Once upon a time in Storybroo...

Galing kay BecouseIronMan

6.5K 836 419

Dwa lata po pokonaniu Czarnej Wróżki, Storybrooke ponownie otacza mrok. Jedynym ratunkiem jest nowy wybawicie... Higit pa

🌌Prolog🌌
🌌1🌌
🌌2🌌
🌌3🌌
🌌4🌌
🌌5🌌
🌌6🌌
🌌7🌌
🌌8🌌
🌌9🌌
🌌10🌌
🌌11🌌
🌌12🌌
🌌13🌌
🌌15🌌
🌌16🌌
🌌17🌌
🌌18🌌
🌌19🌌
🌌20🌌
🌌21🌌
🌌22🌌
🌌23🌌
🌌24🌌
🌌25🌌
🌌26🌌
🌌27🌌
🌌28🌌
🌌29🌌
🌌30🌌
🌌31🌌
🌌32🌌
🌌33🌌
🌌34🌌
🌌35🌌
🌌Epilog🌌
🌌

🌌14🌌

119 23 6
Galing kay BecouseIronMan

🍎🍎🍎

Stały pod wieżą zegarową, wyczekując gości. Milczały skupione, niechcąc przegapić momentu, gdy oni się pojawią. Deszcz ustał, więc nie musiały używać zaklęć ochronnych ani tego typu rzeczy. Słońce nie zaczęło wyglądać zza chmur, więc reszta dnia zapowiadała się być pochmurna.

Ulice jak zawsze były puste, choć od czasu do czasu przejeżdżały tędy samochody, to nikt nie śmiał tu przychodzić. Każdy wiedział, żeby dziś nie zakłócać tu spokoju. Wszyscy wywiązywali się z tego obowiązku ku uciesze kobiet.

Edith była nieustannie zdenerwowana tą sytuacją, bo nie wiedziała co się wydarzy. Zresztą nie znała ich, więc tym bardziej rozmowa napawała ją strachem. Jeśli Trzej wyglądali podobnie do tych z jej snu, to wiedziała, że panika może wziąć u niej górę.

Nie można było jednak powiedzieć tego samego o Reginie. Była o dziwo spokojna, choć naturalnie stresowała się odrobinę. Ciągle myślała o tym w jakim kierunku poprowadzić rozmowę i jakich argumentów użyć. Musiała zdecydowanie im odmówić, ale również zrobić to w delikatny sposób. Miały plan awaryjny, który obejmował Golda. W razie problemów chciały w odpowiedniej chwili wyciągnąć sztylet i przywołać Mrocznego, gdyby sytuacja wymknęła się z pod jej kontroli. Zastanawiała się jeszcze nad jedną linią obrony, ale musiała uzyskać zgodę Edith.

— Proponuje, żebyś ściągnęła mi tę bransoletę. — Szatynka spojrzała się na nią zamyślona, a Regina pomachała nadgarstkiem.

— To dobry pomysł — mruknęła cicho.

Podeszła do niej bliżej i jednym ruchem pozbyła się uciążliwej blokady. Brunetka zachowywała neutralny wyraz twarzy, mając nadzieję, że atrapa bransolety jej się udała i Edith nie odkryje oszustwa. Nic jednak na to nie wskazywało, a biżuterię pochłonął dym. Regina była zdziwiona postawą Edith, która widocznie była myślami gdzie indziej. Nie było w tym nic złego, ale w obliczu sytuacji jej skupienie było ważne.

— Skup się — rzuciła ostro. — W jednej chwili mogą wykorzystać twoją nieuwagę i zwrócić ją przeciwko tobie.

Edith przytaknęła, ale z powrotem odpłynęła. Ciągle rozmyślała o tym co się wydarzyło. Gdy pocałowała Reginę, czuła jak staje się bezbronna. Wszystko przestawało dla niej istnieć, a ona chciała więcej i więcej. Brunetka zaczęła dziwnie na nią działać. Sprawiała, że Edith miała wrażenie, że jest naga, a nieśmiałość malowała się na jej twarzy. Jednak brak obecności Reginy również był uciążliwy. Szatynka nie umiała przestać o tym myśleć.

Gdy wskazówka zegara przesunęła się na godzinę czwartą, wiatr zawiał mocniej. Niebo wydawało się być ciemniejsze, a temperatura wokół spadła o kilka stopni. Wszystko wokół ucichło, sprawiając, że Storybrooke wyglądał jak opuszczone, a jedynymi żywymi tu ludźmi były Edith i Regina.

Kobiety nie musiały wysilać się nadto, żeby zorientować się, że nadszedł już odpowiedni czas. Podeszły bliżej do siebie, wyprostowując się. Edith czuła jak jej skupienie powraca.

Przed nimi pojawiła się mgła. Najpierw była jasna, ale z każdą chwilą stawała się coraz bardziej ciemna. W pewnym momencie na jej tle zaczęły ukazywać się małe, ciemne dziury. Nie emitowało z nich żadne światło, więc wyglądały dość osobliwie. Zmniejszały i powiększały swój rozmiar, który w mgnieniu oka stawał się coraz większy. Nim się obejrzały, wszystko co je otaczało, zniknęło. Stały w miejscu, które z każdej strony było okryte mrokiem. Nic nie widziały prócz siebie. Nie ruszyły się z miejsca ani o krok, ani nic nie powiedziały.

Z niewiadomo skąd wyłoniła się postać. Bijąca białym blaskiem peleryna kontrastowała mocno z ciemnościami. Regina i Edith musiały zmrużyć oczy, choć zaczęły się już powoli przyzwyczajać. Nim się obejrzały, przed nimi stały już trzy osoby. Ich ubiór był już bardziej stonowany. Choć długie kaptury zakrywały im twarze, mogły się domyśleć, że są to mężczyźni.

— Witajcie.

Niski głos przebił, panującą ciszę. Regina odzyskała przytomność umysłu i przypomniała sobie, co tu robi.

— Gdzie jesteśmy? — zapytała, nie zważając na żadne grzeczności.

— To próżnia — odparł. — Bezpieczniejsza opcja dla nas.

— A dla nas nie — mruknęła cicho, mając złudną nadzieję, że nie usłyszeli jej.

— No cóż, w waszym świecie nie jesteśmy już mile widziani, więc musieliśmy improwizować. — Regina zmrużyła oczy.

— Czy to jakaś aluzja? — mówiła z nutką podejrzliwości w głosie.

— Ależ skąd. — Zaśmiał się perliście. — Z uśmiechem na twarzy wspominamy nasze ostatnie spotkanie z tobą.

— Wróćmy do ważniejszych spraw — odparła, niechcąc zaczynać skończony temat.

— Zostaliśmy zaproszeni do jakiejś umowy.

— To już nieaktualne — rzuciła szybko. — Do widzenia, miłej podróży czy co tam sobie wolicie.

Postawa Reginy jasno wskazywała na to, że dla niej to koniec rozmowy. Straciła jednak taką pewność, gdy zauważyła zachowanie Trzech. Zbliżyli się o jeden krok w ich stronę. Była zdezorientowana tym, bo nie świadczyło to o tym, że i oni się wycofują.

Edith z zainteresowaniem obserwowała sytuację, która i dla niej nie wydawała się za ciekawa. Starała się jednak zachować kamienną twarz.

— Przykro nam, ale to nie koniec — powiedział chłodniejszym tonem. - Chcemy zawrzeć umowę.

— A ja jej nie chcę, czy mówię niewyraźnie? — odpowiedziała Regina.

— Nie rozmawiamy z tobą, a z osobą, która nas zaprosiła. — Twarz brunetki wyrażała urażenie słowami mężczyzny.

Regina zawiesiła wzrok na Edith, dając jej do zrozumienia, że ma podjąć rozmowę tak jak ją nauczyła. Szatynka była jednak zaskoczona i nie umiała wydusić z siebie żadnego słowa.

— Ja...ja... — zaczęła się jąkać.

Brunetka zgromiła ją wzrokiem. Nie umiała zrozumieć, czemu Edith była taka. Jakiś czas temu zaatakowała ją bez żadnego uprzedzenia, a teraz jej pewność siebie gdzieś zniknęła.

— Ja nie chcę zawierać żadnej umowy — odparła głośniej, czując na sobie wzrok Reginy.

— Za późno — powiedział z kpiną w głosie. — Zostaliśmy wezwani, żeby zawrzeć umowę, więc o to jesteśmy.

— Tak naprawdę, to rozmawiałam z takim włóczęgą, który oferował pomoc — zaczęła się tłumaczyć. — Nie prosiłam o was.

— To byłem ja.

— Chwila, czyli wy wcale nie przestrzegacie swoich zasad — stwierdziła Regina, nie mogąc dłużej milczeć.

— Odkąd próbowałaś nas skrzywdzić, straciłaś możliwość jakiejkolwiek dyskusji z nami.

Brunetka z trudem powstrzymała się od rzucenia zaklęcia. Schowała dłoń za plecy, czując jak jej duma sama wznieca ogień. Nie mogła jednak poddać się słabości, więc ugryzła się w język, gdy chciała ponownie przemówić.

— Naprawdę nie chcesz pomocy? — Mężczyzna w białym płaszczu podszedł Edith. — Szukasz dziecka, które znajduje się pod twoim nosem.

— Wiecie, gdzie ono jest? — zapytała, gdy jeden z trzech ją zaciekawił.

— Mogę zdradzić o wiele więcej, ale nie zrobię tego dopóki nie podasz mi dłoni.

— Ale to będzie oznaczać, że zawrzemy umowę — odparła cicho, a mężczyzna przytaknął. — A co będziecie chcieli w zamian?

— Edith, opamiętaj się — syknęła Regina, ale jej słowa zostały przez wszystkich zignorowane.

— Gdy wykorzystasz moc dziecka, oddasz nam je — powiedział spokojnie, sprawiając, że Edith parskła śmiechem.

— Tylko tyle? — Mężczyzna przytaknął. — Czy mogę to przemyśleć?

— Masz czas do północy — odpowiedziały jej trzy głosy.

Świat wokół zawirował, sprawiając, że każda część pustki zaczęła nabierać barw. Najpierw zobaczyły wieże zegarową, a następnie całe miasto, które ciągle wydawało się opuszczone. Dopiero po kilku sekundach wszystko wróciło do normy.

Gniew w oczach Reginy potęgował z każdą chwilą. Sprawił, że Edith cofnęła się nieświadomie. Nie rozumiała postawy brunetki.

— Coś ty u licha zrobiła? — Jej ton głosu wywołał ciarki u szatynki. — Dlaczego zawarłaś z nimi umowę?

— Co? Niczego nie zawarłam! — krzyknęła, czując się niesłusznie atakowana.

— Jak ty mało wiesz — rzuciła pod nosem i zaśmiała się nerwowo. — Pytanie o warunek jest dla nich jednoznaczny z zainteresowaniem, a tym samym z chęcią podjęcia umowy.

— Czy nie opłaci się nam to? — zapytała nieśmiało. — Gdy rzucimy klątwę, dziecko nie będzie nam potrzebne.

— Uważasz, że to takie proste?

— Chyba — mruknęła. — Nie wiem.

— Przyszłaś do tej pieprzonej krypty, żeby oznajmić mi, że mi ufasz i nie chcesz żadnej umowy — mówiła Regina. — Dałaś teraz cudowny przykład tego, ile u ciebie warte jest zaufanie.

— Ja...

— Historia kołem się toczy - przerwała jej brunetka. — Znowu musisz podjąć decyzję. I to dwa razy jednego dnia. Słyszałaś, że masz czas do północy.

Regina rzuciła jej uśmiech pełen dezaprobaty, obserwując jak Edith opuszcza delikatnie głowę. Widziała, że szatynka tłumi w sobie wszelkie emocje, ale nie przejęła się tym. Odwróciła się i odeszła kilka kroków. W pewnym momencie stanęła.

— Następnym razem nie całuj kogo popadnie — rzuciła z przekąsem. — To twój zwiastun porażek.

Brunetka teraz mogła bez ograniczeń używać mocy, więc przeniosła się jedynym ruchem ręki do rezydencji.

Oparła się o zimny blat, starając się uspokoić. Nie mogła pozwolić na to, żeby Edith wybrała Trzech. Gdy oni zaraz po rzuceniu klątwy zabiorą dziecko, nowy wybawiciel nie będzie miał szans nim zostać. Nie znała przyszłości, ale czuła w kościach, że nie może na to pozwolić. Teraz miała możliwość udać się do Golda, ofiarując mu sztylet. Nie chciała jednak tego robić z jednego powodu. Miała tajemnicze przeczucie, które za każdym razem powstrzymało ją.

Podeszła do barku, z którego wyciągnęła whiskey i nalała sobie niewielką ilość do szklanki. Uniosła ją, ale zaraz z powrotem położyła naczynie na blacie. Musiała zostać trzeźwa. Złapała się za głowę, czując, że jest zobowiązana pomóc dziecku. Czasami żałowała, że nie jest dalej zła i nie może wszystkiego tak po prostu olać.

Zapach alkoholu dotarł do jej nozdrzy i poczuła jak jej się robi momentalnie niedobrze. Nim się spostrzegła, znalazła się w łazience, zwracając wszystko co dziś zjadła. Oparła się o sedes, a ze złości uderzyła dłonią podłogę.

— Cholera — rzuciła ochrypnięta.

Wszystko zaczęło się komplikować. Regina nie potrafiła sama już wszystkiego kontrolować. Każdy jej plan był niewypałem. Brakowało jej ich wszystkich. Docierało do niej to, że oni umieli pokonać zło, a ona im w tym tylko pomagała. Nigdy sama nie będzie w stanie kogokolwiek uratować.

Wstała z podłogi, podchodząc do umywalki. Odkręciła zimną wodę i przemyła nią twarz. Czuła się zmęczona, ale nie mogła sobie pozwolić teraz na chwilę odpoczynku. Musiała wziąć się w garść i przemówić do rozsądku Edith. W lustrze zauważyła, że jej tusz rozmazał się pod okiem. Syknęła, próbując znaleźć czysty płatek kosmetyczny, ale nigdzie takiego nie było. Podeszła do wąskiej szafki, w której trzymała awaryjne przedmioty. Na samym końcu szuflady zauważyła nową paczkę, więc włożyła dłoń, ale za nią wyczuła pudełeczko. Złapała za obydwie rzeczy. Zmrużyła brwi ze zdziwienia. Płatki odłożyła na umywalkę, ale opakowanie testu ciążowego trzymała dalej.

Nie wiedziała, skąd się to wzięło tam. Nigdy żadnego nie kupowała, więc tym bardziej była zdezorientowana. Przez głowę przeszła jej myśl, żeby użyła testu, ale pozbyła się jej dość szybko. Zaczęła zastanawiać się, czy miałoby to jakikolwiek sens. Wymioty były czymś naturalnym, a innych objawów nie posiadała. Dopiero po kilku chwilach zorientowała się, że od długiego czasu nie miała miesiączki. Starała sobie przypomnieć kiedy była ostatnio, ale przez to wszystko co się działo zapomniała. Złapała się z głowę, próbując znaleźć jakieś wytłumaczenie, ale żadne nie przychodziło jej do głowy.

Spojrzała raz jeszcze na opanowanie, ale dalej nie była przekonana. Nie mogła mieć dzieci, a nie przypominała sobie, żeby próbowała to zmieniać. Wzięła głęboki oddech, walcząc ze sobą. W końcu stwierdziła, że spróbować jej nie zaszkodzi. Pogodziła się z tym dawno temu, więc nie obawiała się rozczarowania, a wręcz się go spodziewała.

Mijały kolejne minuty, ale Regina była zbyt zamyślona, żeby pilnować czasu. Ciągle starała się odnaleźć odpowiednie argumenty, żeby Edith nie zgodziła się na propozycje. Próbowała ją rozgryźć. Nie miała pojęcia, czemu była taka zmienna. Dzisiaj w nocy wpadła tu spanikowana, a później stwierdziła, że przybycie Trzech może być korzystne. Brunetka musiała jednak się do tego przyzwyczaić, jeśli chciała kontynuować swoje zadanie. Powoli zniechęcała się, ale wiedziała, że nie może odpuścić.

Przypomniała sobie o teście ciążowym, który leżał obok niej na umywalce. Było to dla niej pewne, że upłynęło wystarczająco czasu. Odwróciła powoli głowę i fala gorąca zalała ją. Na cienkim pasku widniały dwie czerwone kreski. Wpatrywała się w nie jak zahipnotyzowana. Nie wierzyła własnym oczom ani nie rozumiała co się dzieje. Parskła śmiechem, ale nie było jej wesoło.

Ruszyła w stronę swojego gabinetu, kręcąc głową. Musiała się upewnić, że to nie prawda, więc bez wahania weszła do lustra. Znalazła się w swojej krypcie. Ruchem ręki zapaliła światło. Podeszła do kotła, który stał pusty. Sięgnęła po kilka fiolek i przelała ich zawartość do naczynia. Ciecz wyglądała jak woda. Regina złapała za niewielki nożyk i przecięła swoją dłoń. Zgięła ją, a kilka kropel krwi uderzyło o taflę wody.

Oparła się o ścianę, wiedząc, że nie jest w ciąży. Ulga wymalowała się na jej twarzy, choć poczuła lekkie ukłucie w sercu. Była głupia, że pod wpływem impulsu zrobiła ten test. Wzięła głęboki wdech, czując jak się uspokaja. Nie trwało to długo, bo wśród słabego blasku świateł, dostrzegła jedno, które świeciło się delikatnie.

— Nie, nie, nie — szeptała, kręcąc głową.

Substancja w kotle stawała się niebywale jasna. Już nie przypomniała wody, ale mleko, które mieniło się. Regina czuła jak robi się jej słabo. Usiadła na krześle, a łzy napływały jej do oczu. Płakała bezgłośnie, czując jak jej serce rozdziela się na pół. To jej dziecko miało pokonać Edith.

Ipagpatuloy ang Pagbabasa

Magugustuhan mo rin

17.1K 1.4K 23
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
3.7K 154 22
Rivera myślala że to już koniec a to był dopiero początek... Kiedy w życie Rivery wkracza znany bilioner, wszystko się zmienia. Nagła przeprowadzka i...
884 107 11
Jeden wielki chaos, ale ta rodzina jest do tego przyzwyczajona. Teraz czas, by i czytelnicy się do nich przyzwyczaili. Nie mogłam zostawić tej zakręc...
1.4K 204 16
❗ SPOILERY DO NWH, HAWKEYE, (częściowo) DOCTOR STRANGE: MOM❗ ❕ WIĘKSZOŚĆ POSTACI, AVENGERS ITP. NALEŻĄ DO MARVEL STUDIOS ❕ Po śmierci Starka, Romanof...