Pamiętam o Tobie I,II,III | K...

By TaeVJiminB

199K 21.2K 20.3K

Zakończona✔ 3części❗ Nawet ciemniejsza strona ludzkiej duszy posiada uczucia, czasem są one największą słaboś... More

°Bohaterowie°
°Prologe°
°Zbuntowany°
°Specjalne zajęcia°
°Furia szkolnej zołzy°
°Życie to nie bajka°
°Stan imprezowej głupoty°
°Gra wstępna°
°Siedem genów?°
°Rada od starszego brata°
°Dwuznaczna sytuacja°
°Pierwszy raz w łazience?°
°Skoczę! To skacz°
°Nie jesteś moim chłopakiem°
°Podobam ci się?°
°To plan Jeona°
°Czy to cię podnieca?°
°Niegrzeczne fantazje°
°To mój starszy brat°
°Pocieszę cię, tylko się nie opieraj°
°Przyjęcie maskowe°
°Aby się zakochać°
°Sąsiad Jimina°
°Oddać się namiętności°
°Trzy z plusem°
°Skazani na siebie°
°Oddałem go°
°Myliłem się°
°Wyglądasz znajomo°
°Przyjmij mnie°
°Pozwalam ci°
°Wątpliwości°
°Od teraz jesteś mój°
°Chcę zapomnieć°
°Nie zapominaj°
°Ten, którego kochasz°
°Tylko twój°
°Czuje°
°Jestem przerażony°
°Wystarczy, że jesteś°
°Przeklęte dziecko°
°Wspomnienia°
°Dla mnie jesteś wszystkim°
°Pomóż mi°
°Nie prowokuj mnie°
•Pragnę dać ci siebie•
°Wyznanie°
°Przeznaczenie°
Pamiętam o Tobie II
°Kochać...°
°Ostrzeżenie Jungkooka°
°Zeszyt gównianych myśli°
°Zabij mnie°
°Rytuał oczyszczenia°
Ważne!
°Już go znalazłeś°
°Moja własna wolność°
°Pragnę wolności°
°Znalazłem cię°
°Nienawidzę cię°
°Brakuje mi ciebie°
°Tylko mnie...tylko ciebie°
°Sposób w jaki kocha...°
°Kiedy zacznie padać śnieg°
°Muszę wracać°
°Dać mu szansę°
°Zostań przy mnie°
°Ploteczki w wannie°
°Z głębi mojego serca°
°Jestem tobie oddany°
°Ten ważny moment°
°Jestem gotowy°
°Powrót°
°Pamiętaj o tym°
°Spotkanie kuzynów°
°Rozdzielenie duszy°
°Jesteś moim słońcem°
°Dom dziadka°
°W poszukiwaniu prawdy°
°Czas prawdy°
Pamiętam o Tobie III
°Jesteśmy pomiędzy°
°Cień°
°Łzy matki i syna°
°Zakochany książę°
°Szczere wyznanie°
°Po prostu mnie kochaj°
°Na ratunek°
°Podjęta decyzja°
°Smutek króla°
°Ocal mnie°
°Przebudzenie°
°To mój cel°
°Żal Jungkooka°
°Wybór Taehyunga°
°Zostawiłeś mnie samego!°
°Twoja siła°
°Dla mnie zawsze jesteś piękny°
°Złota lilia°
°Jesteśmy skończeni°
°Uprowadzenie°
°Przynęta°
°Epilog: To nie pożegnanie cz.I°
°Epilog: To nie pożegnanie cz.II°
°Special: Rodzinna tradycja°
WYDANIE!
Prezentacja Książki przedsprzedaż 10.09.23

°Prawdziwy wojownik°

1.1K 156 60
By TaeVJiminB

Hoonseok patrzył z zaskoczeniem na księcia, który poprosił go o coś tak niedorzecznego. Wiedział, że Hwajoon był jednym z najmłodszych i najsilniejszych wojowników w kraju, jednak myśl o tym, że sama królowa zadbała o ochronę swojego syna w postaci tego młodzieńca, powstrzymywało mężczyznę.
- Muszę ci odmówić, panie - rzekł z ciężkością w głosie, a widząc rozczarowane oczy Raejina, poczuł się naprawdę źle.

- Dlaczego? - zapytał z żalem w głosie. - Ja naprawdę go chcę - powiedział z iskrami w oczach.

- Wiem, że mógł księciu zaimponować, po tym jak cię znalazł. Jednak sama królowa chciała Jeon Hwajoona dla twojego młodszego brata. Jeśli zarządzisz czegoś takiego od samego króla, będziesz miał same nieprzyjemności od królowej - wyjaśnił mu ze spokojem, nie chcąc aby książę musiał się męczyć z toksycznością tej kobiety.

- Jakbym ich nie miał na co dzień - mruknął, odwracając wzrok, gdzie w kącikach jego oczu zebrały się łzy. - Ona codziennie staje się silniejsza i traktuje mnie jak przeszkodę. Ojciec nie widzi tego, nikt nie widzi, ani nie słyszy mojego krzyku...Samotnie krzyczę i błagam o ocalenie z tego piekła, w którym czuję się taki samotny. Boję się tego co może przynieść mi przyszłości - powiedział ze smutkiem w głosie, obejmując się swoimi ramionami, a mężczyzna patrzył ze współczuciem na Raejina. 

- Nie mów tak. Nie jesteś tutaj samotny. Jest wielu ludzi, którzy zawsze będą po twojej stronie - powiedział, chcąc zapewnić chłopaka o tym, że nie jest tutaj sam. - Ja zawsze będę po twojej stronie - dodał, a Raejin popatrzył na niego niepewnie.

- Ty może tak, ale nie mam pewności co innych...zawsze mogą się ode mnie odwrócić i przejść na stronę królowej - powiedział z westchnięciem.

- Gdy król abdykuje i ty staniesz na czele kraju. Znajdziesz nową królową, która zdejmie z ciebie cały ten ciężar - rzekł z delikatnym uśmiechem. 

- Nie to mi teraz w głowie. Chce żebyś załatwił dla mnie Hwajoona, tylko jego chcę, nikogo innego nie przyjmę - powiedział z pewnością w głosie, zaskakując swoją postawą Hoonseoka. 

- Ale panie..

- Nigdy nie daję rozkazów, ale w tej sytuacji jestem zdesperowany i rozkazuje ci przekonać króla do zmiany - rzekł z powagą w oczach, gdzie zaraz minął skołowanego mężczyznę, wracając do swojej komnaty. Hoonseok nie spodziewał się, że kiedyś przyjdzie taki dzień i otrzyma swój pierwszy rozkaz od księcia. Nie chciał go zawieść podczas pierwszego rozkazu, jednak nie miał wpływu na to co postanowi król. 

Następnego dnia, Hoonseok udał się w stronę dworu królewskiego z zadaniem jakie otrzymał od księcia Raejina. Czuł niemałe zdenerwowanie przez to co mogło się wydarzyć podczas rozmowy z królem. Idąc, na jego stanęła sama królowa Hyejin.
- A ty dokąd? - zapytała unosząc brew.

- Mam spotkanie z królem, wasza wysokość - odpowiedział jej grzecznie. 

- Król dzisiaj źle się czuje i nie przyjmie ciebie. Dzisiaj ja przyjmuje jego obowiązki, więc możesz do mnie się zwracać ze wszystkim, Hoonseok - powiedziała patrząc intrygująco w oczy mężczyzny, który nerwowo odwrócił wzrok, czując się źle z tym wszystkim do czego się poczynił przez wszystkie lata. - Mów, czego potrzebujesz - zażądała przybierając poważny wyraz twarzy. 

- Chodzi o Jeon Hwajoona - zaczął, a brwi kobiety zmarszczyły się. - Uważam, że ten wojownik bardziej nada się do ochrony następcy tronu. Jego dotychczasowa ochrona jest bardzo słaba i książę z łatwością naraża się na niebezpieczeństwo. Chciałem prosić o tego wojownika dla następcy - powiedział z powagą w głosie, gdzie spuścił swoje oczy. Słysząc rozbawiony śmiech kobiety, uniósł na nią niepewnie wzrok. 

- To takie zabawne - powiedziała przez śmiech. - Myślę, że następca tronu ma dobrą ochronę i niepotrzebna jest zmiana. Jeon Hwajoon, chroni mojego syna i to się nie zmieni. Dla najlepszego przyszłego króla, musi być najlepsza ochrona. Zapamiętaj to sobie, Hoonseok - zbliżyła się do niego, a mężczyzna mógł wyczuć od niej chłód. 

- Jeśli nie on, to może być ktoś inny. Obecny wojownik jest już praktycznie emerytowany, nie nadaje się do pilnowania osiemnastolatka - powiedział ze zdenerwowaniem w głosie, musząc zadbać o bezpieczeństwo prawdziwego następcy tronu. - Książę Joonchan nie jest następcą tronu i mu nie jest potrzebna taka ochrona, proszę o tym pamiętać, wasza wysokość - dodał, patrząc z powagą w jej rozgniewane oczy. Kobieta milczała patrząc na mężczyznę.

- Lepiej żebyś zmienił swoje zdanie co do statusu Joonchana. Odmawiam jakiejkolwiek zmiany dla ochrony następcy - powiedziała, by zaraz odwrócić się napięcie, chcąc odejść, jednak głos mężczyzny ją powstrzymał.

- Jeśli król dowie się prawdy...

- Nie ośmielisz się! Stracisz głowę, jeśli powiesz cokolwiek! - podniosła głos, odwracając się w jego stronę. 

- Wiem, że jeśli to powiem, to ją stracę...jestem tylko tchórzliwym i nic nie wartym człowiekiem, lecz pragnę aby książę Raejin był bezpieczny - powiedział zdesperowany, gdzie uklęknął przed skołowaną kobietą. 

- Niech ci będzie - westchnęła ciężko. - Raejin otrzyma lepszą ochronę. Znaj moją łaskę - mruknęła z chłodem, po czym odeszła wraz ze swoimi służkami, które towarzyszyły jej przez całą drogę, a mężczyzna podniósł się na równe nogi, czując ulgę. 

~

Raejin siedział w bibliotece, przeglądając księgi z których miał wynieść coś nowego. Jednak jego zainteresowanie nie przyciągały księgi historyczne, a bardziej te związane z uczuciami ludzkimi, określające czym jest zakochanie. 
Niczego właściwie sensownego nie było spisanego w tych księgach, prócz obowiązków jakie musi spełniać królowa i król. Nie było żadnej wzmianki o pożądaniu mężczyzny do mężczyzny, przez co czuł ciężką gulę w gardle. 
Nawet w miłości króla i królowej nie było wzmianki na temat prawdziwej miłości, zaczynającej się od zakochania, zwanego inaczej pierwszą miłością. 

- Albo ze światem jest coś nie tak, albo z ludźmi żyjącymi na nim... - mruknął, obejmując dłonią swój policzek. Ciężko było mu zrozumieć pojęcie prawdziwego zakochania. Wyciągnął pusty zeszyt, w którym miał zwyczaj pisywać swoje przemyślenia. Spojrzał ukradkiem na znużonego starego wojownika, który przysypiał na stojąco, przez co Raejin wywrócił mimowolnie oczami.

" Pojęcie "Pierwszego zakochania"
Jak z oczu patrzysz, nie ujrzysz w nich kłamstwa. 
Czy zakochanie może przyjść ze spotkania oczu kochanków? 
Oczy nie potrafią kłamać, więc ta teoria może być sprawdzona.
Nie potrafię sensownie tego wyjaśnić, ale oczy tej osoby, przyciągały mnie do niej. Poczułem jakby równowaga została zachwiana...

- Witaj, Raejinie - usłyszawszy znajomy głos jego młodszego brata, oderwał swoje oczy z kartki papieru, gdzie spojrzał na Joonchana. Zauważając kilka kroków za nim Hwajoona, ponownie poczuł przyspieszenie w swojej klatce piersiowej, gdy ich oczy się spotkały. 

- Witaj - powiedział cicho, wracając oczami do zapisanej kartki. - Co cię sprowadza? - zapytał starając się brzmieć neutralnie. 

- Nauka. Królowa chce, abym pogłębił swoją wiedzę - wysilił się na nieszczery uśmiech. 

- W takim razie ucz się pilnie, Joonchan - powiedział zamykając zeszyt, gdzie podniósł się z krzesła. - Dam ci wolnej przestrzeni - uśmiechnął się delikatnie w jego stronę, po czym skierował swoje oczy na strażnika, któremu podał do rąk zeszyt, tym samym wybudzając go z krótkiej drzemki. 

- Jak miło z twojej strony - rzekł, nie zdejmując z ust swojego wysilonego uśmiechu. Raejin dobrze wiedział, że Joonchan tylko stara się być dla niego miły, ponieważ miał mu za złe, że w kolejce do tronu jest on ostatni. Minął chłopaka, gdzie spojrzał ukradkiem na Hwajoona, którego oczy były nim zainteresowane. Raejin miał nadzieję, że już niedługo to jego będzie mógł widzieć każdego dnia. Z jakiegoś powodu, widok chłopaka sprawiał, że czuł się o wiele lepiej. 

Nie mogąc się powstrzymać, dyskretnie chwycił za dłoń chłopaka, czując po jej dotknięciu niewidoczne iskry, które przeszywały jego całe ciało przyjemnymi dreszczami. Być może i zachowywał się jak zgubiony, bądź szaleniec, ale potrzebował mieć blisko tego mężczyznę. Spanikowany Hwajoon, odsunął szybko swoją dłoń, nie uważając, aby dotknięcie przyszłego króla, było na miejscu. 

- Hwajoon, słyszałem że jesteś bardzo mądry. Proszę, pomóż mi w nauce - powiedział melodycznie siedemnastolatek, a brwi Raejina zmarszczyły się, gdy opuszczał bibliotekę, gdzie po raz ostatni spojrzał w stronę dwójki siedzącej wspólnie przy stole. Zazdrość ogarnęła serce Raejina, który opuszczając bibliotekę, nie mógł powstrzymać cisnących się do jego oczy łez. Nie rozumiał dlaczego reaguje w taki sposób na tą dwójkę, jednak nie mógł zaprzeczyć, że zachowanie jego młodszego brata, wywoływało w nim wielką obawę, dążącej do zazdrości. 

Idąc w stronę ogrodów, zatrzymał się, gdy na jego drodze przystanął Hoonseok i młodszy brat Hwajoona, któremu Raejin posłał uśmiech. 
- Książę, nie mogłem porozmawiać z królem. Podobno źle się czuje. Za to porozmawiałem z królową i przydzieliła tobie nowego strażnika. Jaeho jest bardzo młody i dopiero się uczy. Nie jest na takim poziomie co jego brat, jednak nie brakuje mu odwagi i zapału do ochrony twojego życia - oznajmił księciu, wskazując na młodego Jeona. Raejin nie chciał przy chłopaku okazać swojego rozczarowania, jednak to nie było łatwe, gdy jego pragnieniem był Hwajoon. 

- To będzie zaszczyt chronić twojego życia, książę - pokłonił się nisko Jaeho.

- Tak...ile masz właściwie lat, Jaeho? - zapytał z zaciekawieniem Raejin.

- Piętnaście, panie - odpowiedział na jego pytanie.

- Naprawdę jesteś bardzo młody. Na pewno będziesz dobrze służył, zaufam tobie - uśmiechnął się delikatnie, a słowa Raejina naprawdę ucieszyły Jaeho, który naprawdę pragnął chronić życia księcia. 

Jaeho udając się do budynku dla strażników, nie potrafił ukryć swojej radości, a tym bardziej nosiła go chęć pochwalenia się ojcu. Widząc na stołówce ojca wraz z jego starszym bratem, ruszył w ich stronę, gdzie przysiadł się do ich stołu. 
- Jak idą treningi, Jaeho? - zapytał ojciec.

- Zostały przerwane - odpowiedział ojcu, który słysząc jego odpowiedź, spojrzał na niego ze zmieszaniem. - Królowa zarządziła, abym od tej pory chronił następcy tronu - powiedział dumnie, a mężczyzna uderzył zdenerwowany pięścią w stół, przez co Hwajoon i Jaeho spojrzeli na niego z zaskoczeniem. 

- Nie jesteś przygotowany na chronienie następcy tronu - powiedział ze zdenerwowaniem. - Jeśli narazisz jego życie, będziesz skazany na śmierć - dodał, nie potrafiąc ukryć swojego zdenerwowania ostatnim zachowaniem królowej. 

- Ale królowa uważa inaczej. Dlaczego nie wierzysz we mnie, ojcze? - zapytał z żalem. 

- To nie jest tak, że w ciebie nie wierzę, ale chronienie następcy tronu wiąże się z wielkim obowiązkiem. Ty dopiero co dołączyłeś i nie przeszedłeś specjalnego treningu, który twój starszy brat przechodził przez trzy lata - rzekł pokręcając gniewnie głową.

- Ojcze, może dla królowej odpowiedni jest właśnie Jaeho. Nie skreślaj go na samym początku - wtrącił się Hwajoon, który chciał uspokoić zdenerwowanego ojca. 

- Królowa nie zna się na ocenie naszych ludzi. To ja jestem tutaj generałem i zapewnienie ochrony przyszłości kraju, należy do mojego obowiązku - powiedział patrząc na swoich synów. - Już nie spodobało mi się to, że król nagle postanowił wysłać Hwajoona do księcia Joonchana - rzekł z ciężkością w głosie. 

- Wolałbyś, aby to Hwajoon był strażnikiem dla następcy tronu i na niego spadła cała chwała - prychnął Jaeho, który wstał od stołu.

- Jaeho..

- Nie! Zawsze tylko ty się dla ojca liczysz. Wiem, że ty nie myślisz jak on, ale to mnie frustruje. Będę dobrze chronił życie księcia, on mi zaufał - powiedział z gniewem, po czym odszedł zostawiając ojca i brata, którzy spojrzeli na siebie. 

- Nie powinieneś w niego tak wątpić, ojcze. Jaeho..on naprawdę się stara - powiedział stając w obronie młodszego brata.

- Wiem, że masz sentyment do niego, ale nawet ty musiałeś przejść trzy letnie szkolenie. Wyjechałeś walczyć razem z naszym wojskiem i wróciłeś ze zwycięstwem. On nie poznał jak wygląda wojna...nie będzie potrafił zabić, gdy ogarnie go paraliż - powiedział z powagą w głosie. - Nawet ty przeszedłeś przez ten strach, ale przełamałeś się, właśnie dzięki temu trzyletniemu szkoleniu, on też powinien przez to przejść - dodał, a Hwajoon wiedział, że ojciec ma swoją rację. Nie bez powodu, to on rządził w wojsku. - Hwajoonie, ty powinieneś chronić następcę tronu. Tylko ty możesz ocalić jego życie, ponieważ to on jest przyszłością naszego kraju, nie książę Joonchan - rzekł z powagą w głosie.

- Jestem tam, gdzie mnie przydzielono, ojcze. Nie możemy sprzeciwiać się rozkazowi króla, to on wie najlepiej co robić z następcą tronu - rzekł z powagą w głosie osiemnastolatek. - Poza tym, co to za różnica, kto go chroni? Jest bezpieczny w pałacu, a Jaeho z pewnością sobie poradzi - dodał wstając ze swojego miejsca, by odejść od stołu. Generał Jeon, patrzył za oddalającym się synem, który zaprzeczał sam sobie. 

Hwajoon wyszedł na zewnątrz, gdzie podszedł do pełnej beczki wody, gdzie nabrał na swoje dłonie wody, oblewając nią swoją twarz. Rozmowa z ojcem i spotkanie następcy w bibliotece, sprawiło, że czuł narastający w nim gorąc. Spojrzał na swoją dłoń, wciąż czując przyjemny dotyk aksamitnej dłoni księcia Raejina. Nie potrafił wytłumaczyć tego co działo się z nim od wczorajszego spotkania księcia, jednak jego myśli były złem, które nigdy nie powinno dosięgnąć jego osoby. 

Trzy miesiące potem.

Raejin przystosował się do swojego nowego wojownika, który pilnował go na każdym kroku, a zamknięcie przy nim naprawdę stało się wręcz duszące. Nie mógł opuszczać pałacu i nie miał możliwości, aby móc ponownie uciec. Jego młodszy brat często pokazywał się z Hwajoonem, a on jedynie mógł patrzeć na to wszystko z daleka. Widząc, jak dwójka naprawdę dobrze się ze sobą dogaduje, czuł się każdego dnia coraz bardziej rozgniewany i nieznośny dla samego siebie. 

Po porannej kąpieli i spożyciu śniadania w samotności, udał się do ogrodu, gdzie za nim jak jego cień szedł Jaeho. Krocząc po drewnianym moście, przyglądał się wodzie na której było pełno zielonych liści wodnych lilii. Zatrzymał się na środku, gdzie zwrócił się w stronę Jaeho.

- Czy mógłbyś zawołać Hoonseoka? - zapytał, a chłopak popatrzył na niego niepewnie. - Chciałbym, aby dzisiaj zjadł ze mną obiad w ogrodzie - dodał, chcąc wyjaśnić młodszemu swoje plany. - I nie martw się, będę tutaj na ciebie czekał - zapewnił go.

- No dobrze. Zaraz wrócę, książę - powiedział zgadzając się na jego prośbę. Gdy odszedł, na ustach Raejina pojawił się delikatny uśmiech, po czym uklęknął na moście, gdzie z łatwością dosięgał do wody.  Czując przyjemny powiew wiatru, zamknął swoje oczy. Chwila ciszy była dla niego czymś naprawdę przyjemnym. Otworzył swoje oczy, patrząc na staw pełny zieleni, zaintrygowany sięgnął swoją dłonią do bliźniaczych lilii w perłowym odcieniu, co czyniło je jeszcze bardziej wyjątkowymi. 

- Podobno kwitnące w maju kwiaty lilii są najsilniejsze..te dwa będą ze sobą najdłużej - usłyszał znajomy mu głos, przez co jego serce ogarnęło szczęście. Było to najpiękniejszym uczuciem od miesięcy. Podniósł swój wzrok na przystojnego wojownika, który patrzył na niego swoimi ciepłymi ciemnymi oczami. 

- Oby tak właśnie było - odparł z delikatnym uśmiechem, a Hwajoon czuł się strasznie bezsilny przy jego uśmiechu. - Być może te dwie lilie będą kiedyś nami - rzekł ciepło, zaskakując swoimi słowami Hwajoona i nawet samego siebie. 

Między dwojgiem powstała niezręczna cisza, która naprawdę stawiała Raejina w dużo większej niezręczności.
- J-ja przepraszam.. - szepnął.

- Nie. To ja przepraszam, nie powinienem był podchodzić do ciebie, kiedy z pewnością potrzebujesz samotności - powiedział chłopak, który spoważniał nie mogąc pozwolić sobie na taką swobodę przy takiej osobistości. - Jednak zdziwił mnie brak obecności Jaeho - dodał, a Raejin podniósł się na równe nogi, zwracając w stronę wojownika. 

- Kazałem coś mu zrobić. Niedługo przyjdzie - powiedział uspokajając chłopaka. - To miłe z twojej strony, że się zainteresowałeś - uśmiechnął się delikatnie. 

- Ochrona twojego życia jest priorytetem każdego z nas - odrzekł starając się uniknąć wzroku księcia. - Czy Jaeho dobrze sprawuje się na swojej służbie? - zapytał.

- Tak, jest niczym mój cień - odpowiedział mu, odwracając się w stronę stawu na który patrzył z namysłem. - Widzę, że martwisz się o niego, ale nie potrzebnie. Dobrze się sprawuje - powiedział ze spokojem w głosie, czując się nieco rozczarowanym, że chłopakowi jedynie zależało na dowiedzeniu się o pracy jego młodszego brata, być może zbyt wiele oczekiwał. Tym bardziej, że jego uczucia były wręcz absurdalne. 

- Naprawdę, bardzo mnie to cieszy. Zostawię cię w takim razie samego, książę - pochylił przed nim swoją głowę, a Raejin spojrzał za nim. Widząc jak chłopak odwraca się do niego plecami i oddala się, poczuł dziwny przypływ smutku i nieopisującej tęsknoty. 

- Hwajoon - zawołał, zatrzymując tym samym chłopaka, który spojrzał w jego stronę. - Równie ucieszony byłbym, gdybyś to ty był przy mnie - wyznał, mówiąc w impulsie własnych wewnętrznych odczuć. Zaskoczył swoim wyznaniem Hwajoona, który nie wiedział co powiedzieć Raejinowi. Dlatego bez słowa odszedł, zostawiając księcia samego. 

Przysłuchujący się ich rozmowie Jaeho, zacisnął swoje dłonie, odczuwając gniew w stosunku do dwójki, która zachowywała się w swojej obecności zupełnie nienaturalnie. Jednak słowa Raejina zabolały Jaeho, który chciał być jednym wojownikiem znaczącym wiele dla księcia. 
Ruszył w jego stronę, starając się zapanować nad swoim gniewem. 
- Hoonseok, zgodził się przyjść. Możemy udać się na obiad, książę - powiedział z powagą w głosie, a Raejin nie słuchał go, mając wciąż skierowane oczy w stronę, gdzie jeszcze nie dawno był Hwajoon. 

~

Następnego dnia, królowa zaszczyciła swoją obecnością Raejina, który w ogóle nie spodziewał się jej zobaczyć. 
- Co sprowadza samą królową do mnie? - zapytał zaintrygowaniem Raejin, który siedział przy stole w altance. 

- Chciałabym porozmawiać z tobą, książę - odpowiedziała zasiadając naprzeciwko młodego księcia, który nie trawił jej samego widoku, a co dopiero wspólnego spożywania posiłku. 

- Więc mów, czego chcesz - rzekł niemiło, a oczy kobiety zmrużyły się nie mogąc strawić bezczelności Raejina.

- Widzę, że twoja matka nie potrafiła dobrze cię wychować - pokręciła swoją głową, a Raejin uderzył dłonią w stół, przez co jeden z talerzy rozbił się na ziemi.

- Nie śmiej w mojej obecności wspominać mojej matki - mruknął z gniewem. - Tym bardziej, że to ciebie podejrzewam o najgorsze - dodał, a kobieta pokręciła bezsilnie głową.

- Król się zdenerwuje, jeśli dowie się o tym, że znowu okazujesz mi swoją nienawiść - powiedziała z wyższością. - Pamiętaj, że twoje słowa są dla ciebie niekorzystne, Raejinie - uśmiechnęła się pewnie, a chłopak pokręcił rozgniewany głową. 

- Mów czego chcesz i idź stąd - powiedział z ciężkością w głosie. 

- Wiem, że nie jest ci na rękę bycie przyszłym królem. Właściwie wiem, że się do tego nie nadajesz. Ale król uważa inaczej i ja nie mam wpływu na to, że to właśnie ty jesteś przyszłością naszego kraju. - powiedziała niemiło, a Hoonseok i Jaeho spojrzeli na nią z zaskoczeniem. - Król z okazji twoich osiemnastych urodzin, chce wyprawić dla ciebie przyjęcie. Mam przekazać królowi, jakie jest twoje zdanie na ten temat. Możesz oczywiście odmówić - dodała, a Raejin widział, że na rękę będzie odmowa dla królowej.

- Zgadzam się - powiedział pewnie, a kobieta wywróciła oczami, gdzie zbliżyła swoją twarz do Raejina. 

- Twoja matka z pewnością smaży się w piele za to, że jej syn jest niewdzięczny królowi i tylko ucieka od swoich obowiązków. Mam nadzieję, że król zmieni zdanie co do ciebie. Bo jak dla mnie nie zasłużyłeś na nic, a tym bardziej na bycie królem - szepnęła w jego stronę, a zdenerwowany Raejin wstał od stołu, gdzie odszedł nie chcąc dłużej słuchać kobiety. 

Szedł szybko, gdy wzrok rozmazywał się przez uciekające z jego oczu łzy. Nie potrafił znieść tego wszystkiego. Samotności i braku oparcia. Brakowało mu jego matki, która miała najczystsze serce. Nie wiedział czy uda mu się poradzić, gdy przyjdzie czas jego rządów. Pragnął, aby koszmar się zakończył, a jego wewnętrzny krzyk na zawsze ucichł. 

Królowa, przy każdej wzmiance o jego matce, doprowadzała go do wewnętrznej rozpaczy. Było tak za każdym razem, od wielu lat. Jako przyszły władca nie powinien dać się sprowokować, ale on nie chciał być królem. Wybiegł znaną mu dobrze drogą z pałacu, gdzie zapuścił się w lesie, stąpając powoli po ziemi. Ta droga była jedyną ucieczką od pałacu. Jej wąska ścieżka, przypominała drogę do wiecznego spokoju. Zaś w ciemną noc, przypominała drogę do piekła. 

Oddalił się bardzo daleko od pałacu, gdzie mijająca przed jego twarzą strzała, spowodowała, że zatrzymał się napięcie i spojrzał w stronę z której strzała zmierzała. Widząc jakiś uzbrojonych ludzi, otworzył szerzej swoje oczy, by szybko uciec przed nimi. Mijające strzały sprawiały, że jego serce przyspieszało w strachu. 

Odwrócił za siebie głowę, gdzie słysząc stukot kopyt, zauważył Jaeho, który pędził ku niemu. - Książę! - zawołał spanikowany, a Raejin ucieszył się widząc go, jednak nim do niego dotarł, koń został postrzelony przez strzałę, a Jaeho został zrzucony ze zwierzęcia. 

- Jaeho! - krzyknął w strachu, pragnąc mu pomóc. Jednak kiedy oberwał w swoje ramię strzałą, chwycił się w obolałe miejsce, czując przeszywający ból, który miażdżył jego głowę. Wycofał się w tył, gdzie potknął się o gałęzie, spadając ze wzniesienia, które kończyło się wysokim klifem. Raejin uratował siebie przed upadkiem, chwytając wolną ręką za ostatek lądu. - Boże! - krzyknął spanikowany, gdy spojrzał w dół. Wysokość, którą zobaczył naprawdę go przeraziła. Łzy ociekały po jego policzkach, gdy próbował z całych sił utrzymać się przy pomocy swojej dłoni. Jednak ból po postrzale był nie do zniesienia, przez co nie był w stanie wytrzymać dłużej. - Pomocy! Jaeho! - krzyczał z całych sił, mając nadzieję, że chłopak zdążył się podnieść i przyjdzie mu z pomocą. 

Osłabiony, słyszał jedynie krzyki i nie wiedział nawet do kogo należały, przez to, że niczego nie mógł zobaczyć, prócz przepaści nad którą zwisał. 
- N-nie dam już rady - jęknął płaczliwie, gdy jego dłoń osuwała się powoli z klifu. Jego dłoń puściła, a on już czuł, ten chwilowy i bolesny upadek. Jednak czując mocno chwytającą dłoń, uniósł swoje zapłakane oczy na Hwajoona.

- Trzymaj się! - krzyknął, zaciskając mocno swoją szczękę, gdy zakrwawiona dłoń księcia wyślizgiwała się z jego ręki.

- Hwajoon, nie puszczaj mnie! - krzyknął płaczliwie, a Hwajoon z całą swoją siłą wciągnął młodego księcia, który czując ląd na swoich plecach, spojrzał pustym wzrokiem na błękitne niebo. Ciężko oddychając, jego wzrok zamglił się, gdy spojrzał na swojego wybawcę. 

- Raejin, nie zamykaj oczu - powiedział obejmując dłońmi jego policzki, gdy chłopak zamknął swoje oczy. Chłopak widząc strzałę wbitą w jego ramię, złamał ją w połowie. - Ocalę cię..- szepnął podnosząc jego bezwładne ciało z którym ruszył w stronę swojego konia, a stojący w strachu Jaeho, stał przy zabitych mężczyznach, których pozbył się jego starszy brat.

 - Jaeho, musimy zabrać go szybko do pałacu! - krzyknął w jego stronę Hwajoon, który potrzebował jego pomocy, lecz widział, że chłopaka po prostu zamurowało. - Jaeho! - podniósł głos, a chłopak spojrzał na niego, po czym podszedł do starszego, pomagając mu wnieść Raejina na zwierzę. Gdy Hwajoon odjechał szybko z nieprzytomnym chłopakiem w stronę pałacu, Jaeho czuł się żałośnie, nie mogąc w żaden sposób pomóc księciu, gdy w rzeczywistości pragnął w taki sposób ukarać Raejina za wielbienie jego starszego brata Hwajoona.

- To była twoja kara, Raejin..

~

Witajcie ^^

Jakie wrażenia po rozdziale? :D

Czas się trochę rozkręcić w tej historii ^^ Może uda mi się wcześniej dodać rozdział, ale to się zobaczy ^^

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze


Continue Reading

You'll Also Like

136K 16.2K 23
❝ o ryzyku w imię miłości. ❞ zakończone: listopad 2016
13.8K 860 48
❝ you are too young to let the world break you ❞ « fluff , angst » « top!jjk »
21.6K 3.7K 22
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
31.7K 1.2K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...