się w jego stronę, gdzie pochylił głowę przed władcą.

- Nie bądź dla mnie taki..- szepnął z ciężkością w głosie. - Kocham cię i boli mnie twój chłód - powiedział z bólem w głosie, który łamał się.

- Nie możesz mnie kochać i nigdy nie mów do mnie tych słów, wasza wysokość - powiedział bez emocjonalnie, a w oczach Raejina zebrały się łzy.

- Śmierć twojego ojca nie była moją winą - powiedział przez łzy, które ociekały po jego policzkach.

- Znając prawdę o mnie i o tobie, musiał zginąć. Nie winię ciebie za to, ale obydwoje poczyniliśmy się do tego. Dlatego zapomnij o mnie, o nas - rzekł, starając się zachować zimną krew przy księciu.

- Hwajoonie, nie możesz wyjechać...ja potrzebuję cię i boję się być tutaj sam..ktoś wie o nas i zabił twojego ojca. Nie opuszczaj mnie i nie każ zapominać - powiedział, chcąc zatrzymać Hwajoona, który pokręcił głową.

- Jako król masz ochronę, ja nie jestem tutaj potrzebny. Jako generał, muszę prowadzić wojsko i chronić kraj, robię to dla ciebie. Jestem twoją tarczą i wrócę zwyciężony - powiedział, po czym wsiadł na swojego konia, gdzie wojsko czekało już na niego. - Uważaj na siebie, wasza wysokość - rzekł z powagą w głosie, by odjechać na swoim koniu.

- Nie zostawiaj mnie samego...- szepnął ze łzami w oczach, które wręcz krzyczały o pomoc. Raejin czuł się samotny i od kiedy Hwajoon odsunął się od niego, wszystko przestało mieć jakiekolwiek barwy. Te wszystkie piękne barwy, które miał okazję ujrzeć przy Hwajoonie, zaczynały blaknąć w jego oczach.

Hwajoon po śmierci jego ojca obwiniał się za to, a przede wszystkim za ich miłość. Próbował dowiedzieć się kto zabił jego ojca, jednak nie znalazł winnego temu wszystkiemu. Razem z Jaeho pochowali ojca, a on stał się generałem wojska. Dla dobra Raejina, wolał nigdy nikogo nie narażać na los jaki spotkał jego ojca, a przede wszystkim nie chciał narażać króla, który musiał wykonywać swoje obowiązki.

Raejin wracając do swojej komnaty, czując prawdziwą gorycz i smutek, po odejściu Hwajoona, zrzucał wszystko co stanęło na jego drodze. Zrozpaczony upadł na podłogę, chowając w swoich dłoniach zapłakaną twarz, gdy w pomieszczeniu unosił się dźwięk pozytywki, która leżała na podłodze wraz z innymi rzeczami.

- Wasza wysokość, proszę się uspokoić - powiedział ze zdenerwowaniem Hoonseok, który nie potrafił zapanować nad emocjami króla. Jako król nie powinien okazywać swojej słabości, a przede wszystkim być tak emocjonalnym, tym bardziej kiedy cały dwór królewski go słyszy, po dniu jego koronacji. - Ludzie zaczną mówić i stracisz ich zaufanie - szepnął, chcąc dotrzeć do młodego króla, który chwycił się za swoją głowę, nie mogąc znieść tych wszystkich słów, każących udawać mu kimś kim nie był.

- Nie dbam o to, j-ja chcę tylko wolności...- zapłakał, a Hoonseok patrzył na niego z zaskoczeniem. - Uczucie wolności było tylko, kiedy był tutaj Hwajoon..- dodał przez ciężki płacz.

- Wasza wysokość. Generał Jeon, musiał ruszyć z wojskiem na front. On już nie jest twoim wojownikiem. Teraz masz wielu ludzi, którzy dbają o twoje bezpieczeństwo - wytłumaczył mu, jednak ten pokręcał rozpaczliwie swoją głową.

- Nie chce innych, chce tylko jego...on był moim jedynym szczęściem - powiedział, nie mogąc zapanować nad płaczem, który był tak bolesny. Hoonseok uklęknął przy Raejinie, czując się bezradnym w tej sytuacji.

- Twoim błędem było pokochanie tego człowieka. Nie widzisz co się z tobą dzieje, wasza wysokość? - zapytał z bezsilnością w głosie, gdy Raejin wtulił się w niego, mocząc swoimi łzami jego szatę.

- To nie było błędem...błędem było urodzenie się jako następca tronu - rzekł z żalem, gdzie podniósł swoje zaczerwienione od płaczu oczy, na mężczyznę. - Teraz nie mam już nikogo. Król odszedł, a królowa Hyejin oraz Joonchan mną gardzą. Mam tylko ciebie, Hoonseok...

~

Dni mijały, a król Raejin zamknął się za drzwiami pałacu, nie chcąc widzieć nikogo. Zignorował istnienie królowej noszącej jego dziecko, zajmując się jedynie obowiązkami, które należały do króla. Wieści o walczącej armii przychodziły bardzo rzadko, a chłopak miał jedynie nadzieję, że uda mu się cokolwiek usłyszeć o Hwajoonie.

"Tęsknię za tobą,

Ile mam czekać? Czy to kiedykolwiek się zakończy? Czy w końcu przestanę tak cierpieć? Każdego dnia zdaję sobie sprawę z tego, że im dłużej ciebie nie ma, tym ból staje się silniejszy. Byłeś dla mnie jedynym najcenniejszym skarbem, a kiedy zabrakło ciebie przestałem już cokolwiek czuć. Boję się każdej nocy i każdego nowego dnia, ponieważ już nie widzę twojej twarzy. Jedynie pamięć o tobie sprawia, że mogę jeszcze cokolwiek zrobić. Najdroższy, chciałbym abyś wrócił do mnie, a jeśli nie jest to możliwe, chciałbym się obudzić i nie pamiętać o tym wszystkim, o nas, o tobie.."

- Wasza wysokość! - słysząc wołanie Hoonseoka, oderwał swoje oczy z kartki papieru, by udać się do wyjścia ze swojej komnaty, gdzie roztrzęsiony mężczyzna czekał na niego.

- Coś się stało? - zapytał ze zmieszaniem w oczach.

- Królowa..- szepnął zrozpaczony.

- Co z nią? - zapytał zaskoczony.

- Ona i twoje dziecko zostali zabici - zapłakał, by upaść przed zaskoczonym królem na kolana. - Twoje dziecko nie mogło nawet ujrzeć świata, wasza wysokość - powiedział zrozpaczony, a Raejin nie był w stanie nic powiedzieć. Wiadomość Hoonseoka naprawdę go zaskoczyła, a jednocześnie zasmuciła. Słysząc zbliżające się kroki, Hoonseok spojrzał w stronę zbliżającej się wdowy Hyejin, która szła jak pole bitewne, przygotowane dla samego króla.

- Wasza wysokość, ta informacja dotarła do mojego dworu. Chciałabym powiedzieć, że jest mi przykro, jednak nie mogę - powiedziała z wyższością w stronę młodego króla, który spojrzał na nią bez emocjonalnie. - Hoonseok powiedział ci z jakiej przyczyny została zamordowana królowa? - zapytała, a chłopak zaprzeczył ruchem głowy. - Całe królestwo już o tym wie, a jedynie ty nie zostałeś poinformowany? - uniosła brew.

- Mów do rzeczy - mruknął z chłodem w głosie.

- Proszę, nie...oszczędź króla - powiedział z ciężkością w głosie Hoonseok, który czuł się bezradny w tym wszystkim.

- Z przyjemnością chciałabym to zrobić, jednak lud jest poruszony i wściekły na króla - powiedziała z gniewem, a Raejin zmarszczył swoje brwi. - Wszyscy już wiedzą o tym, że oddałeś się mężczyźnie i jemu podarowałeś swoje serce. Teraz ten człowiek mści się na wszystkich. Zabił królową i przyszłego następcę tronu. Dopuściłeś się zdrady królu i lud pragnie sprawiedliwości. Przysiągłeś chronić kraj i zadbać o jego przyszłość, a co w zamian zrobiłeś? - zarzuciła mu wszystkie winy, a młody król pokręcił bezradnie swoją głową, nie spodziewając się, że kiedykolwiek ludzie dowiedzą się o jego uczuciu.

- To nie tak...to na pewno nie on! - podniósł zdenerwowany głos dobrze wiedząc, że Hwajoon nigdy nie skrzywdziłby królowej, tym bardziej, że był daleko stąd.

- Lepiej wydaj swojego kochanka przed swoim ludem, albo ukarzemy wszystkich, którzy mieli z tobą jakikolwiek kontakt - rzekła z powagą w głosie. - Od tej chwili jesteś zawieszony w swoich prawach. Lud pragnie sprawiedliwości, a jeśli nie wydasz go, będą chcieli twojej kary - dodała niewzruszona.

- J-ja nigdy go nie wydam. Nikt mnie do tego nie zmusi - powiedział zaciskając swoje dłonie, musząc w tej sytuacji chronić bezpieczeństwa Hwajoona, bardziej od swojego.

- Widzę, że życie jest ci obojętne, ale w końcu się temu poddasz. Jako królowa wdowa, odnajdę prawdziwego sprawcę, nawet jeśli będę musiała iść po trupach - powiedziała z wyższością, by odejść od dwójki. Raejin upadł na podłogę, nie czując się na siłach, by móc stać.

- Wasza wysokość - szepnął ze smutkiem Hoonseok. - Proszę cię, nie ryzykuj własnym życiem, czy życiem innych...królowa Hyejin słynie ze swej okrutności. Zabije każdego, by zmusić cię do posłuszeństwa - powiedział ze smutkiem, dobrze wiedząc jaka potrafi być Hyejin.

- Nigdy nie zdradzę mojej miłości, nawet jeśli przyjdzie mi za to zapłacić życiem - powiedział zaciskając swoje dłonie na udach, czując się jak pod ostrzałem.

- Wasza wysokość...

- Nic nie mów, Hoonseok. To co wiesz, masz zabrać ze sobą do grobu - rzekł z powagą w głosie, a mężczyzna jedynie przytaknął ze zrozumieniem swoją głową. Raejin podniósł się, zauważając jak do pałacu strażnicy przyprowadzają wielu mężczyzn z którymi miał styczność się spotkać. Pokręcił bezradnie swoją głową, by pobiec w stronę placu, gdzie odbywały się egzekucje. Zatrzymał się, widząc jak strażnicy wrzucają bezbronnych mężczyzn do klatek. Ten widok sprawił, że w oczach Raejina zebrały się bezradne łzy. Nie spodziewał się tego, że królowa poczyni się do tak drastycznych metod. Schował się za drewnianą kolumną, czekając na to, aż strażnicy odejdą. Zapalone pochodnie oświetlały jedynie drogę do mężczyzn.

Raejin ruszył w ich stronę, gdzie widzący go mężczyźni błagali go o litość. Pragnął ich uwolnić przed losem jaki wyznaczyła im wdowa. Podszedł do klatki, próbując ją otworzyć.
- Wasza wysokość, ocal nas ! - krzyczeli zdesperowani.

- Próbuję zrobić co w mojej mocy - powiedział przez łzy, gdy nie mógł otworzyć krat.

- Zostaw to! - doniosły krzyk spowodował, że cały zamarł bezruchu, po czym niepewnie odwrócił się w stronę długich schodów, gdzie na samym ich szczycie patrzył na niego z wyższością książę Joonchan. Jego serce wręcz zamarło, widząc jego nienawistne spojrzenie.

- Joonchan, ci ludzie nie są niczego winni. Pomóż mi ich wypuścić! - zawołał bezradnie, a chłopak zaśmiał się kpiąco, zaskakując swoją bezdusznością Raejina.

- To tylko pionki - powiedział z pewnością. - Jeśli przyznasz się do tego kto jest twoim kochankiem, to może królowa zlituje się nad nimi - rzekł niewzruszony, a Raejin pokręcił swoją głową bezsilnie.

- Nie możesz być taki okrutny - powiedział ze łzami w oczach.

- A ty za to jesteś słaby i ryczysz przed jakimiś prostakami. Niech strażnicy zabiorą cię do siebie. Możesz przyjść za tydzień, równo dwudziestego dziewiątego grudnia na ich egzekucję, by ich opłakiwać, wasza wysokość - powiedział z rozbawieniem w głosie. Raejin nie mógł uwierzyć w to, że Joonchan nie miał w sobie żadnej pokory. Był zupełnie jak jego matka, bezlitosny i podły. Gdy strażnicy podeszli do niego, chwytając za jego ręce, siłą zmusili go do opuszczenia tego miejsca.

- Joonchan! Ty i twoja matka zapłacicie za to wszystko! - krzyknął rozgoryczony, próbując wyrwać się z rąk strażników.

- Zapłacisz to ty - uśmiechnął się pod nosem, patrząc jak król wraz ze strażnikami odchodzą. - Dziękuje, że powiedziałeś mi i mojej matce o jego romansie z mężczyzną - powiedział z zadowoleniem, a z cienia wyszedł Jaeho.

- Tak trzeba było zrobić, książę - powiedział pochylając przed nim swoją głową.

- Naprawdę nie wiesz kim jest ten mężczyzna? - zapytał z zaciekawieniem, a chłopak zaprzeczył ruchem głowy.

- Tym lepiej. Raejin poczuje więcej bólu - uśmiechnął się pewnie. - Ciekawe jak długo uda mu się ukrywać swojego ukochanego - zaśmiał się pod nosem. - Niedługo zacznie się moje panowanie i to ja będę prawdziwym królem. Chcę, aby wszystko co było związane z Raejinem przestało na zawsze istnieć...

Następnego dnia, było strasznie głośno w pałacu o tym do czego dopuścił się król. Przed pałacem zebrało się mnóstwo ludzi, którzy winili króla za zdradę i zabójstwo królowej oraz nienarodzonego księcia. Raejin nie wiedział co miał począć, aby ten koszmar się zakończył. Jego serce bolało, a ciało drżało ze strachu jaki czuł.

Nie opuszczał swej komnaty, będąc pilnowanym przez wielu strażników. Królowa zarządziła, aby był przetrzymany za zamkniętymi drzwiami i nikt prócz Hoonseoka nie miał prawa do niego przyjść. Siedział samotnie w kącie swojej komnaty, trzymając się za bolącą głowę, nie czując się za dobrze we własnym ciele. Nie chciał, aby ktokolwiek musiał przez niego umierać, nie chciał żeby Hwajoona spotkała śmierć i nie mógł go zdradzić. Osaczenie jakie czuł, było nie do zniesienia i czuł, że nie ma prawa żyć.

- Hwajoonie...dlaczego mnie opuściłeś?! Dlaczego?! - zapłakał z żalem, nie mając siły do walki z ludźmi silniejszymi, którzy osaczyli go śmiercią królowej. Ludzie, którzy niegdyś go podziwiali, teraz całym sercem nienawidzili za to, że kochał mężczyznę. Za to, że ten mężczyzna sprowadził śmierć na królową, co nigdy prawdą nie było. Jednak on sam miał w tej chwili zbyt mały głos i był zbyt mały przy nich wszystkich, a przede wszystkim był sam.

Zrozpaczony podszedł do toaletki, gdzie wyciągnął kartkę musząc zapisać szybko słowa, które chciał przekazać po raz ostatni.

"Niekiedy życie stawia nas przed samym klifem, pchając nas w przepaść bez dna, jednak wiadome jest to, że wszystko ma swój koniec...Tak, jak bywa to z życiem. Jednego spotyka długa przepaść, drugiego zaś krótka...w moim przypadku daleko nie potrafiłem zajść, ponieważ śmierć wydaje się być odejściem i rozpoczęciem wszystkiego na nowo, a ja już nie pragnę żyć, tym bardziej, że już nic nigdy nie będzie takie samo...

Nawet słodki smak miłości nie wymaże tego brudu, który niosę samym sobą.
Nienawidzę siebie.
Nienawidzę go.
Nie chcę już nigdy pamiętać"

Z drżeniem dłoni, schował kartkę do szuflady, wyciągając z niej mały miecz. Spojrzał na niego ze smutkiem w oczach, gdy po jego policzkach ociekały łzy żalu i prawdziwego smutku. Pragnąc końca, przyłożył ostrze do swojego gardła, chcąc już chciał zdjąć ten cały węzeł.

~
Witajcie ^^

Jak mówiłam wcześniej chusteczki się przydadzą, ponieważ jest sam smut :(
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Jestem zmotywowana, aby jeszcze jeden rozdział dodać w tym tygodniu jako kolejny bonus 💋
+Zapisek Raejina pochodzi z rozdziału "Jestem przerażony"

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Continue Reading

You'll Also Like

21.8K 3.7K 22
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
1.6K 324 5
❝ - Wziąłem twoje serce tylko na krótką chwilę i okazało się, że potrzebuję je na zawsze.❞ Jimin zawzięcie szuka pracy, a Yoongi desperacko potrzebu...
5.7K 755 15
| zaćmienie - zjawisko astronomiczne powstające, gdy księżyc znajdzie się pomiędzy słońcem, a ziemią i tym samym przysłoni światło słoneczne. | title...
599K 69.8K 151
'Taehyung znowu nie może znaleźć paszportu, zróbcie mu coś za mnie' 'Wcale nie zgubiłem paszportu! Po prostu nie pamiętam jego ostatniej lokalizacji...